Dokument zatytułowany “Masterplan dla Kultury Bydgoszczy” zaczyna się od odkrywczej wizji, w której czytamy: “Chcemy Bydgoszczy, której mieszkańcy aktywnie uczestniczą w życiu kulturalnym… Chcemy Bydgoszczy, w której żyją i tworzą kreatywni ludzie… Chcemy Bydgoszczy zadbanej, estetycznej, miasta, które szanuje i pielęgnuje swoje dziedzictwo, miasta ?zielonego?… Chcemy Bydgoszczy, której mieszkańcy znają swoją historię… Chcemy Bydgoszczy, w której mieszkańcy znają swoją historię… Przecież jesteśmy w Europie!”
Wizja zaiste wymagająca umysłów nie lada. Dalej twórcy masterplanu opowiadają w tym samym tonie, że chcą zaangażowania w kulturę wszystkich mieszkańców, że idzie o kulturową wielobarwność i rokują, że Bydgoszcz… ?stanie się ośrodkiem dobrych praktyk, innowacyjnych rozwiązań i metod zarządzania sektorem kultury, znanym w całej Polsce, w Europie i na świecie.”
No, to zrobiło się światowo. Następne strony “Masterplanu dla Kultury Bydgoszczy” to mielenie, że ma być żywe uczestnictwo, kreatywny kapitał ludzki, sieć współpracy. Są tabelki, wykresy. No, powtarzam, światowo. Po przeczytaniu kilkunastu stron czytelnik tego dokumentu może mieć już pewność, że oni mogą tak opowiadać przez następnych sto i więcej stron.
Raz po raz tylko, zapewne z inspiracji etatowo-urzędniczych pojawiają się postulaty właśnie etatowe. Okazuje się, że ożywienie działalności MCK, bibliotek, organizacji pozarządowych, wymaga powołania koordynatora ?lub nawet operatora, który motywowałby do współpracy biblioteki, Młodzieżowe Domy Kultury, Rady Osiedli? i stał się, znów zacytuję, bo to bezcenne… ?realnym łącznikiem, centrum informacji?.
Potrzebny jest też następny koordynator do spraw edukacji kulturalnej, który jak zapisano… ?przejmie zadania konsultacji zadania, ?uzupełnienie misji instytucji kultury o cele edukacyjne?. (Nawiasem mówiąc powiedzenia typu: “zadania konsultacji zadania”, są w tym dokumencie normą.) Czym miałby się zająć ów koordynator? Ano, między innymi zwiększeniem liczby godzin edukacji kulturalnej w przedszkolach i szkołach, zachęcaniem nauczycieli do wyprowadzania dzieci na imprezy kulturalne, unowocześnianiem edukacji artystycznej i kulturalnej. Roboty huk!
Koordynatorzy, to mało, więc twórcy “Masterplanu dla Kultury Bydgoszczy” proponują powołanie kolejnego grona mędrców od kultury, czyli Bydgoską Radę Sztuki, która miałaby zająć się między innymi zapraszaniem artystów ?community arts na rezydencję do Bydgoszczy?, ale nie tylko… Czytamy bowiem dalej w dokumencie, że do opracowania nowego systemu wspierania lokalnych twórców, ożywienia życia kulturalnego miasta należy ?powołać nowy podmiot o formie prawnej quazi non-govermental, którym kierować będzie Rada Sztuki? (pisownia naprawdę oryginalna).
Mało tego, autorzy “Masterplanu dla Kultury Bydgoszczy” wymyślili, że powinna powstać w naszym mieście Szkoła Sztuki. I ta szkoła powinna być organizowana ?w ramach Funduszu Sztuki?. Szkoła Sztuki miałaby prowadzić warsztaty i jak powiada się w masterplanie… ?wymaga wizji artystycznej i nowoczesnego podejścia do edukacji.? A ile przy okazji fuch dla animatorów kultury! Czytelnicy tego artykułu domyślają się już zapewne, że wprowadzenie Szkoły Sztuki wymaga… ?wyłonienia operatora tego Programu?. No, to może jeszcze jeden koordynator.
W masterplanie postuluje się stworzenie ?Strategii Rozwoju Sektora Kreatywnego? i oczywiście taką strategię należy wspomóc… ?osobą kreatora i operatora takiego programu, którego zadaniem byłoby przede wszystkim wspieranie partnerstw kreatywnych, konsultingu, partnerstwo w tworzeniu wydarzeń typu targi.? Co tam kolejny kreator i operator? Leci już następny. Postuluje się powołanie Funduszu Filmowego, zwanego w innym miejscu dokumentu Regionalnym Funduszem Filmowym, którego zadaniem byłoby… ?wspieranie produkcji filmowych, ale również działania integrujące region, zatrzymanie twórców w regionie, wsparcie sektora kreatywnego?. I co? ?Konieczne jest wyłonienie niezależnego operatora tego Funduszu?. A nie mówiłem, że będzie kolejny kreator, operator, koordynator! Uff…
A, żebym nie pominął. Ma działać Lokalny Program Rewitalizacji, który ma: ?poszerzyć rozumienie kultury nie tylko jako obszaru twórczej ekspresji, ale jako siły napędowej rozwoju gospodarczego, jako sektora generującego miejsca pracy i jako źródło zmian społecznych i zapewnienia spójności społecznej. A propos miejsc pracy, to oczywiście Lokalny Program Rewitalizacji wymaga… “zmian systemowych i powołania naprawdę niezależnego ciała.?
Mało Państwu rad i operatorów? No to następne ciało ? Rada ds. Estetyki Miasta, ?która konsultowałaby również zamówienia inwestycji ważnych ze względów na przestrzeń publiczną?. Należy też oczywiście, a jakże, skoordynować działania instytucji kultury podległych marszałkowi i tych podległych prezydentowi Bydgoszczy. I w związku z tym, w masterplanie postuluje się… ?powołanie koordynatora, który mógłby stać się operatorem?. To przynajmniej już wiemy ? koordynator, to ktoś mniej znaczący niż operator. Przy tej okazji oczywiście powinien powstać ?Fundusz Promocji Współpracy i Sieci Regionalnych?.
Ale co tam, mamy jeszcze festiwale. I co? Wiem, to już nudne, ale idzie o: ?wyznaczenie osoby lub podmiotu na zasadzie Biura Festiwalowego odpowiedzialnego za spójną, jednolitą promocję festiwali. Masterplan przewiduje jeszcze oprócz licznych koordynatorów i operatorów ?aktywnego moderatora współpracy pomiędzy sektorem publicznym, społecznym i prywatnym. Np. współorganizacja mikserów organizowanych przez Akademicki Inkubator Przedsiębiorczości?.
I żadnych w tym całym mnożeniu rad, koordynatorów i operatorów konkretów finansowych. “Masterplan dla Kultury Bydgoszczy” zapowiadany był hucznie jako konkretny plan finansowo-merytoryczny dla bydgoskiej kultury. A mamy, że rewitalizacja Panie, współpraca, koordynacja, tego, ten partycypacja, kreatywność, aktywność, panie, obywatelskość… Żadnych wyliczeń, symulacji finansowych, budżetowych przymiarek do tych wszystkich koordynatorów, operatorów i kolejnych rad.