V Bydgoska Manifa, w tym roku pod hasłem „Manifa jest dla wszystkich”, przeszła ulicami centrum miasta.
8 marca, w Międzynarodowym Dniu Kobiet, bydgoskie feministki zorganizowały V Manifę, przemarsz ulicami centrum miasta pod hasłem "Manifa jest dla wszystkich". W tym roku pochód wyruszył spod pomnika Łuczniczki w parku Jana Kochanowskiego i przeszedł ulicami: 20 Stycznia 1920, Juliusza Słowackiego, Gdańską, Marszałka Focha, Mostową, przez Stary Rynek do ul. Niedźwiedzia.
Kilkadziesiąt demonstrantek i demonstrantów domagało się równych płac, dostępu do aborcji i upadku patriarchatu. Prowadzące demonstrację podkreślały doniosłość postulatu równości. Jako przykład dyskryminacji przywołany został fakt, że wśród rektorów polskich uniwersytetów, nie ma ani jednej rektorki.
Jednym z głównych tematów manify była przemoc, której ofiarami są w Polsce kobiety. - Przemoc ma płeć. Dane pokazują, że kobiety są ofiarami przemocy. Ja i prawie wszystkie moje koleżanki były ofiarami przemocy - zaświadczała jedna z manifestantek i wezwała uczestniczki manify, by zawsze były po stronie ofiar. W odzewie manifestujący skandowali: "Ani jednej więcej" i "Koniec piekła kobiet".
Hasła wypisane na transparentach i banerach miały wielonurtowy charakter: od feministycznych ("Kobiety wszystkich płci, łączcie się", "Jesteśmy wnuczkami wiedźm, których nie udało wam się spalić", "Nie wszystkie dziewczyny mają waginy", "Seksizm jest wszędzie, my też", "Feminizm, to lubię") przez społeczne ("Różna płeć, równa płaca") po polityczne ("Nacjonalizm i rasizm na złom", "Zmieniajmy świat"). Liderka lewicy w bydgoskiej Radzie Miasta Anna Mackiewicz maszerowała z hasłem "Bieda ma twarz emerytki".