Ewa Raczyńska-Mąkowska jest absolwentką Wydziału Sztuk Pięknych UMK w Toruniu i Urbanistyki na Politechnice Warszawskiej. Przez wiele lat pracowała w służbach konserwatorskich, a w latach 1991-1999 była miejskim konserwatorem zabytków w Bydgoszczy. W ciągu kolejnych 15 lat prowadziła własne biuro projektowe, specjalizujące się w opracowaniach kolorystycznych i renowacjach obiektów architektury na terenie całego kraju. Jest członkiem Rady ds. Estetyki przy Prezydencie Bydgoszczy. Pracuje w Zakładzie Wzornictwa na Uniwersytecie Technologiczno-Przyrodniczym w Bydgoszczy, gdzie prowadzi Pracownię Kształtowania Przestrzeni. Oprócz pracy na uczelni nadal czynnie projektuje, zajmuje się malarstwem, fotografią, badaniami nad wizualnością miasta, działa w kilku stowarzyszeniach zawodowych. Obrazy Ewy Raczyńskiej-Mąkowskiej znajdują się w zbiorach prywatnych w kraju i za granicą, m.in. w USA, Anglii, Francji i Niemczech.
* * *?Nie lubię mówić o tym co robię. Wierzę, że moje prace nie tracą kontaktu z rzeczywistością, nie wymagają rozbudowanych komentarzy. Przemawiają poprzez emocje zapisane zróżnicowanym mocnym kolorem, szeroką plamą, niedbałą kreską. To jakby szybkie szkice malarskie rejestrujące mój stan ducha w locie, w tej serii prac, niemal dosłownie. Złapane w biegu kompozycje, ważniejsze punkty topograficzne życia, zmieniają się, wywołując różne skojarzenia, zachęcając do poszukiwania swojego miejsca, ulubionego fragmentu.
Technika malowania na czarnych piankach fotograficznych akrylami, pastelami wyraża całą tę energię i nietrwałość zmieniających się okoliczności postrzegania. Zauważyłam, że coraz bardziej oddalam się w swoim malowaniu. Od detalu liścia do szybowania ponad chmurami. Czy to dystans wobec świata, czy chęć nakarmienia się jego urodą, zagarnięcia wszystkiego co można zobaczyć, a co ucieka wraz z naszym życiem?
Ewa Raczyńska-Mąkowska
?[?] Te kompozycje powstały właśnie z emocji, a na prostym medium, tak precyzyjnie wybranym, tworzą mapy tego, co działo się i rozgrywało w przestrzeni wewnętrznej, w intuicyjnej i intelektualnej wrażliwości. To mapy emocji.
Najintymniejsza część ludzkiego życia, najsubtelniejsza i bardzo krucha. Kto odważy się komentować? Autorka ma prawo odmówić, swoją opowieść bowiem zawarła już w barwnych Mapach. Niemniej dostajemy od niej pewne wskazówki, wśród których ważne są np. kolory, jakimi buduje nie tylko kompozycję, ale i nastrój. Każdy z nas może wybrać i śledzić swój własny wątek. Czasem wydaje się, że oglądana Mapa jest już czytelna, bo postrzegamy ją jako swojską, zrównoważoną kompozycję, która łagodzi moment pierwszego wyzwania. Tymczasem może to być moment, w którym zaczyna się drugie życie Mapy, tętniące pod pierwszą warstwą. Warto wówczas pochylić się nad fragmentem czy skupić uwagę na detalu, który odsłoni zarówno techniczną, warsztatową stronę obrazu, jak i pokaże czasem jeszcze bardziej skłębione pokłady emocji, wrażeń i myśli. W tych detalach widać dalszy ciąg opowieści wnikający głębiej, dobitniej. Choć Autorka nigdy nie obiecuje, że dowiemy się wszystkiego? Ten, kto doszedł do tego etapu drogi już wie, że znalazł własną legendę do odczytywania znaków. Wielokierunkowa podróż, po której prowadzą Mapy, to emocjonalne wyzwanie, ale i pełen pięknej radości przywilej, jakim obdarowała nas Autorka.?
Beata Romanowicz, fragm. wstępu do katalogu wystawy