Przed rewolucją REMONDIS mógł wywozić moje śmieci, ponieważ z tą firmą zawarłem umowę. Teraz je wywozi, gdyż miasto mu to zleciło.
Przedtem byłem zadowolony z usług REMONDIS-u. Gdybym nie był, rozwiązałbym umowę, bo miałem w mieście do wyboru kilka firm wywozowych.
Teraz nie jestem zadowolony, ale niczego nie mogę zrobić, bo nie ja podpisałem umowę z REMONDIS-em. A firma wie, że mogę jej naskoczyć.
Przed rewolucją śmieciową, pracownicy sami zabierali pojemnik z posesji, opróżniali, a potem odstawiali na miejsce. Kiedy pojemniki na śmieci znajdowały się za zamkniętymi ogrodzeniami, ich właściciele przed wyjściem do pracy wystawiali je na ulicę. Ale działo się tak tylko w przypadku posesji, do których pracownicy REMONDIS-u nie mieli dojścia.
W tej chwili wszyscy muszą grzecznie wystawiać pojemniki w wyznaczonym dniu, a po przyjściu z pracy wstawić opróżnione pojemniki z powrotem na teren swojej nieruchomości. Nie dość na tym. Zostaliśmy poinstruowani przez REMONDIS, że kubły na śmieci muszą się znaleźć na ulicy przed godziną szóstą rano. Obawiam się, że wkrótce dostaniemy instrukcję, którym bokiem do krawężnika mają być ustawiane, wraz z ostrzeżeniem, iż w przeciwnym razie nie zostaną opróżnione.
Kiedy nie wystawiłem pojemnika, po powrocie z pracy znalazłem czerwoną kartę przyklejoną do płotu. To żadna przenośnia. Ona była koloru czerwonego, a stało na niej napisane, że nie wystawiłem pojemnika na ulicę, więc mój pojemnik nie został opróżniony.
Dopóki miałem umowę z REMONDIS-em, którą mogłem w każdej chwili zerwać, pracownicy firmy nie mieli najmniejszych problemów z opróżnianiem mojego pojemnika. Teraz mają problemy. A przecież nic się nie zmieniło w otoczeniu mojego domu. Nadal brama ogrodzenia nie jest zamykana. Można spokojnie wejść i zabrać pojemnik.
A jednak coś się zmieniło. Nie jestem już dla REMONDIS-u klientem, o którego musi zabiegać. Nie liczę się. I po co ja wracałem do Polski?