Najpierw miał być to wspólny briefing prasowy OPZZ i Twojego Ruchu przed siedzibą Okręgowej Komisji Wyborczej w Bydgoszczy w sprawie listy kandydatów Zjednoczonej Lewicy oraz kandydatury Romana Jasiakiewicza. Później sekretarz Twojego Ruchu w Bydgoszczy Mateusz Nesterok poinformował, że “w wyniku odgórnej decyzji, bydgoskie struktury Twojego Ruchu zostały odsunięte od jego organizacji”.

- Dostali zakaz uczestniczenia w tym briefingu, także zostałem sam jako przedstawiciel OPZZ – powiedział Zdzisław Tylicki, tłumacząc nieobecność przed siedzibą Okręgowej Komisji Wyborczej w Bydgoszczy Grzegorza Falkowskiego, bydgoskiego pełnomocnika Twojego Ruchu i Mateusza Nesteroka.

Zdzisław Tylicki na początku konferencji odczytał list obu działaczy Twojego Ruchu. W liście tym przypomnieli, że Roman Jasiakiewicz był wspierany przez wojewódzkie struktury OPZZ, a niedawno uzyskał również poparcie Twojego Ruchu. Twój Ruch miał prawo wysunąć pięciu kandydatów do bydgoskiej listy i jednym z nich był Roman Jasiakiewicz. Jednak skreślono go. W tej sytuacji działacze Twojego Ruchu uznali wykluczenie najsilniejszego i najbardziej aktywnego politycznie i społecznie kandydata z całej listy lewicy za niezrozumiałe. – Zjednoczenie lewicy nie jest faktem. To jest akt dokonany na papierze, który całkowicie zdominowały działania Sojuszu Lewicy Demokratycznej na rzecz rozdania stanowisk swoim członkom – zakończył odczytywanie listu Grzegorza Falkowskiego i Mateusza Nesteroka Zdzisław Tylicki.

Tylicki do nieuwzględnienia kandydatury Jasiakiewicza odniósł się też osobiście. – Romana Jasiakiewicza jako OPZZ zgłaszaliśmy w sierpniu, bo jest najlepszym kandydatem lewicy. Pisemnie zgłosiliśmy do pana Guza i do pana Millera, ale odrzucali nam. Zwróciliśmy się do Twojego Ruchu, by poparł. Wyrazili zgodę, by lista była silna. Do wczoraj trwała walka. Jestem członkiem lewicy prawie od urodzenia. Jestem przewodniczącym koła SLD, jednego z najważniejszych w mieście – Śródmieście-Wzgórze Wolności. Myśmy sobie nie wyobrażali, że Roman Jasiakiewicz nie będzie na tej liście. Myślę, że tutaj centrala zdecydowała – stwierdził i dodał: – Była szansa zdobycia dwóch mandatów. Jeżeli pan Roman Jasiakiewicz w wyborach samorządowych zdobył prawie 14 tysięcy głosów do sejmiku, to w tych wyborach może i sekretarz generalny Gawkowski, i pan Jasiakiewicz byliby posłami, może Ania Mackiewicz. Tak się dzieje, jak się dzieje. Przykre, ale prawdziwe – skwitował Tylicki.

Konferencja prasowa Zdzisława Tylickiego przed siedzibą Okręgowej Komisji Wyborczej w Bydgoszczy zbiegła się z aktem rejestracji listy Zjednoczonej Lewicy do sejmu wewnątrz gmachu przy ul. Jagiellońskiej.

—-

Dodajmy, że dzisiaj list w sprawie kandydowania Romana Jasiakiewicza wystosował przewodniczący Rady Miejskiej SLD Jan Szopiński. Czytamy w nim m.in.:
Należę do tych członków SLD, którzy ze zdziwieniem i niedowierzaniem odnoszą się do działań podejmowanych w celu zablokowania umieszczenia kol. Romana Jasiakiewicza na listę lewicowych kandydatów do Sejmu z okręgu bydgoskiego w zbliżających się wyborach parlamentarnych. Roman Jasiakiewicz to ikona bydgoskiej samorządności. Doskonały prawnik, między innymi wieloletni prezydent Bydgoszczy, dzięki któremu miasto zyskało kilka prestiżowych inwestycji. Obecnie – zaangażowany na rzecz Bydgoszczy radny Sejmiku. Kandydując rok temu do Sejmiku z listy SLD uzyskał 13.143 głosy, nie startując z pierwszego miejsca na liście. (…)
Mam wrażenie, że tym którzy tak zacięcie teraz walczą z Jasiakiewiczem wcale nie zależy na SLD i na dobrym wyniku koalicji w Bydgoszczy. Oni prawdopodobnie boją się, że Jasiakiewicz jest lepszy od niektórych z nich i mógłby osiągnąć lepszy wynik od niektórych wpisanych już kandydatów. Ale, jeżeli ktoś czuje swą słabość, to nie powinien pchać się na listy wyborcze. Gdyby była prawdziwa taka motywacja, oznaczałaby ona egoizm polityczny i de facto działanie na szkodę naszej formacji.
Korzystam z formuły listu otwartego do Kolegi Posła, bowiem za sprawą licznych wypowiedzi do mediów działaczy politycznych związanych z tą sprawą, walka z Romanem Jasiakiewiczem stała się już dawno sprawą publiczną. Liczę, że autorytet Kolegi Posła i interwencja u osób decydujących o ostatecznym kształcie list wyborczych zmieni decyzje niekorzystne dla bydgoskiej i dla polskiej lewicy. Przypomnę, że to z ust Kolegi słyszeliśmy przed wyborami: WSZYSTKIE RĘCE NA POKŁAD!