Wielu malarzy fascynowała postać św. Józefa: cieśli, człowieka sprawiedliwego, męża Maryi, opiekuna Jezusa, patrona dobrej śmierci.

Słowa w tytule pochodzą ze znanej kolędy „Dzisiaj w Betlejem”. Nie tylko w niej przyjmuje się za pewnik, że małżonek Maryi był od niej dużo starszy. Tymczasem ewangeliści nie podają jego wieku, a wielu biblistów uważa, że poślubiając Maryję był Józef młodzieńcem.

To postać o wyjątkowym znaczeniu. Przypadła mu rola opiekuna nad Jezusem i Jego matką. Jeżeli Józef był w stanie odbyć długą i wyczerpującą podróż do Egiptu, by ukryć Jezusa przed pragnącym Go zabić  Herodem, musiał być mężczyzną silnym i sprawnym.  Wcześniej udało mu się dotrzeć z brzemienną żoną z Nazaret do Betlejem, a to też wymagało znacznego wysiłku.

Spekulacje o sędziwym wieku Józefa zrodziły się z powodu nieobecności jego imienia na kartach Ewangelii, w czasie gdy Jezus rozpoczął działalność publiczną.  Nie ma wzmianki o nim w relacji z wesela w Kanie Galilejskiej, gdzie Jezus dokonał pierwszego cudu. Józef nie stoi obok Maryi  pod krzyżem. Najprawdopodobniej już od kilku lat nie żył. Tak się jednak składa, że nie umierają wyłącznie ludzie starzy. Znamy wiele przypadków śmierci przedwczesnej.

Istnieją tysiące wizerunków św. Józefa w rzeźbie i w malarstwie. Kilkadziesiąt najbardziej znanych i charakterystycznych dla percepcji tej postaci zaprezentował Marian Danielewski podczas prelekcji wygłoszonej w bydgoskim Klubie Inteligencji Katolickiej.  Przedstawiają one ślub Maryi i Józefa, Świętą Rodzinę, sen św.Józefa, ucieczkę do Egiptu, św. Józefa z Dzieciątkiem i małym Jezusem oraz śmierć Józefa.