Po bezbramkowym remisie w Kuopio legioniści jako jedyna polska drużyna zameldowali się w trzeciej rundzie eliminacji Ligi Europy. Jaka była przyczyna tak słabej gry podopiecznych Aleksandra Vukovića w fińskim Kuopio?

Budowanie formy

Skromne zwycięstwo przy Łazienkowskiej w pierwszym spotkaniu z KuPS miało być według Aleksandra Vukovića efektem procesu budowania formy. Wyszarpane w ostatnich minutach meczu zwycięstwo w Kielcach z tamtejszą Koroną, rzeczywiście może podawać w wątpliwość ewentualne przygotowanie piłkarzy Legii do trudów nadchodzącego sezonu.

Przed rewanżem w Finlandii nastroje w obozie stołecznej drużyny były jednak dość optymistyczne. Również najlepsze zakłady bukmacherskie stawiały Legię w roli faworyta. Mówiono, iż pojedynek z KuPS Kuopio to tylko formalność, a awans ma zostać zapewniony jak najmniejszym nakładem sił. Drugi warunek istotnie został spełniony. Stało się to jednak kosztem stylu gry legionistów, na których w mediach społecznościowych polała się fala krytyki. Czy były ku temu podstawy?

Sztuczna murawa przekleństwem?

Po raz kolejny w obecnej edycji eliminacji do Ligi Europy zawodnikom Legii przyszło grać na boisku ze sztuczną nawierzchnią. Po meczu rozgrywanym na Victoria Stadium w ramach rywalizacji z Europa FC, przyszedł czas na pojedynek na Magnum Areena w Kuopio.

Od pierwszym minut meczu widać było, iż konstruowanie składnych akcji graczom z Warszawy przychodzi z wielkim trudem. Wrzutki w pole karne nie stwarzały realnego zagrożenia. Także żaden ze stałych fragmentów gry nie doprowadził do niebezpiecznej sytuacji podbramkowej. Pierwsze 45. minut zakończyło się więc bezbramkowym remisem.

Na drugą część spotkania Wojskowi wyszli wyraźnie bardziej zmotywowani. Kilka minut po wznowieniu gry bliski strzelenia gola była Sandro Kulenović. W sytuacji sam na sam z Otso Virtanenem posłał jednak piłkę obok bramki. Na coraz śmielsze ataki decydowali się goście, czego efektem była sytuacja z 84. minuty meczu. Pomocnik Issa Thiaw po udanym minięciu obrońców Legii , mógł dać prowadzenie swojej drużynie, lecz imponującą akcję zakończył niecelnym strzałem. Trzy minuty później arbiter odgwizdał rzut karny za zagranie ręką Luisa Murillo, a do piłki podszedł Kulenović. Jego uderzenie zdołał jednak wybronił golkiper KuPS , a samo wykonanie jedenastki, było podsumowaniem nie najlepszej gry w tym spotkaniu pochodzącego z Chorwacji napastnika. Do końca rywalizacji wynik nie uległ już zmianie i do następnej rundy bezpośredni awans uzyskali legioniści.

Istota problemu

W kuluarach mówi się, iż trener Aleksandar Vuković może nie dotrwać do pojedynku z greckim Atromitosem, który będzie rywalem warszawiaków w trzeciej rundzie kwalifikacji. Jego ewentualni następcy są rzekomo poszukiwani w południowej części Starego Kontynentu. Głównym zarzutem kierowanym w jego stronę jest styl, a właściwie jego brak. Niewątpliwie spotkania z udziałem jego podopiecznych nie możemy ostatnio nazwać mianem spektakli

Pewną wyrocznią może okazać się ligowe starcie ze Śląskiem w najbliższej kolejce ekstraklasy. Jeśli wtedy 39-latkowi powinie się noga, to czas jaki otrzymał od osób decyzyjnych w klubie na budowę zespołu według swojego pomysłu, może rzeczywiście powoli zmierzać ku końcowi.

Po raz kolejny mamy więc do czynienia z sytuacją, gdy od trenerów w naszym kraju wymaga się natychmiastowych efektów. Rodzi się więc pytanie, czy problemem polskiej piłki jest brak wyszkolenia piłkarzy i odpowiednich kwalifikacji trenerów, czy też krótkowzroczność klubowych działaczy?