W siedzibie klubu LOTTO-Bydgostia przy ul. Żupy, dzień po wioślarskich mistrzostwach świata, było dzisiaj głośno i radośnie. Wioślarki w dwójce podwójnej Lotto Bydgostii nie mają zwyczaju, by z imprez rangi mistrzostw wracać bez medalu. Tegoroczne mistrzynie Europy, w Amsterdamie musiały uznać wyższość tylko osady z Nowej Zelandii. Za naszymi zawodniczkami były Australijki.
- Duży sukces, wręcz ogromny. Niewiele zabrakło do złota i dlatego gdzieś w nas jest jakaś złość sportowa – mówiła Magdalena Fularczyk-Kozłowska. – W finale pojechałyśmy dobrze taktycznie i technicznie. Wiadomo było, że Litwinki i Australijki od początku pójdą ostro. Od połowy dystansu, od 1000 metrów rozpoczęła się nasza pogoń za podium. Zakończyło się dobrze, świetnym finiszem – przypomniała najważniejsze momenty walki o srebrny medal. – Pływamy razem od kwietnia, zatem srebrny medal to duży sukces. Potwierdziłyśmy prymat w Europie, a na świecie jesteśmy drugie.
Natalia Madaj podkreśliła, że bieg półfinałowy w ich wykonaniu był lepszy od finałowego. Pobiły w nim najlepszy czas polskiego wioślarstwa na tym dystansie. – Był brąz, teraz srebro, mamy nadzieję, ze w przyszłym roku będzie jeszcze lepiej – stwierdziła Madaj.
Brązowy medal polskiej ósemki uznany został za dużą niespodziankę mistrzostw. Zresztą medal ósemki w historii polskich wioseł zdarzył się po raz pierwszy. Podopieczni Wojciecha Jankowskiego i Jerzego Brońca zdobyli go w składzie: Piotr Juszczak, Michał Szpakowski, Krystian Aranowski, sternik Daniel Trojanowski (wszyscy Zawisza), Mikołaj Burda (Lotto Bydgostia) oraz Marcin Brzeziński (WTW Warszawa), Robert Fuchs (AZS UMK Energa Toruń), Zbigniew Schodowski (AZS AWF Gorzów Wlkp.) i Mateusz Wilangowski (Wisła Grudziądz). Na mecie przed Polakami zameldowali się Brytyjczycy i Niemcy.
Wioślarze, a szczególnie sternik Daniel Trojanowski, byli sukcesem wyraźnie onieśmieleni i wzruszeni. Podkreślali, że finałowy bieg nie był szybki, ani idealny w ich wykonaniu. – Poprawimy błędy i będzie jeszcze lepiej – stwierdzili zgodnie.