Z Marleną Morton, płotkarką Zawiszy, która będzie reprezentować Polskę na Młodzieżowych Mistrzostwach Europy w Lekkoatletyce rozmawia Ewa Starosta.

- Jak dziewczyna z Krakowa trafiła do Bydgoszczy?

- Za trenerem. Bardzo ciężko jest w Polsce o dobrego trenera od płotków. Szukałam takiego i tutaj znalazłam. Nic dziwnego. Bydgoszcz jest uznawana za stolicę polskiej lekkoatletyki.

- Artur  Kohutek ciągle cieszy się renomą?

- Zdecydowanie! To znakomity płotkarz. Rekordzista Polski. Jeszcze dwa lata temu nim był. Dużo by można o nim mówić. Trenując razem już od ponad trzech  lat, trochę się poznaliśmy. Nasza współpraca idzie w dobrym kierunku. Trener wie, jaki trening mi służy. Zna mój organizm na tyle, że wie, jakie ćwiczenia dobierać, co widać po wynikach. Dzięki temu możemy się skupić na ciężkim treningu.

- Dlaczego właśnie tę konkurencję wybrałaś?

- Przez przypadek. Chodziłam do szkoły sportowej o profilu lekkoatletycznym, dzięki czemu mogłam poznać wszystkie konkurencje. Na początku skakałam wzwyż, ale miałam za słabe mięśnie pleców, co powodowało częste bóle. Dlatego przerzuciłam się na płotki i tak już zostało.

- Sport to zdrowie?

- Sport rekreacyjny, bo wyczynowy ze zdrowiem nie ma wiele wspólnego. Trzeba dawać z siebie 110%, nie tylko na zawodach, ale przede wszystkim na treningach, co niestety grozi licznymi kontuzjami. Ale coś za coś.

- Masz już poważne kontuzje za sobą?

- Dwa razy naderwałam mięsień dwugłowy, ale nie jest to aż tak poważna kontuzja.  Żadnej operacji, odpukać, jeszcze nie miałam.

- Jak wygląda dzień wyczynowej płotkarki? Wstaje o szóstej rano i robi poranną przebieżkę?

- Tak wcześnie nie muszę wstawać. Zaczynam trening po śniadaniu, o godz. 11.00. Trenuję sześć dni w tygodniu.

- A studia?

- Wykładowcy są wyrozumiali. Wiedzą, z czego wynikają moje liczne nieobecności na zajęciach.  Poza tym jestem w kadrze Polski i w ciągu roku jeżdżę na różne zgrupowania.  Usiłuję godzić sport z nauką i  jakoś daję radę, chociaż czasami jest naprawdę ciężko.

- Zgrupowania odbywają się czasami za granicami Polski. To atrakcja czy wzmożony wysiłek?

- Jedno i drugie. Atrakcja na pewno,  bo można zwiedzić kawałek świata. A treningi dwa razy dziennie w upale przez dwa tygodnie  to bardzo wyczerpujący dla organizmu wysiłek.

- A jak wyglądają treningi w Polsce?

- Zależy od cyklu treningowego. Inaczej trenujemy w okresie przygotowawczym, a inaczej w startowym. Każdego dnia tygodnia inny element jest kształtowany. W poniedziałek zazwyczaj jest siłownia.

- Żeby nogi było silniejsze…

- Chodzi głównie o nogi, ale o ręce też. Ręce też pracują przy biegu. Dużo osób o tym zapomina, ale ręce przyspieszają pracę nóg.We wtorek jest praca nad szybkością i skocznością. Trzeba pobudzić do pracy nogi zmęczone po siłowni.

- Jak się poprawia skoczność?

- To zależy jaką. Można kształtować skoczność pionową, w której ważne jest szybkie odbicie w górę, bądź kształtować skoczność wieloskokami, w których chodzi o mocne i jak najdalsze odbicie w przód. Ja pracuję obecnie nad skocznością dynamiczną. Środę poświęcamy technice. Czwartkowy trening jest luźniejszy, rozruchowy, żeby nogi trochę odpoczęły, bo w sobotę są zazwyczaj starty, więc w piątek trzeba robić pobudzenie siłowe. To zresztą bardzo indywidualna sprawa. Niektórzy robią sobie dzień wolny przed startem. Ja nigdy tego nie robię, bo w sobotę czuję się potem bardzo źle, jak taka klucha.

- Podczas Europejskiego Festiwalu Lekkoatletycznego - Bydgoszcz Cup 2017 przebiegłaś sto metrów przez płotki w czasie 13,60. Zdobyłaś  minimum uprawniające do startu w Młodzieżowych Mistrzostwach Europy w Lekkoatletyce, ale uplasowałaś się w biegu na 100 m przez płotki na  przedostatnim miejscu. Jak w tej sytuacji oceniasz swoje szanse na zbliżających się mistrzostwach?

- Nie można porównywać zawodów seniorskich z młodzieżowymi. Na Młodzieżowe Mistrzostwa Europy minimum wynosi 13,70, a na seniorskie mistrzostwa świata w Londynie - 12,98, jak widać to dużo, dużo wyższy poziom.

- Wiadomo, jakie wyniki osiągają dziewczyny, z którymi w lipcu będziesz rywalizować?

- To początek sezonu, więc trudno powiedzieć. Poza tym w tej konkurencji przez miesiąc może się bardzo dużo zmienić. Władze PZLA oczekują od wszystkich reprezentantów Polski, że wejdą do finałów. Europejskie Stowarzyszenie Lekkiej Atletyki ustaliło minimum na 14,10, a  polski związek je zaostrzył. Żeby wziąć udział w Młodzieżowych Mistrzostwach Europy,  płotkarki muszą wykazać się czasem 13,70.  PZLA podwyższa minima po to, żeby zawodnicy mieli szanse na finał.

- Dziękuję za rozmowę. Życzeń nie wypowiadam, żeby nie zapeszyć.

Marlena Morton  urodziła się w 1995 roku w Krakowie. Od prawie czterech  lat mieszka i trenuje w Bydgoszczy. Jest na pierwszym roku studiów magisterskich wychowania fizycznego na  UKW. Sport uprawia od trzynastego roku życia. W 2013 roku została  mistrzynią Polski juniorów w biegu na 100 m przez płotki  i halową mistrzynią w biegu na 60 m ppł.