Z wywiadu, który ukazał się w „Życiu Regionów” (dodatek „Rzeczpospolitej”), wyłania się kompletnie nieznana bydgoszczanom twarz Rafała Bruskiego. Ta publikacja musiała wytrącić z równowagi posła Pawła Olszewskiego.
Prezydent Bydgoszczy stwierdził w rozmowie z dziennikarką „Rzeczpospolitej”, że tylko raz pomógł mu w wyborach szyld partyjny. „Osiem lat temu, gdy pierwszy raz ubiegałem się o urząd, to pewnie przynależność do PO była tym czynnikiem, który poniósł mnie do zwycięstwa – byłem wtedy osobą mało znaną sferze publicznej” – wspominał Rafał Bruski.
Można sobie wyobrazić reakcję kierującego bydgoską Platformą Obywatelską posła Pawła Olszewskiego na takie dictum. Tyle zrobił, żeby bliżej nieznany doradca podatkowy stał się w Bydgoszczy osobą rozpoznawalną, a tu żadnej wdzięczności. W 2006 roku Olszewski zarekomendował Bruskiego prezydentowi Konstantemu Dombrowiczowi i były nawigator otrzymał wtedy stanowisko wiceprezydenta Bydgoszczy.
W 2007 roku, gdy karty zaczęła rozdawać w kraju Platforma Obywatelska, Bruski z rekomendacji Olszewskiego został wojewodą kujawsko-pomorskim. Pełniąc przez trzy lata ten urząd mógł zaistnieć w sferze publicznej i dać się poznać bardzo dużej grupie ludzi, tymczasem dzisiaj twierdzi, że podczas wyborów w roku 2010 był osobą mało znaną. To kolejna oznaka skrajnej niewdzięczności wobec partyjnego promotora.
(A dla przypomnienia, wygrał osiem lat temu wybory na prezydenta Bydgoszczy nie dlatego, że był kandydatem Platformy Obywatelskiej, ale głównie z tego powodu, że wielu mieszkańców zagłosowało przeciw jego ówczesnemu konkurentowi, czyli Konstantemu Dombrowiczowi.)
Szyld partyjny stał się bardzo ważny, kiedy Bruski po czterech latach urzędowania w bydgoskim ratuszu starał się o reelekcję. Platforma Obywatelska tak bardzo się obawiała przegranej swojego kandydata, że w kampanii wyborczej 2014 roku wspomagały go największe partyjne tuzy. Do Bydgoszczy przyjechała sama szefowa partii ówczesna premier Ewa Kopacz i zachwalała walczącego o reelekcję prezydenta pod niebiosa. Pojawił się też sekretarz Grzegorz Schetyna i zapewniał, że to właśnie Bruski wymyślił „schetynówki”. Wcześniej wpadł do Bydgoszczy minister Sławomir Nowak i po raz kolejny bydgoszczanie usłyszeli obietnicę, że już wkrótce będzie realizowana droga S5, łącząca nasze miasto z autostradą.
Oczywiście, czołowi politycy PO nie przyjechaliby przed wyborami samorządowymi do Bydgoszczy wspierać Bruskiego w kampanii prezydenckiej, gdyby nie uruchomili swoich kontaktów Teresa Piotrowska i Paweł Olszewski. A teraz Bruski opowiada, że szyld partyjny nie miał wpływu na sukces wyborczy, lecz jego własne osiągnięcia.
O wygranej w tegorocznych wyborach nie ma co wspominać. „Wykształceni, z wielkich miast” zostali nauczeni na kogo nie mają głosować i dzięki temu Rafał Bruski mógł przecierać oczy ze zdumienia, gdy nadchodziły wyniki z poszczególnych komisji obwodowych wskazujące, że tym razem (czego nawet jego najbardziej zagorzali zwolennicy nie przewidywali) wygrał w pierwszej turze.
W istocie wygrał antyPiS. A Bruski to typowy antypisowiec. Lubował się w minionej kadencji w atakowaniu obecnego rządu, obecnego wojewody, radnych PiS. Skakał na antyrządowych manifestacjach.
Dziennikarce „Rzeczpospolitej” zaprezentował się natomiast z nieznanej bydgoszczanom strony. - Jako prezydent bardzo rzadko afiszuję się jako polityk, nie biorę udziału w politycznych dyskusjach. Jestem przede wszystkim gospodarzem miasta - oświadczył Rafał Bruski.
Wtedy padło pytanie o udział w marszach organizowanych przez KOD. - Oczywiście jestem prezydentem Bydgoszczy całą dobę, ale w różnych manifestacjach uczestniczyłem z poczucia obywatelskiego obowiązku - odpowiedział wybrany na trzecią kadencję prezydent Bydgoszczy.
Bruski posiada niezwykłą umiejętność niwelowania sprzeczności. „Nie afiszuje się jako polityk”, a jako prezydent miasta przez trzy lata pełnił funkcje szefa bydgoskich struktur PO. Niby odcina się od szyldu partyjnego, a swoim zastępcą czyni byłego dyrektora biura posła Pawła Olszewskiego. Skacze na antyrządowych wiecach, ale to wyłącznie wyraz jego obywatelskiego zatroskania.
Może więc wywiad, który został opublikowany w dodatku „Rzeczpospolitej”, wcale nie wyprowadził posła Olszewskiego z równowagi, bo to element wspólnie opracowanej strategii. Tworzenie nowego wizerunku prezydenta. Polityczne naparzanki wezmą na siebie młodzi działacze PO, a za pięć lat Rafał Bruski wystartuje w wyborach jako bezpartyjny fachowiec.