Po wakacjach ruszy kampania wyborcza. Zaczęły się przymiarki do list wyborczych. Podjęliśmy próbę wysondowania, kogo najbardziej liczące się ugrupowania zamierzają wystawić do senatu. Oficjalnie wszyscy nasi rozmówcy twierdzili, że jeszcze za wcześnie na podawanie nazwisk. Ale nieoficjalnie byli rozmowniejsi.
Faworytem w zbliżających się wyborach jest Prawo i Sprawiedliwość. Kandydat tej partii może się już czuć senatorem. Chociaż nie należy zapominać, że w tych wyborach liczy się osoba. Senatorów wybieramy przecież w jednomandatowych okręgach wyborczych. Jednego w okręgu nr 9 obejmującym Bydgoszcz i północną część dawnego województwa bydgoskiego, a drugiego w okręgu nr 10, na który składa się pięć powiatów południowej części dawnego województwa bydgoskiego.
Bydgoski PiS wystawi Marka Gralika, który kandydując na prezydenta Bydgoszczy omal nie przeszedł do drugiej tury wyborów i stał się rozpoznawalny dla mieszkańców. Nie dokonano jeszcze wyboru osoby, która powalczy o mandat senatora w okręgu nr 10. Rozważana była najpierw kandydatura Adama Banaszaka, ale ten polityk budzi kontrowersje. Z pewnością łatwiejszy do strawienia dla lokalnych działaczy byłby Józef Rogacki, były wojewoda bydgoski.Najbardziej jednak prawdopodobne jest kandydowanie Piotra Króla na senatora w okręgu nr 10. Na bydgoskiej liście do sejmu robi się tłok, a miejsce biorące będzie potrzebne dla innej niż Król osoby. Przecież właśnie po to Grzegorz Schreiber usunął się do okręgu wyborczego w Sieradzu, żeby Łukasz Schreiber mógł zostać posłem w Bydgoszczy.
Sojusz Lewicy Demokratycznej przeżywa obecnie kryzys. W sondażach notowany jest w okolicach progu wyborczego, ale w wyborach do senatu nie będzie miało to decydującego znaczenia, jeśli partia znajdzie naprawdę mocnego kandydata. Zwłaszcza na naszym terenie, który uchodzi nie bez przyczyny za lewicowy. Takim mocnym kandydatem będzie z pewnością Anna Bańkowska. Mówi się wprawdzie, że zamierza ona zakończyć działalność parlamentarną, ale przecież w senacie praca nie jest aż taka wyczerpująca, więc pewnie da się przekonać.
Inne rozważane przez SLD kandydatki, czyli Anna Mackiewicz i Elżbieta Krzyżanowska, nie mogą liczyć na zdobycie tylu głosów, co ich starsza koleżanka partyjna. Wystawienie Romana Jasiakiewicza raczej nie wchodzi w rachubę. Działacze SLD niezbyt mu ufają. Ale nic nie jest przesądzone. Były prezydent miasta ma wpływowego promotora, który wprawdzie obecnie przebywa w Brukseli, ale ciągle w Bydgoszczy ma dużo do powiedzenia.
Zdaniem zwolenników SLD, Jasiakiewiczowi marzy się kandydowanie do senatu z poparciem Pawła Kukiza. Trudno jednak sobie wyobrazić, żeby lider oburzonych i wykluczonych postawił na osobę, która nie może się specjalnie uskarżać na III RP, a raczej wręcz przeciwnie. Mocno prawdopodobne jest natomiast poparcie Kukiza dla Konstantego Dombrowicza, który wielokrotnie krytykował rozpanoszone w naszym kraju partyjniactwo. Do senatu nie wystawia się osób kompletnie nieznanych. Dombrowicz przypomniał się bydgoszczanom w zeszłorocznych wyborach samorządowych jako bezpartyjny kandydat na prezydenta Bydgoszczy. Spora liczba mieszkańców na niego głosowała.
Bardzo dużo głosów dostał w poprzednich wyborach parlamentarnych Radosław Sikorski. Panuje jednak przekonanie, że jego nazwisko będzie obecnie obciążeniem dla listy PO do sejmu. Poza tym były marszałek, do niedawna druga osoba w państwie, nie dopuszcza innej możliwości niż pierwsze miejsce na liście, a przecież pierwsze miejsce należy się Teresie Piotrowskiej, bo ona ?da radę? być lokomotywą.
W przeszłości był już Sikorski senatorem, czyli kandydowanie do senatu nie będzie dla niego uwłaczające. Platformersi pląsają wokół byłego marszałka na paluszkach, żeby nie rozjuszyć jego żony, która może spowodować, by na temat PO ukazały się dyskredytujące publikacje w prestiżowych pismach zagranicznych. Wystawienie Sikorskiego do senatu oznacza, iż partia się od niego nie odżegnuje, a jednocześnie nikt nie będzie płakał, gdy nie zdobędzie mandatu.
Drugim kandydatem PO do senatu z pewnością nie będzie już Jan Rulewski. Pod uwagę są brani Andrzej Kobiak i Zbigniew Pawłowicz, chociaż wydaje się, że organizatorowi koncertów z balkonu Święcickiego bardziej zależy na znalezieniu się na liście do senatu.
O kandydatach innych ugrupowań nie wspominamy, gdyż nie mają naszym zdaniem szans na zdobycie mandatu senatorskiego. Oczywiście, nie można wykluczyć niespodzianki. Mamy przecież do czynienia z JOW-ami.