Jacek Soliński, anonsując obu artystów mówił o tym, że Jacek Nowacki towarzyszy wydarzeniom w Galerii Autorskiej od trzech lat. Dokumentuje to, co w galerii się dzieje. I dzięki tej skrupulatności udało się młodemu fotografikowi zebrać wiele zdjęć prezentujących wydarzenia i ludzi występujących w galerii. Mamy już całkiem pokaźny fotoreportaż o galeryjnym świecie literatury i sztuki.
Jacek Soliński w swojej opowieści o pracy i dziele Nowackiego skupił się przede wszystkim na opowieści o technice pracy młodego fotografa. Niezwykle wysoko ocenił jego dyskrecjonalny sposób działania. Fotograf nie narzuca się nigdy ludziom, których uwiecznia na fotografii. Usuwa się w cień. Nie staje się samoistnym bohaterem wydarzenia. Dzięki temu unika skutecznie nerwowości i irytacji fotografowanych ludzi. Co z kolei powoduje, że portrety ludzi fotografowanych przez Nowackiego są naturalne.
Sam Jacek Nowacki odżegnywał się od tego, żeby wystawione przez niego prace uznawać za dzieła sztuki. Jego fotografie są rezultatem zwykłej dziennikarskiej pracy, zapewniał. Autor nie stylizuje ich na dzieła sztuki. Podstawową ich siłą jest wartość dokumentacyjna.
Jacek Soliński, mówiąc natomiast o Grzegorzu Grzmocie-Bilskim zauważył, że jest to twórca od wielu lat związany z Galerią Autorską, wręcz z galerią zaprzyjaźniony. Zdaniem Solińskiego, wiersze Bilskiego korespondują ze światem wartości szczególnie bliskich środowisku galerii. Idzie zapewne, czego Soliński nie sformułował, o przywiązanie do tradycji, pewien artystyczny pietyzm.
Wiersze Grzegorza Grzmota-Bilskiego odczytał w dwóch turach Mieczysław Franaszek. Były to przede wszystkim utwory głęboko zanurzone w tradycję poezji religijnej i kulturowej. Bilski niezwykle chętnie i często snuje w swej poezji refleksje, powiedzmy, o Krzysztofie Kolumbie, św. Augustynie, Zaratustrze itd. Z pasji jest nastawiony do świata teologicznie. Z wykształcenia jest filozofem. I ta mieszanka teologii, filozofii i poezji gwarantuje wysoki poziom poetyckiej refleksji. Najzwyczajniej w świecie ? kiedy Bilski roztrząsa w swych wierszach tajemnice cierpienia, zbawienia, życia wiecznego, czy egzystencjalnych meandrów Wielkiego Postu lub życia uczuciowego św. Augustyna, to wie dokładnie, o czym mówi.
Na religijny charakter poezji Grzegorza Grzmota-Bilskiego zwróciłem uwagę, opowiadając o tej poezji podczas wczorajszego wieczoru autorskiego. W mojej opinii, Bilski poszukuje intensywnie formuły dla współczesnej poezji religijnej i mieści się w tych poszukiwaniach gdzieś między księdzem Janem Twardowskim, sielankowym i delikatnym a twardym, męskim i surowym Jerzym Libertem. Najlepsze efekty poetyckie osiąga poeta, kiedy łączy obserwację szczegółów, snutych opowieści z intuicjami metafizycznymi, kiedy jego myślenie religijne spotyka się, a czasem wręcz zderza z codziennością. Ot, opowie o pewnym bezdomnym siedzącym na ławce:
?wesoła para
odwraca wzrok od kloszarda
nie wiedząc że
minęli cierpiącego Chrystusa?
Albo ujmie tę zbitkę codzienności z wiecznością i tajemnicą ludzkiego życia tak:
?Pewnego razu w Bieniszewie
w gościnie u kamedułów
miałem wrażenie że
wszechświat to mała cela
z widokiem na wieczność?
Prosto. Precyzyjnie. Do takich prostych konstatacji dochodzi się latami.
W swoim religijnym i kulturowym myśleniu Bilski nie traci perspektywy człowieka współczesnego. W tej poezji dochodzi nieustannie do spotkania człowieka z epoki informatycznej, jak diabli postmodernistycznej, z tradycyjnymi wartościami i motywami religijnymi i kulturowymi.
Efekt jest nierzadko imponujący.