W Galerii Autorskiej Jana Kaji i Jacka Solińskiego otwarto wystawę obrazów Wojciecha Nadratowskiego. Wernisażowi towarzyszyła etiuda parateatralna oraz wieczór poetycki z sopockim twórcą Piotrem Wiesławem Rudzkim.

Śpiew, melodeklamacja, stuk kół pociągu, gwizdy parowozu, pokaz filmowy (fragment filmu Jerzego Kawalerowicza „Pociąg”), muzyka - takiego nagromadzenia dźwięków różnorakich jeszcze chyba w Galerii Autorskiej nie było. Podczas ostatniego spotkania w piwnicznej  izbie zaprezentowana została etiuda parateatralna. Jej autor, Piotr Wiesław Rudzki, wcielił się w postać Kazimierza Wierzyńskiego,  na organach Hammonda grał Bogumił Grela, a „przygodną pasażerką” była Roma Warmus.

Etiudę kończyły słowa: „Przez ciała poetów przechodzi prąd. Prąd! Prąd! Prąd!”. A Roma Warmus zanuciła: „Pędzi pędzi pociąg w jedną stronę w dal. Koło kołem toczy, już dostrzegam cel.”

Po obejrzeniu etiudy uczestnicy spotkania w  GA rozumieli dokładnie, dlaczego wieczór poetycki nosi tytuł  „Elektryfikacja! – albo antologia kolejowa”. Pod redakcją Piotra Wiesława Rudzkiego wydana została książka „Pociąg pospieszny AWANGARDA do Poznania Głównego. Almanach  za rok 2017 [art-book]”, którą gość z Sopotu promował podczas spotkania w Bydgoszczy.

Piotr Wiesław Rudzki zażartował, że pociąg do kolei ma zapisany w genach, ponieważ  jego dziadek był kolejarzem. Artysta ulega swoistej magii kolei, a interesują go zwłaszcza refleksje i autorefleksje, które rodzą się podczas jeżdżenia pociągami, kiedy człowiek znajdują się niejako w zawieszeniu i w międzyczasie. - To jest jednak coś innego niż ciasna puszka samochodu – uważa gość z Wybrzeża, który przygotowuje pracę doktorską na temat melancholii towarzyszącej podróżowaniu pociągiem w literaturze polskiej XX wieku.

Nakrycie głowy Jacka Solińskiego  świadczyło o jego empatii, a również  o tym, jak poważnie traktuje rolę gospodarza. Obydwu galerników, a także wszystkich uczestników spotkania, ogromnie ucieszyło pojawienie się w piwnicy domu przy Chocimskiej 5 Mieczysława Franaszka. Znany bydgoski aktor  niedawno został wypisany ze szpitala, ale przyszedł na spotkanie, by wraz z Romą Warmus odczytywać utwory z „kolejowej” antologii.

Szczególnym powodem do radości było dla Jacka Solińskiego przybycie do piwnicznej galerii ks. katechety Piotra Włoczyka, którego nie widział od 50 lat. - Codziennie jeżdżę U-Bahnem z posługą do starych ludzi - powiedział mieszkający w Niemczech kapłan. - Potrafię ich zrozumieć, bo sam jestem stary. Za trzy tygodnie skończę 79 lat.

Jak zwykle ciepło Jacek Soliński opisał działalność artystyczną Wojciecha Nadratowskiego, który z GA jest związany od 1979 roku i konsekwentnie podąża własną drogą twórczą. Wystawę swoich obrazów artysta zatytułował „Koszule dla podróżnego”.