Kilka dni po swoim mężu, wybitnym aktorze, Janie Nowickim, gościła w bydgoskim MCK-u tancerka, Małgorzata Potocka. We wtorek, 8 października, pojawiła się w sali kina Orzeł, w której czekała na nią liczna grupa przedstawicieli trzeciego wieku. Artystkę przywitała Honorata Wilk, prezes Stowarzyszenia ?Z potrzeby serca?, które zajmuje się aktywizacją ludzi starszych, a Małgorzata Potocka dała się namówić na przeprowadzenie warsztatów tanecznych dla seniorów.
Znana tancerka wyznała, że obecnie zajmuje ją bez reszty teatr (Małgorzata Potocka założyła i prowadzi w Warszawie teatr kabaretowo-rewiowy Sabat), ale panie ze Stowarzyszenia ?Z potrzeby serca? tyle razy do niej dzwoniły i prosiły o przyjazd do Bydgoszczy, że w końcu się zgodziła, a teraz jest bardzo z tego zadowolona.
- Tańczyć zaczęłam, kiedy miałam cztery lata, bo wtedy po raz pierwszy wystąpiłam na scenie – zdradziła artystka. Opowiedziała następnie o trudach szkoły baletowej oraz o pracy w Teatrze Wielkim. ? Był ze mną kłopot, bo miałam za duże piesi, jak na tancerkę baletową, nawet bandażami mnie ciasno owijano, żeby ten feler zminimalizować ? wyznała ze śmiechem. Przyznała też, że nigdy nie lubiła tańczyć na puentach, wolała taniec nowoczesny.
Miała szczęście, że dostała stypendium zagraniczne i mogła pojechać do Nowego Jorku. ? Tam dopiero poznałam, co to jest naprawdę taniec ? stwierdziła Potocka. ? Tańczyłam z czarnoskórymi tancerzami, nauczyłam się stepować. Jeśli się czuje taniec, można pokonać wszystkie słabości, nie tylko swojego ciała, ale również charakteru.
Po powrocie do Polski artystka pracowała w Teatrze Wielkim, ale utworzyła także grupę baletową Sabat. ? Uszyłam stroje z firanek. Zwijałam w mieszkaniu dywany i ćwiczyłyśmy – wspominała Potocka.
Grupa baletowa Sabat zrobiła się popularna. Była zapraszana na występy znanych artystów w Sali Kongresowej, do Opola, a także do telewizyjnego Studia 2. ? Wtedy telewizja realizowała programy rozrywkowe ? przypomniała tancerka. ? Teraz tego w ogóle nie ma. Rozrywka zniknęła z ekranu telewizyjnego ? stwierdziła ze smutkiem. ? Albo to skutek innych gustów widowni, albo zarządzających telewizją.
Pewnego dnia Małgorzata Potocka nie zdążyła na spektakl wieczorny i wyrzucono ją z Teatru Wielkiego. – A tańczyłam wtedy mazura w drugiej parze, czyli nic takiego szczególnego i zawsze w teatrze było pięć obsad. Tylko czyhali na pretekst, byłam czarną owcą, bo miałam swój zespół ? uznała artystka.
W tamtych czasach podstawą utrzymania była państwowa posada. Zwolniona z pracy tancerka została zmuszona do zorganizowania sobie życia na nowo. Zaczęła z zespołem Sabat występować zagranicą. ? Zjeździłam cały świat, występowałam razem z Tomem Jonesem i innymi wybitnymi artystami ? relacjonowała z dumą Potocka.
Te podróże bywały niebezpieczne. W Kenii zespół Sabat zjawił się akurat, gdy trwał przewrót wojskowy i dwa tygodnie tancerki były przetrzymywane jako zakładniczki. W 1986 roku natomiast miały trzymiesięczny kontrakt na występy na statku wycieczkowym, który został porwany przez islamskich terrorystów. Najpierw przetrzymywali pasażerów przez trzy dni i noce na podłodze sali balowej. Potem wyprowadzili ich na pokład i powiedzieli, że będą co pięć minut rozstrzeliwać jedną osobę.
- Oni naprawdę chcieli nas zabić – opowiadała Małgorzata Potocka – zamordowali już jednego turystę, gdy nagle nadleciała mewa i usiadła na mostku kapitańskim. Wówczas dowódca terrorystów uznał , że ten ptak jest wcieleniem samego Allaha. I zatrzymał egzekucję.
Terroryści darowali wówczas pasażerom życie, a tancerka poczuła ogromną chęć zaprzyjaźnienia się z ptakami. Ma teraz w domu dwie papugi. Jedna z nich potrafi mówić. ? Rano mnie woła : – Chodź, chodź moja kochana ? relacjonowała Potocka. ? Kiedy jej się nie podoba to, co robię, mówi: – Oszalałaś!
Po latach jeżdżenia po świecie artystka stwierdziła , że ma już dość życia na walizkach i postanowiła zbudować coś trwałego w Polsce, w Warszawie. Udało jej się zrealizować marzenie życia, bo ma własny teatr. – Mąż czasami mówi: – Rzuć to wszystko, już najwyższy czas, żebyś trochę odpoczęła – zdradziła tancerka. – Odpowiadam: Nie, bo jak rzucę, to umrę.
Teatr Małgorzaty Potockiej nie dostaje żadnej dotacji, utrzymuje się ze sprzedaży biletów. – Na szczęście, mamy dość duże powodzenie ? stwierdziła jego założycielka i dyrektorka, która zajmuje się także choreografią, projektowaniem strojów i reżyserią.
Małgorzata Potocka opowiedziała też o swoim życiu prywatnym. ? Na pierwszym miejscu zawsze był dla mnie taniec. Stąd brały się kolejne rozwody, że albo gdzieś wyjeżdżałam, albo coś tworzyłam, stale byłam zajęta. Nie wiem, ile jeszcze Jan Nowicki ze mną wytrzyma.