Ponad 30 osób przyszło w piątek do sali konferencyjnej hotelu Holiday Inn podyskutować z Michałem Marusikiem, działaczem Kongresu Nowej Prawicy na temat wolności, roli konserwatyzmu w historii i praktyce politycznej, a także obecnej sytuacji politycznej w Polsce.

- Spotykamy się w okresie historycznym dość szczególnym. Zmiany, które nadchodzą można bardziej wyczuć niż zauważyć – stwierdził tajemniczo. – Sypie się pewna konstrukcja ustrojowa. Sypią się państwa, które kiedyś pamiętamy jako demoludy. Demoludy po pierestrojce zaczęły udawać twory inne niż były wcześniej. Przepoczwarzyły się w celu realizacji własnych celów i drenażu naszych pieniędzy. Ich celem była eksploatacja zasobów ludzkich – wytłumaczył.

Zdaniem Michała Marusika Polacy przez dziesięciolecia dawali wspaniały przykład poświęcenia w walce z komunizmem. W tym kontekście przywołał powstanie warszawskie, które określił jako obronę przed czerwoną zarazą.

- Nam chodzi o normalne państwo, które strzeże wolności obywatela i by obcy nie czynili nam krzywdy. Obecne państwo kieruje się złą filozofią i realizuje złe funkcje. Trzeba zakończyć byt tej Polski na rzecz nowego państwa, które realizować będzie zupełnie inne cele – orzekł rewolucyjnie.

Konserwatysta z Trójmiasta duże nadzieje w tych planach pokłada w młodzieży, która jest zdolniejsza niż we wcześniejszych pokoleniach, co można wytłumaczyć faktem, że w najnowszym pokoleniu elity nie wybito tak jak to miało miejsce we wcześniejszych dziejowych kataklizmach. Bolesna natomiast jest emigracja. – Pod rządami innych państw Polakom żyje się lepiej. Ich kondycja tam jest lepsza niż pod polskimi rządami. Tam polskie rodziny mają 4-5 dzieci, gdy w Polsce tracą nadzieję na przyszłość. Wyjechali z Polski z przymusu, wrócą gdy zmieni się u nas na lepsze – mówił.

Michał Marusik orzekł, że wśród rządzących też przebija się świadomość przemodelowania ustroju. – Tylko oni chcą go przepoczwarzyć, a nie zmienić – zastrzegł, podkreślając, że takie instytucje jak sejm, senat są tylko parawanem władzy. – Przecież projekty ustaw dla różnych partii tak naprawdę piszą ci sami ludzie – zauważył.

- Nie jestem zwolennikiem demokracji. Jeżeli pozwolić ludziom wybierać, wybiorą to gorsze – stwierdził. Sceptycyzm co do skuteczności procedur demokratycznych był wyraźnie zaznaczony. Stwierdzono zresztą, że sami rządzący traktują je mało poważnie. – Gdy chodzi o wybór na stołki to odbywa się nagonka, by brać udział w głosowaniu, a gdy mamy referendum, w którym obywatele mają zdecydować o odwołaniu trwa bezprzykładne zniechęcanie, by nie brać w tym udziału – przywołano konkretny przykład referendum w Warszawie.

Dobry ustrój dla Marusika to ten, który został zweryfikowany przez logikę, etykę i praktykę, czyli taki, który wyrasta z poprawnego kodeksu etycznego, który buduje system instytucji państwowych i system praw w obronie etyki. – Na przykład zasada nie kradnij została sprawdzona przez wieki. Jeśli tak, to należy pozostać jej wiernym. I takich zasad jest wiele – i to jest właśnie konserwatyzm. Jeśli ktoś pragnie dobra narodu to nie powinien się zastanawiać, ile osób jest za, a ile przeciw, tylko czy wolno kraść, czy nie. Czy jest to słuszne, logiczne i praktyczne. Bo gdyby nikt nie kradł, nie trzeba by ustanawiać zasady nie kradnij. Jeżeli zdarzy się, że ktoś kradnie, to należy podjąć działanie przeciw temu aktowi, jeżeli kradnie wielu, trzeba bardzo brutalnie pacyfikować, a jeżeli wielu ludzi kradnie i uważa, że to jest rzecz dobra to potrzebny jest terror. Bo zło trzeba zniszczyć, ze złem się nie dyskutuje. To już nie jest logika, tylko wojna – tłumaczył. – Dobre państwo jest państwem konserwatywnym, od którego wymagam, by było państwem, które walczy ze złem w imieniu dobra. Dlatego jestem konserwatystą i walczyłbym z każdym, kto czyni krzywdę drugiemu – dodał.

- Jesteśmy tutaj, bo jesteśmy absolutnie przekonani, że system konserwatywno-liberalny jest najlepszą rzeczą, jaka mogłaby się przydarzyć Polsce. Widzę szanse na to, że wygramy… – tak podsumował spotkanie prezes bydgoskiego oddziału KNP, Arkadiusz Jarzecki.