"Solidarność" zorganizowała dzisiaj manifestację przed Kujawsko-Pomorskim Urzędem Wojewódzkim. Związek domaga się podwyżek dla sfery budżetowej.

Decyzję o zorganizowaniu dzisiaj przed urzędami wojewódzkimi manifestacji  w całej Polsce podjął Ogólnopolski Sztab Protestacyjno-Strajkowy NSZZ „Solidarność”. Związek zdecydował przeprowadzić protest wobec załamania się rozmów z rządem w sprawie podwyżek w sferze finansów publicznych. „Solidarność” do 28 marca oczekiwała od rządu konkretnych propozycji i terminów realizacji postulatów, ale - jak twierdzą związkowcy - rząd nie podjął konstruktywnych rozmów, co zmusiło ich  do podjęcia czynnej akcji protestacyjnej.

"Solidarność" domaga się m.in.:

• podwyżek w sferze finansów publicznych,
• wprowadzenia kryterium stażowego, uprawniającego do przejścia na emeryturę bez względu na wiek,
• odmrożenia wskaźnika naliczania Zakładowego Funduszu Świadczeń Socjalnych,
• systemowych rozwiązań stabilizujących ceny energii oraz wsparcia dla przemysłu  energochłonnego (bez tych instrumentów rachunki za prąd wzrosną w przyszłym  roku o kilkadziesiąt procent, a zakładom energochłonnym grozi likwidacja),
• niewliczania do minimalnego wynagrodzenia dodatku za wysługę lat.

Do akcji protestacyjnych zagrzewał związkowców w specjalnej odezwie przewodniczący "Solidarności" Piotr Duda. "Rząd Zjednoczonej Prawicy nie tylko nie prowadzi dialogu, ale pod presją protestów różnych grup zawodowych przestał realizować swój wyborczy program. Za sprawą rządu skończył się w Polsce czas negocjacji i dialogu..." - napisał Duda.

Na parkingu przed urzędem wojewódzkim zgromadziło się dzisiaj ponad 300 związkowców z całego regionu. Kilkanaście minut trwało odczytywanie listy organizacji związkowych państwowych instytucji i zakładów pracy, solidaryzujących się z protestem. Były to nazwy instytucji podlegających rządowi, jak i samorządom regionu. Wyczytane były urzędy rządowe jak i samorządowe, jednostki, instytucje i spółki podlegające rządowi, jak i samorządom, a  nawet Bank Pocztowy i Totalizator Sportowy! 

Brak dialogu w ostrych słowach zarzucił rządowi przewodniczący Zarządu Regionu Bydgoskiego "Solidarności" Leszek Walczak, który wezwał do zaprzestania dzielenia związkowców na lepszych i gorszych. - Jednym podwyżki, a  innym uścisk prezesa - grzmiał Walczak i wezwał, by wszyscy byli solidarni.

W emocjonalnych wystąpieniach związkowi liderzy wzywali do niewykluczania z podziału zwiększonych dochodów budżetowych licznych grup zawodowych. "Dość dyskryminacji! Dość urzędniczej jałmużny" - dało się słyszeć z megafonów najczęściej. Brawurowe przemówienie wygłosiła Lucyna Rydz, wiceprzewodnicząca "Solidarności" w Kujawsko-Pomorskim Urzędzie Wojewódzkim. Stwierdziła, że za PO-PSL rząd na podwyżki przeznaczył 0 zł, podczas gdy rząd PiS podniósł wynagrodzenia o 43 zł. - Dla innych 500, 600, 1000 zł, dla nas miska ryżu. Co to za państwo? System nie zmienił się na jotę. Państwo polskie jest złym pracodawcą, nie szanuje swoich pracowników - mówiła Rydz i wyliczyła, że kwota bazowa wynagrodzeń  w 2006 roku wynosiła 50% minimalnego wynagrodzenia. Teraz kwota bazowa wynosi 1917 zł i jest niższa od minimalnego wynagrodzenia, które ustalone zostało na poziomie 2250 zł. - Mamy rozszalałe rozdawnictwo ludziom, którzy grosza  nie potrzebują. Żaden rząd nie ma swoich pieniędzy i powinny być  one sprawiedliwie dzielone. Urzędnik na Zachodzie utrzymuje się z pracy, a  nie z zasiłków socjalnych. Z roku na rok żyje się gorzej. Dlatego tu jesteśmy. Tak dalej być nie może i nie będzie - powiedziała Rydz i wyraziła nadzieję, że oczekiwane przez związkowców przeznaczenie 0,5 mld zł na podwyżki dla administracji rządowej zostanie zrealizowane. - Dacie radę - wezwała Rydz.

Protestujący związkowcy przekazali przedstawicielowi wojewody petycję skierowaną do rządu i liczą na podjęcie rozmów dotyczących realizacji postulatów sformułowanych przez "Solidarność" w trwających sporach zbiorowych w naszym województwie.