Posiedzenie połączonych komisji Rady Miasta zdominowało wystąpienie Marka Żydowicza, który o organizowanym przez siebie festiwalu wie wszystko i to detalicznie. Jak z rękawa sypał liczbami ilustrującymi sukces corocznej imprezy, która przeprowadziła się z Łodzi do Bydgoszczy. Na pewno było o niej głośno. W samym tylko listopadzie 2014 roku pojawiły się w polskich mediach (telewizji, radiu, prasie i portalach społecznościowych) 2124 informacje na temat festiwalu Camerimage, a prawie 100 relacji znalazło się w mediach międzynarodowych.

Za ważną formę promocji naszego miasta uznał Marek Żydowicz pokaz filmów nagrodzonych na Camerimage, który odbył się w lutym br. w Los Angeles. – Od wydziału promocji dostaliśmy dużo materiałów poświęconych Bydgoszczy, albumy i inne publikacje wydawane przez Urząd Miasta. Dużo naszych gości pytało o Bydgoszcz. Ci, którzy tu nie byli, byli bardzo zainteresowani, oglądali te albumy, słyszeli od tych, którzy tu byli, że to jest bardzo ładne miasto. Także spodziewamy się w tym roku co najmniej tylu samo gości, co w latach ubiegłych – relacjonował dyrektor Festiwalu Camerimage.

Zdaniem Marka Żydowicza, mimo że powstają w Bydgoszczy nowe hotele, ciągle infrastruktura miejska pozostawia wiele do życzenia. Marzy mu się, żeby goście festiwalowi – a jest ich około 600 – mogli mieszkać w jednym miejscu. Nie zmienił też zdania w sprawie konieczności wybudowania centrum festiwalowego, ale skrytykował powstające w Toruniu centrum na Jordankach.

- Ta sala jest kompletnie bezmyślnie budowana z punktu widzenia takich imprez jak Camerimage – ocenił jako wieloletni organizator. Nie oszczędzał autora projektu architektonicznego. Jako Hiszpan nie ma on, według Żydowicza, pojęcia o polskich realiach. Z tej właśnie przyczyny zaprojektował zbyt małe foyer. Nie wiedział mianowicie, że w Polsce widzowie w czasie przerw w pokazach czy koncertach nie wychodzą na zewnątrz budynku, gdyż przez połowę roku pogoda im to uniemożliwia.

Marek Żydowicz skrytykował centrum na Jordankach, by zdementować przy tej okazji pojawiające się pogłoski o zamiarze przeniesienia festiwalu Camerimage do Torunia. – Mamy kontrakt trzyletni i zamierzamy ten kontrakt wypełnić. Ja pana prezydenta zapytałem: co dalej, a pan prezydent podrapał się po głowie i mam nadzieję, że myśli – wyznał dyrektor festiwalu.

Swoje czterdziestominutowe wystąpienie zakończył gość połączonych komisji Rady Miasta przemyśleniami natury ogólnej: – Przez te 25 lat nasz kraj się cudownie zmienił. Jestem zachwycony tym, że mogę żyć w takim kraju, że mogę się poruszać autostradami, obojętnie co byśmy o nich nie mówili, że mogę wyjeżdżać do Europy, nie czekając na wizy.

Do beczki miodu dodał jednak odrobinę dziegciu. Boli go, że proces transformacji nie objął sfery kultury. – 25 lat wolnej Polski dało nam szansę tworzenia stowarzyszeń i fundacji. Ale one są tak traktowane, jak w czasach PRL-u były traktowane instytucje prywatne. My jesteśmy nadal ?prywaciarzami? – stwierdził z goryczą założyciel Fundacji Tumult.

Marek Żydowicz przypominał, że prywatne firmy są obecnie dźwignią gospodarki i powodem do chluby. Natomiast w obszarze kultury dominują podmioty publiczne, którzy nie muszą troszczyć się o to, jak zdobyć pieniądze na prąd czy pensje. A przecież można organizować imprezy kulturalne przynoszące zyski. Trzeba tylko zracjonalizować politykę kulturalną w mieście.

- Wtedy ci wszyscy ludzie, którzy reprezentują środowiska kulturalne tutaj, nie będą skakać do oczu Żydowiczowi i ludziom z Tumultu, tylko będą mówić: kurczę, trzeba w to się włączyć, bo jeśli jeszcze więcej zysku przyniesie Bydgoszczy ten festiwal, to Rada Miejska będzie miała więcej pieniędzy dla nas. To z kolei spowoduje zupełnie inne relacje między ludźmi w sferze kultury. Ludzie zaczną siebie lubić, zaczną ze sobą współpracować, a nie rywalizować – przedstawił swoją wizję prezes Fundacji Tumult.

Jego wypowiedź wywarła wielkie wrażenie na radnej Grażynie Szabelskiej (PiS). Poprosiła go, żeby uczestniczył w następnych posiedzeniach Komisji Kultury i Nauki oraz został członkiem zespołu ds. uaktualnienia polityki kulturalnej miasta Bydgoszczy. Zwróciła się też do Marka Żydowicza z pełnym niepokoju pytaniem: – Panie dyrektorze, czy dalszą współpracę festiwalu warunkują konkretne działania miasta Bydgoszczy? Następnie dopowiedziała, że chodzi o wskazanie, jak zapewnić, aby Camerimage odbywał się w naszym mieście nie tylko przez kilka lat, ale ?przez następnych kilkadziesiąt lat?.

Gość nie ukrywał swojego rozczarowania fiaskiem starań o fundusze unijne na budowę centrum na pl. Teatralnym. – Pan prezydent mi powiedział: Nie będziemy mieli na to pieniędzy. Zadałem mu wtedy pytanie: Czy pan prezydent zdaje sobie sprawę, że w tej sytuacji podpisujemy kontrakt tylko na trzy lata? ? wyjawił dyrektor festiwalu Camerimage, prosząc jednocześnie, by nie traktować tych słów jako straszaka.

- Nikogo nie straszę. Chcę zrealizować zobowiązania wobec Bydgoszczy, ale proszę zrozumieć, ja nie jestem kaowcem. Nie mam obowiązku organizowania imprezy w warunkach, które będą tę imprezę dusiły – wytłumaczył Marek Żydowicz i dodał: – Pójdę tam, gdzie będą lepsze warunki.

Dyrektor festiwalu Camerimage, nie wie jeszcze, gdzie takie warunki znajdzie. Na pewno nie skusi go sala budowana w Toruniu. Nasze miasto, pomijając brak odpowiednich warunków dla organizacji dużej imprezy, jest, nie tylko jego zdaniem, bardzo źle skomunikowane. – Nieszczęściem, błędem polityków, jest puszczenie autostrady po wschodniej stronie Torunia, a nie pomiędzy obydwoma miastami. To spowodowało wykluczenie Bydgoszczy z głównego ruchu turystycznego. Dla człowieka jadącego z południa na północ ma sens zjechanie trzech kilometrów do Torunia, ale pięćdziesięciu do Bydgoszczy już nie – przypomniał bydgoszczanom o tym, co i tak doskonale wiedzą.

Bydgoszcz nie jest konkurencyjna wobec innych ośrodków regionu. – Jeżeli nie wybudujecie swojej wieży Eiffla, to nikt tu nie będzie zbaczał – grzmiał Żydowicz, zachęcając do zbudowanie czegoś absolutnie wystrzałowego na pl. Teatralnym, by ściągać do miasta turystów.

Nagabywany przez radną Szabelską, czy nie przeniesie festiwalu do innego miasta, jeżeli zobaczy, że coś zaczyna się dziać w kierunku realizowania jego wizji, oświadczył po męsku: – Człowiek może zacisnąć pasa, jeśli widzi perspektywę.