Lider Kongresu Polskiego Biznesu odwiedza duże polskie miasta i na spotkaniach pt. "Piwo z Mentzenem" zachęca małych i średnich przedsiębiorców do zaangażowania się w działania na rzecz wolnej przedsiębiorczości. Prezes biznesowej organizacji Sławomir Mentzen 22 lipca odwiedził Bydgoszcz.

- Walka o to, żeby w Polsce było normalnie, żeby przepisy były mniej skomplikowane - to jest ważne, bo w przedsiębiorstwach tworzy się dobrobyt i tam tworzone są miejsca pracy - mówił podczas spotkania w restauracji La Rosa Sławomir Mentzen, dodając, że w dobrze pojętym interesie Polski byłoby to, żeby przedsiębiorcy byli jak najwięksi, jak najbardziej konkurencyjni, żeby podbijali inne rynki i żeby w czasie przeznaczonym na pracę nie koncentrowali energii i pomysłowości na tym, jak unikać płacenia podatków, które powinny być proste i niskie, żeby nie zajmowali się omijaniem sprzecznych ze zdrowym rozsądkiem regulacji, które krępują przedsiębiorczość. - Skomplikowane przepisy, ustawa VAT, która liczy ponad 300 stron i jest niezrozumiała nawet dla doradców podatkowych, służy jedynie interesom urzędników. Estońska ustawa jest 6-krotnie mniej obszerna - mówił Mentzen i dodał, że Kongres Polskiego Biznesu powstał po to, by absurdy gospodarczej rzeczywistości obnażać i tworzyć alternatywne rozwiązania.

Mentzen zaznaczył, że nowo tworząca się organizacja, która zamierza reprezentować interesy małych i średnich przedsiębiorców działa w niekorzystnym otoczeniu, przy etatystyczno-socjalistycznym rządzie i w czasach, w których najbardziej wpływowi i mainstreamowi ekonomiści to zwolennicy etatyzmu. - Wszyscy oni są przekonani, że to co teraz trzeba zrobić, to to, że podatki winny być wysokie i progresywne, bo trzeba wyrównać szanse i znaleźć dużo pieniędzy, żeby było na kolejne świadczenia. I to jest niestety współczesny mainstream ekonomiczny - stwierdził.

Prezes Kongresu Polskiego Biznesu zapytany, czy przy tak niesprzyjających krajowych warunkach dla przedsiębiorczości, nie warto rozważyć przeniesienia jej do innych krajów, odradził takiego działania. - U nas jest źle, natomiast w takich krajach jak Hiszpania, Portugalia, Grecja czy Francja jest jeszcze gorzej - podkreślił.

Toruński doradca podatkowy i jeden z liderów Konfederacji wskazał, że nasza historia tak się ułożyła, że dla przedsiębiorczości i rozwoju wolnego rynku niemal nigdy nie było dobrego klimatu. - Polska literatura nie wytworzyła żadnego dobrego wzorca przedsiębiorcy - mówił Mentzen i przywołał postaci Wokulskiego z "Lalki" Prusa i trzech biznesmenów z "Ziemi obiecanej" Reymonta i wykazał, że nie stanowią one dobrego wzorca przedsiębiorczości i kojarzą się źle. - Zarabianie pieniędzy było u nas zawsze zakazane, albo niemile widziane - podkreślił.

Sławomir Mentzen przypomniał, że w krótkich okresach sprzyjających przedsiębiorczości, Polacy potrafili wykorzystać pojawiającą się szansę. - 1 stycznia 1989 roku weszła w życie ustawa Wilczka, która pozwalała na zarabianie pieniędzy. Kto mógł, rzucił się do handlu. Polacy byli głodni sukcesu - mówił Mentzen i wskazał, że dzięki temu krótkiemu uwolnieniu przedsiębiorczości Polska, mimo braku kapitału,  awansowała do grona kilkunastu państw na świecie, w których gospodarka rozwijała się najszybciej.

- Od 2015 roku już nam się nie chce - tłumaczył zmianę, która zaszła w Polsce. Mentzen zauważył, że diagnoza stanu państwa, którą przedstawiło wtedy Prawo i Sprawiedliwość, była trafna, w szczególności ta opisująca kraj jako "państwo z kartonu". Zastosowaną metodę naprawy tego stanu rzeczy określił jednak jako kompletnie błędną. PiS jako remedium na niewydolność państwa Platformy uznało, że państwa musi być jeszcze więcej i w konsekwencji, żeby urzędników też było więcej. To jednak nie działa. - Dzięki programowi 500+ miała wzrosnąć dzietność. Tymczasem dzietność spadła. Program demograficzny zmienił się w program socjalny - dowodził Mentzen i podkreśli, że inne programy (np. elektryczne samochody) też nie zadziałały, a władza przyjęła nową strategię, mówiącą o tym, że "zabieramy pieniądze złodziejom i dajemy dzieciom". - Dzisiaj o planie Morawieckiego, strategii odpowiedzialnego rozwoju już nikt nie mówi - podsumował.

Wiceprezes Kongresu Polskiego Biznesu Marcin Sypniewski, bydgoski przedsiębiorca i były kandydat na prezydenta miasta, wskazał, że "świat nam ucieka", bo dynamikę przedsiębiorczości "tłamsi wszechobecna biurokracja, wysokie podatki i ogrom przepisów", a także wiara ludzi we wszechmocną siłę państwa. A ta siła jest weryfikowana każdego dnia. Wymienił objawiajacą się siłę państwa: "milion samochodów elektrycznych", "milion maseczek wyprodukowanych przez narodowe szwalnie". - Zamiast Luxtorpedy, mamy ledwo funkcjonującą Pesę. Pesa ledwo dyszy, ledwo zipie, a rząd tylko pieniądze w nią sypie - objaśniał metodę działania państwa wobec bydgoskiego zakładu. - Żaden rząd nie zastąpi wolnego rynku. Bogactwa narodu nie budują rządy i urzędnicy, tylko przedsiębiorcy. To silna gospodarka buduje silne państwo - tłumaczył Sypniewski. Bydgoski lider Konfederacji i partii KORWiN zapowiedział, że obok budowy struktur Kongresu Polskiego Biznesu tworzone będą też kluby Konfederacji, do których będzie mógł każdy przystąpić.