Dyrektor Biura Poselskiego Pawła Skuteckiego wystosowała zaproszenie na konferencję prasową, w którym zakreśliła dość sensacyjny jej temat: "tematem będzie niekompetencja urzędnicza w kontekście utraty dotacji unijnych przez miasto Bydgoszcz". Że będzie barwnie, a może i ciekawie gwarantował skład niektórych osób, które miały przedstawić i niekompetencję urzędniczą, i utratę przez miasto Bydgoszcz dotacji unijnych: m.in. Krzysztof Pietrzak, Renata Włazik.
Tymczasem przebieg konferencji prasowej zapowiadane rewelacje potwierdził wyjątkowo umiarkowanie. – W ostatnim czasie łapię się na potwornej bezradności – ofensywnie rozpoczął konferencję poseł Paweł Skutecki i od razu oddał głos zaproszonym osobom, bo sam na zapowiadany temat nie miał już nic więcej do powiedzenia. W tej sytuacji za wykazanie "niekompetencji urzędniczej w kontekście utraty dotacji unijnych przez miasto Bydgoszcz" zabrały się wymienione w komunikacie osoby.
Obserwując smutne twarze zaproszonych przez posła Skuteckiego osób, które starły się z urzędniczą rutyną w sprawach dla ich życia o zasadniczym znaczeniu, a potem wysłuchując emocjonalnych i chaotycznych wypowiedzi, w których starały się przedstawić krzywdy, których doznały ze strony urzędów, od razu mogły liczyć na dziennikarską solidarność...
Gdyby nie jedna okoliczność... Wszyscy przedstawili opinie na temat swojej krzywdy. Podczas konferencji, wbrew zapowiedziom, nie przedstawiono wyraźnie żadnych faktów. Powstał za to rozgardiasz, chaos, a referujący niekompetencję urzędniczą, przytaczali coraz to nowe wątki, niepowiązane ze sobą, mające potwierdzać naruszenia prawa i nieprawidłowości. Zarzuty padały na przemian, a to dotyczące dramatu mieszkańców Łęgnowa, a to odpowiedzialności prezydenta i wojewody przy wywłaszczeniach.
A sprawy, które poruszały zaproszone przez posła Skuteckiego osoby budzą w naszym mieście wiele emocji: wywłaszczenia na ulicy Grunwaldzkiej, decyzja środowiskowa dotycząca ulicy Kujawskiej, wywłaszczenie i egzekucja Tartaku Bydgoszcz i zagrożenia zdrowotne dla mieszkańców Łęgnowa związane ze skażeniami po Zachemie.
Problemem jest jednak to, że wydarzenie, do którego doszło w biurze poselskim posła Pawła Skuteckiego nie było żadną konferencją prasową, a happeningiem. Happening ma często żywiołowy przebieg i ma też wywoływać określone emocje. Jeśli o to chodziło, to happening rzeczywiście wywołał wiele emocji, ale po ich uciszeniu konkretów do zrelacjonowania nie zostało wiele. Dlatego z wydarzenia dzielę się impresją, a nie relacją o faktach... Poseł Paweł Skutecki tak zorganizował i przygotował konferencję prasową, że "potworna bezradność", o której mówił na początku spotkania, udzieliła się wszystkim jego uczestnikom.
Żal mi się zrobiło osób, które musiały pokładać w pośle Skuteckim nadzieje, że pomoże im w sprawach, których rozstrzygnięciami czują się pokrzywdzeni. Zaproponowałem przed zakończeniem tego happeningu, że jeśli ma chęć im pomóc, niech spróbuje raz jeszcze zorganizować konferencję, podczas której już "czarno na białym" wyłoży krzywdy, które wołają o sprawiedliwość.
Panie pośle, tą jedną konferencją prasową nie możemy panu zaliczyć i odfajkować czterech spraw... Że podjął pan skuteczną poselską interwencję w sprawie wywłaszczeń i skażeń pozachemowskich...