Marek Gralik rozpoczął swoje wystąpienie od stwierdzenia, że jego, jako kandydata na prezydenta Bydgoszczy, bardzo niepokoją informacje, płynące z policji, a sprowadzające się do tego, że policja w tym roku odnotowała niższy stopień wykrywalności przestępstw mieście. – Co jest tego przyczyną? – zastanawiał się Gralik. Przyczyn może być wiele: zła organizacja pracy, liche intelektualne i operacyjne kompetencje funkcjonariuszy oraz braki w infrastrukturalne (niedostatek sprzętu, samochodów, benzyny itd.). Kandydat zadeklarował, że jako prezydent, dla dobra mieszkańców i zwiększenia ich bezpieczeństwa wspomoże bydgoską policję zaopatrując ją między innymi w nowoczesne środki łączności, a także w benzynę.

Główną jednak troską przyszłego prezydenta z PiS zdaje się być właściwe funkcjonowanie służby porządkowej bezpośrednio podporządkowanej prezydentowi, czyli staży miejskiej. Na wstępie rozważań o straży miejskiej, Gralik zadeklarował, że nie zamierza straży likwidować. Wie oczywiście, że służba ta cieszy się nie najlepszą opinią u sporej grupy mieszkańców Bydgoszczy, lecz to nie powód, żeby straż zlikwidować, a jedynie impuls do tego, żeby ją zmieniać na lepszą i bardziej przyjazną mieszkańcom. Gralik zadeklarował, że straż miejska nie będzie pracowała pod presją realizacji budżetu z nakładanych na mieszkańców mandatów. Aktualnie straż miejska jest jeszcze jedną miejską firmą, która ma przynosić miastu określony w budżecie przychód. To, zdaniem polityka PiS, trzeba zmienić. Strażnicy miejscy mają być twardzi i zdecydowani, interweniując w sytuacjach kryzysowych, zagrożenia utratą zdrowia, życia, w sytuacjach agresywnego chamstwa, zakłócania ciszy nocnej; maja być natomiast bardziej przyjaźni w przypadkach naruszania prawa, które nie są nadto agresywne i społecznie uciążliwe. Strażnik nie ma się już kojarzyć mieszkańcom z kimś, kto biega i jeździ po mieście z bloczkiem mandatów i pod byle pretekstem wzywa lawetę!

Marek Gralik chce też, żeby środki uzyskane z mandatów były w większym stopniu niż dotychczas kierowane na zwiększenie bezpieczeństwa w mieście. W 2012 roku miasto uzyskało z mandatów 3,4 mln. zł, z czego zaledwie 1,1 mln zł zainwestowano w bezpieczeństwo mieszkańców. Nie lepiej było w następnym roku: z mandatów miasto uzyskało 2,65 mln zł, ale na inwestycje związane z bezpieczeństwem skierowano zaledwie 1,8 mln zł.

Polityk PiS bardzo zdecydowanie opowiedział się za zmianą swoistej filozofii samorządu miasta w sprawie radarów. Dotychczas są one traktowane jako ?pułapki? na kierowców i źródło łatwych dochodów miasta. – Fotoradary powinny być tam, gdzie to konieczne i mają przede wszystkim pełnić funkcje prewencyjne ? powiedział Marek Gralik, który zadeklarował również, że strażnicy za jego prezydentury będą stale doskonalili swoje kompetencje i sprawność fizyczną.

Towarzyszący na konferencji prasowej kandydatowi na prezydenta Krzysztof Lipiński kandyduje z listy PiS na radnego do samorządu województwa i jest jednocześnie szefem staży gminnej w Osielsku. Przypomniał on, że straż miejska w całym kraju zajmować się winna zgodnie z ustawą o straży, nie poważną przestępczością kryminalną, ale porządkiem publicznym. Mieszkańcy, zdaniem Lipińskiego, oczekują od straży interwencji w sprawach drobnych, a czasem wyjątkowo uciążliwych, jak drobny wandalizm, zakłócanie ciszy nocnej, wulgarne zachowania, zaśmiecanie miasta.

Kończąc spotkanie Marek Gralik odpowiadając na pytanie jednego z dziennikarzy, zapewnił, że Krzysztof Lipiński nie jest jego kandydatem na stanowisko szefa straży miejskiej w Bydgoszczy. – Nie było takich rozmów ? zapewnił Gralik i uciął tym samym wszelkie możliwe dziś spekulacje na ten temat.