Regionalne media opublikowały bądź omówiły list otwarty Piotra Całbeckiego, w którym odniósł się do zarzutu, że dzieląc środki unijne faworyzuje Toruń kosztem Bydgoszczy. Zdaniem marszałka województwa, mieszkańcy Pomorza i Kujaw ?są zasypywani nierzetelnymi i mijającymi się z rzeczywistością informacjami w tej sprawie?.
W marcu ubiegłego roku nasz kolega redakcyjny, Paweł Skutecki, dokonał szczegółowych wyliczeń, opierając się na danych liczbowych, które znalazł na stronie internetowej Urzędu Marszałkowskiego. Po dokonaniu operacji dodawania napisał tekst ?Marszałek dzieli, Bydgoszcz traci?, w którym stwierdził, że w Toruniu 308 projektów zostało dofinansowanych kwotą 1,265 miliarda złotych, a w Bydgoszczy 333 projekty ? kwotą 817 milionów złotych. Po przeliczeniu na mieszkańca, dało to kwotę 6170 zł na mieszkańca Torunia i 2294 złote na mieszkańca Bydgoszczy.
Na ten artykuł zareagowała Beata Krzemińska, rzecznik prasowy Urzędu Marszałkowskiego. Napisała, że nie istnieją w Polsce programy o nazwach, które przytoczył w swoich wyliczeniach Paweł Skutecki. Na to nasz kolega odpowiedział tekstem, w którym znalazło się zdjęcie strony internetowej Urzędu Marszałkowskiego, a na niej nazwy programów, które rzekomo nie istnieją i kwoty, na podstawie których dokonał wyliczeń.
Swoją odpowiedź na nadesłane przez Beatę Krzemińską ?sprostowanie? zakończył Paweł słowami: ?Najciekawsze jest jednak to, czego w tym sprostowaniu zabrakło. Pani Rzecznik, prawdą jest, że na bydgoszczanina przypada jedna trzecia pieniędzy unijnych trafiających do sąsiada zza miedzy, czy nie??
Słowa te zadziałały w sposób piorunujący. Od tamtego czasu nasza redakcja nie otrzymuje żadnych komunikatów z Urzędu Marszałkowskiego. Dlatego też nie dotarł do nas list otwarty marszałka Całbeckiego. Ponieważ opublikowała go w całości toruńska ?Gazeta Wyborcza?, mogliśmy się z nim zapoznać. Ciekawsze jednak były komentarze Piotra Całbeckiego.
- Po tylu latach dyskusji i tłumaczenia, jaka jest prawda o podziale środków unijnych, oskarżanie nas o niesprawiedliwość jest po prostu irytujące. Będziemy z tym walczyć, bo niczego nie można opierać na kłamstwie. Nie damy się dłużej opluwać. To jest przyczyną wydania tego stanowiska ? wyznał marszałek województwa dziennikarzowi ?Gazety Wyborczej? w Toruniu. Dał również do zrozumienia, że Bydgoszcz powinna grzecznie siedzieć w kącie, a może coś jej skapnie.
?Marszałek wskazuje, że opracowanie bydgosko-toruńskiego ZIT-u i współpraca między miastami daje m.in. szansę na budowę drogi S5, o którą zabiegają bydgoszczanie? ? napisał toruński dziennikarz.