Służył Ojczyźnie od dziecka. Zginął pod Monte Cassino. Największe sukcesy wywiadowcze osiągnął, pracując w Bydgoszczy.

Przyszły as polskiego wywiadu urodził się w podkrakowskiej Skawinie 1 stycznia 1902 roku w rodzinie patriotycznej. Na cześć generała Dąbrowskiego otrzymał imiona Jan Henryk. Od najmłodszych lat był związany z działającym patriotycznie krakowskim skautingiem. Nic więc dziwnego, że gdy w 1914 roku wyruszyła I Kompania Kadrowa, 12-letni Jan uciekł z domu, aby do niej dołączyć. Zameldował się do służby w Pałacu Spiskim w Krakowie (oficjalnie był wpisany na stan Legionów od 6 sierpnia 1914).

Bardzo młody wiek wykluczył go ze służby liniowej. Pełnił służbę pomocniczą w kwatermistrzostwie (wydawanie oporządzenia wojskowego żołnierzom). Z czasem włączono go do służby wartowniczej. Od 1916 był w kompanii szkolnej. Niestety, trudne warunki polowe spowodowały taki uszczerbek na zdrowiu, iż na pewien okres musiał pożegnać się ze służbą. Poświecił ten czas na naukę na poziomie gimnazjalnym.

Około połowy 1917 roku wraca do legionów, do III Brygady. Po kryzysie przysięgowym, jaki miał miejsce latem tego roku, ówczesny kapral Żychoń zostaje internowany w obozie w Witkowicach. Listopad 1918 roku zastaje go w Krakowie. Wraz z kolegami opanowuje austriacki pociąg pancerny na podkrakowskiej stacji Prokocim. Pociąg zostaje nazwany ,,Piłsudczyk”, a Jan obejmuje w jego załodze stanowisko dowódcy plutonu. Za udział w zdobyciu pociągu Jan zostaje przedstawiony do udekorowania orderem Virtuti Militari, jednak z niewyjaśnionych przyczyn wniosek ów nigdy nie został rozpatrzony.

W listopadzie, jako plutonowy, bierze udział w odsieczy Lwowa. Był żołnierzem 6 kompanii I batalionu 5 Pułku Piechoty Legionów. Podczas walk odżyły znów kłopoty zdrowotne. Zastał wycofany na leczenie. W styczniu 1919 roku Żychoń zostaje awansowany do stopnia sierżanta. Po rekonwalescencji nie powrócił do 5 Pułku. Został skierowany do Wadowic, jako instruktor baonu zapasowego 12 Pułku Piechoty. Służył na tym stanowisku pomiędzy 28 lutego a 6 maja 1919 roku. W maju  objął stanowisko dowódcy plutonu łączności w 12 Pułku Piechoty. Wraz z pułkiem walczy z Ukraińcami w grupie pułkownika Sikorskiego (późniejszego premiera), a od sierpnia 1919 r. jest ze swoją jednostką na Śląsku Cieszyńskim, pełniąc funkcje straży na linii demarkacyjnej.

28 października 1919 r. na rozkaz wiceministra spraw wojskowych generała Sosnkowskiego, Żychoń zostaje przeniesiony do dyspozycji Oddziału II Naczelnego Dowództwa Wojska Polskiego (wywiadu i kontrwywiadu). Początkowo zajmował się rozpoznaniem wojskowo-politycznym na obszarze Górnego Śląska. Potem, od sierpnia do października  1920 roku, był na stanowisku referenta II oddziału Frontu Południowego.  Po przegranym na Śląsku w marcu 1921 roku plebiscycie Jan został przydzielony do specjalnej grupy dywersyjnej ,,Wawelberg”, której zadaniem było przede wszystkim przecięcie linii zaopatrzenia w momencie wybuchu powstania. To właśnie akcja ,,Wawelberczyków” z nocy 2/3 maja polegająca na wysadzeniu mostów w zachodniej części obszaru przewidzianego do opanowania przez Polaków stała się sygnałem do rozpoczęcia trzeciego powstania. Żychoń był  członkiem „Wawelberga” od kwietnia do czerwca.

W czerwcu 1921 r. został awansowany na stopień podporucznika. Problem polegał na tym, że Jan nie posiadał wówczas tzw. cenzusu (wymaganego wykształcenia). Osiągnął go, zdając eksternistycznie maturę w VI Gimnazjum we Lwowie. Powrócił do służby w wywiadzie.

W grudniu 1921 r. oddelegowano podporucznika Żychonia do służby liniowej. Był najpierw adiutantem, a potem, od stycznia do marca 1922 r., dowódcą kompanii w 45 Pułku Piechoty Strzelców Kresowych w Równem w ramach 13 Dywizji Piechoty.  29 marca tegoż roku został awansowany na stopień porucznika i przeniesiony na stanowisko kierownika Oddziału II 13 Dywizji  (został szefem wywiadu na szczeblu dywizji).

Pomiędzy sierpniem 1924 r. a styczniem 1926 r.  był w Warszawie oficerem do specjalnych zleceń Szefa Oddziału II Sztabu Generalnego pułkownika Michała Bajera.  Potem został przeniesiony na stanowisko kierownika Posterunku Oficerskiego w Katowicach Ekspozytury nr 4 Oddziału II Sztabu Generalnego w Krakowie. Miał tam świetne wyniki, m. in. zdekonspirował jako agenta szefa niemieckiej mniejszości czy pozyskał źródło wywiadowcze, dzięki któremu można było weryfikować prawdziwość materiałów dostarczanych przez rotmistrza Sosnowskiego – wówczas najważniejsze źródło informacji wywiadowczych z terenu Niemiec. W 1927 r. został mianowany kapitanem. W tym okresie dowódca 27 Dywizji Piechoty oskarżył Żychonia o nieprawidłowości w gospodarce finansowej. Sprawa znalazła się w sądzie, gdzie oczyszczono kapitana z zarzutów.

W 1928 r. został odznaczony Srebrnym Krzyżem Zasługi. Dnia 15 marca tego samego roku został przeniesiony do Wolnego Miasta Gdańska na szefa placówki wywiadowczej – oficjalnie był kierownikiem Referatu Lądowego Wydziału Wojskowego Komisariatu Generalnego RP. Krótko przed nowym przydziałem ożenił się   z Heleną Kiełbasówną ze Śląska. Zamieszkał przy Hauptstrasse 49 (obecnie Grunwaldzka 117). Na terenie Wolnego Miasta Gdańska, które nie mogło posiadać własnej siły zbrojnej, działalność wywiadowcza miała nietypowy charakter: nie podlegała karze, gdyż  oficjalnie nie było tam nic do szpiegowania. Major wcale nie ukrywał wojskowego charakteru swojego pobytu.

W połowie 1929 roku w mieszkaniu majora, zapewne podczas czyszczenia broni, uległ wypadkowi śmiertelnemu wynajmujący pokój porucznik. Niemiecka prasa rzuciła się na kapitana Żychonia, który jednak z zarzutów został oczyszczony.

Podczas gdańskiego okresu swojego życia Żychoń ujawniał powiązania Niemców na teranie Gdańska z Ekspozyturą Abwehry w Królewcu, pozyskiwał agentów. Charakteryzował go specyficzny styl pracy. Otóż przydzielał kandydatom na etatowego agenta zadania, z których ich bezwzględnie rozliczał. Gdy kandydat nie wykonywał zadania, Żychoń go utrącał. W związku z takim postępowaniem w jego ekspozyturze była stosunkowo duża rotacja potencjalnych agentów. W tym okresie pozyskał do współpracy z polskim wywiadem m.in. szefa placówki granicznej czy architekta odpowiedzialnego za prace fortyfikacyjne w rejonie granicznym. Szef gdańskiego oddziału Abwehry Oscar Reile w swoich powojennych pamiętnikach uznał Żychonia za głównego przeciwnika Niemców na froncie wywiadowczym.

15 stycznia 1930 r. kapitan Żychoń rozpoczął służbę w Bydgoszczy, a z jego pobytem w naszym mieście związanych jest kilka adresów. Pracował w lokalach przy  Cieszkowskiego 2 i Gdańskiej 121, a od 1935 r. Powstańców Wielkopolskich 5, gdzie mieściło się także mieszkanie służbowe  Żychonia.

Przeniesienie było związane z reorganizacją pracy polskiego wywiadu. Otóż do Bydgoszczy przeniesiono zlikwidowane w Poznaniu i Gdańsku placówki i z nich utworzono w naszym mieście Ekspozyturę nr 3. Ekspozytura swoim zasięgiem obejmowała Prusy Wschodnie, Wolne Miasto oraz tereny na północ od linii kolejowej Poznań-Berlin. Ekspozytura wytwarzała swoje opracowania w dwóch egzemplarzach, z których jeden był odsyłany do centrali w Warszawie.

Żychoń wprowadził nową organizację pracy – m.in. podzielił teren na rejony podległe Posterunkom Oficerskim. Z kolei każdy posterunek miał na przydzielonym terenie prowadzić maksymalnie głęboki wywiad zaczepny oraz działania kontrwywiadowcze.

Zaraz na początku swojego urzędowania w Bydgoszczy, około lipca, kapitan Żychoń zainspirowany przez kapitana Janusza Rowińskiego rozkręcił akcję polegającą na przeglądaniu dokumentów przewożonych przez Niemców tranzytem kolejowym przez korytarz pomorski. Ponieważ w ówczesnym slangu ,,ciotkowanie” oznaczało przeglądanie, szukanie wiadomości (prawie każdy ma jakąś wścibską ciotkę…), akcja została oznaczona kryptonimem ,,Ciotka”. Dzięki niej pozyskano wiele cennych dokumentów. 27 marca 1936 r. akcji nadano nowy kryptonim ,,Wózek”. Niewykryta przez Niemców do czasu wybuchu wojny pod tą nazwą przeszła do historii.

Akcja ,,Wózek” dostarczała około 60% materiałów wywiadowczych z kierunku niemieckiego. Była tania, pochłaniała zaledwie około 1/30 miesięcznych funduszy Ekspozytury. Niestety, jej sukcesy, przypisane słusznie Żychoniowi, wzbudziły zazdrość i zawiść w środowisku dwójkarzy, szczególnie z kierunku sowieckiego.

W roku 1931 Jan został odznaczony Krzyżem Niepodległości.

Około 1933 roku Żychoń odbył podróż po Niemczech, podczas której zaobserwował wynaradawianie się  mniejszości polskiej. Cześć jej przedstawicieli wstępowała do armii czy organizacji młodzieżowych w rodzaju Hitlerjugend.  Na podstawie dokonanych obserwacji opracował długofalowy plan  działań finansowanych z budżetu państwa, których celem miało być podtrzymanie ducha polskiego wśród obywateli Niemiec pochodzenia polskiego. Potem cześć tych Polaków miała zostać pozyskana dla pracy wywiadowczej (mogli oni m.in. trafić do armii). 

Ekspozytura Żychonia stała się czołową placówką wywiadu antyniemieckiego. Pozyskano szereg wartościowych agentów – m.in. kochankę zastępcy szefa Abwehry w Wolnym Mieście, księgowego w urzędzie Kriegsmarine w Berlinie, sekretarkę w Dowództwie Okręgu Lotniczego w Królewcu czy sekretarza szefa Brygady SA w Gdańsku.

1 stycznia 1936 roku został awansowany do stopnia majora.

W 1937  roku miał mieć miejsce epizod, który zaważył na dalszej przyszłości majora. Otóż do jednego z posterunków granicznych mieli się zgłosić oficerowie niemieckiego wywiadu i zaproponować Żychoniowi współpracę przeciw Sowietom. Major był znany w kręgach niemieckich i nie było dziwne, że wspomniani oficerowie znali go z nazwiska. Żychoń propozycję odrzucił i uznał ją za prowokację. W tym też roku, związany z kierunkiem wschodnim wywiadu RP kapitan Niezbrzycki zaatakował majora, zarzucając mu niezachowywanie procedur wywiadowczych oraz głośne chwalenie się swoimi sukcesami.

6 lipca 1938 roku Szef Oddziału II Sztabu Generalnego pułkownik dyplomowany Pełczyński wystąpił z wnioskiem o odznaczenie Żychonia Złotym Krzyżem Zasługi za umacnianie bezpieczeństwa Polski. Odznaczenie to zostało przyznane.

Gdzieś w tym okresie, niewykluczone, że po zajęciu przez III Rzeszę Sudetów (w każdym razie istnieją takie przesłanki), major odbył w towarzystwie oficera angielskiego misję w  Czechosłowacji. Nie bez powodu jego pierś ozdobił czechosłowacki Order Białego Lwa.

Od maja 1939 roku Ekspozytura nr 3 pracowała na potrzeby przyszłej wojny. Sprawnie rozpoznano kierunki niemieckiego ataku. Żychoń osobiście 31 sierpnia 1939 r. poinformował Komisariat Generalny w Gdańsku, iż atak na Westerplatte nastąpi w ciągu 24 godzin.

1 września rozpoczęła się ewakuacja bydgoskiej Ekspozytury. Zniszczono wszystkie papiery i dokumenty. Po zajęciu Bydgoszczy Sturmbannführer SS Helmut Bischoff znalazł na biurku majora  na Powstańców Wielkopolskich tylko jego wizytówkę z ironiczną wobec Niemców uwagą.

Niestety, za co szef Ekspozytury nr 3 nie ponosi żadnej odpowiedzialności, nie zniszczono  w Warszawie kopii przesyłanych do centrali dokumentów. Po przejęciu ich przez Niemców zbudowana przez Żychonia siatka agentów została w całości zdekonspirowana.

Na wieść o wkroczeniu 17 września Rosjan następnego dnia o godzinie 4.10   major wraz ze swoją grupą  bydgoską w pełnym składzie przekroczył granice polsko-rumuńską w Kutach. Już we wrześniu zameldował się w Paryżu. Pomimo obciążania oficerów sanacyjnych, w tym szczególnie wywiadu na kierunku niemieckim, za klęskę wrześniową, otrzymał w połowie listopada stanowisko zastępcy kierownika Wydziału Wywiadowczego Oddziału II Sztabu Głównego. Po klęsce Francji od 4 lipca był szefem wspomnianego Wydziału. Niewykluczone, że miał na to wpływ fakt, iż był dawnym podkomendnym generała Sikorskiego. W tym czasie współpracował poza wywiadem francuskim i angielskim z wywiadami japońskim oraz amerykańskim. Amerykanie uważali w tym czasie nie Military Intelligence – angielski wywiad wojskowy, ale właśnie ,,polską dwójkę” za najlepszą strukturę wywiadowczą na świecie!!

Po śmierci generała Sikorskiego w lipcu 1943 r. ujawnili się oponenci Żychonia. Dwaj oficerowie przedwojennego referatu ,,Wschód” ( działającego na kierunku sowieckim) wspomniany już kapitan Jerzy Niezbrzycki oraz major Tadeusz Nowiński, oskarżyli go w sierpniu, opierając się m.in.  na epizodzie z 1937 roku oraz nieudokumentowanych domysłach, o to, że był, w najlepszym razie, inspirowany i wprowadzany przez Niemców w błąd. Sąd w Glasgow odrzucił oskarżenia, a majora Nowińskiego skazał za oszczerstwo na trzy tygodnie twierdzy.

W tym okresie na wniosek szefa II Oddziału major miał być awansowany do stopnia podpułkownika.

Żychoń miał dość służby w Sztabie Generalnym i zawiści kolegów. Chciał służyć krajowi jako cichociemny.  Wiązało się to z odbyciem 6- miesięcznego szkolenia. Jednakże ze względów wojskowych nikt nie kwapił się z wystawieniem człowieka o takiej wiedzy na niebezpieczeństwo aresztowania przez Niemców (co prawda, cały czas przebywał w kraju pułkownik Pełczyński, który był przedwojennym szefem wywiadu).

Ostatecznie w lutym 1944 roku majora skierowano do odbycia stażu w 5 Kresowej Dywizji Piechoty.  Potem zostaje drugim zastępcą 13 Wileńskiego Batalionu Strzelców w 5 Kresowej podpułkownika Kamińskiego. Bierze udział w bitwie o Monte Cassino. Dnia 17 maja po śmierci Kamińskiego przejmuje dowodzenie. Zostaje w ataku ciężko ranny i umiera następnego dnia.

Pośmiertnie odznaczony został Virtuti Militari V klasy. Od Anglików otrzymał Order Imperium Brytyjskiego.

Oponenci Żychonia byli czynni nawet po jego śmierci. Żądali ekshumacji ciała, sugerując, że zmistyfikował własną śmierć, aby przejść do Niemców. 25 lutego 1945 r. major Nowiński w piśmie do prezydenta Raczkiewicza domagał się m.in. powtórnego rozpatrzenia wątpliwości wobec nieżyjącego już wówczas majora. Podnosił zresztą dalej te zarzuty po powrocie do komunistycznej Polski…