Michał Jagodziński urodził się w Toruniu w 1948 roku. Ukończył filologię polską na UMK. W Bydgoszczy mieszkał i pracował jako dziennikarz radiowy od 1973 roku. Działał w “Solidarności”. W stanie wojennym został pozbawiony pracy i uwięziony. Przez kilka lat nie mógł pracować jako dziennikarz. Do radia powrócił w 1989 r. Od 1990 był dyrektorem Regionalnej Rozgłośni Polskiego Radia w Bydgoszczy, a od 1993 r. prezesem Polskiego Radia Pomorza i Kujaw SA. W 1998 ukończył studia podyplomowe z zakresu ekonomii w Szkole Głównej Handlowej w Warszawie. Potem prowadził własną działalność gospodarczą. Od 2006 do połowy 2015 roku pełnił ponownie funkcję prezesa Radia PIK.

- Poznałem Michała w 1990 roku. Byłem początkującym dziennikarzem, a on dyrektorem Pomorskiej Rozgłośni Polskiego Radia. Przyjmował mnie do pracy. Od razu dał się poznać jako wyjątkowy profesjonalista. Walczył wcześniej o wolność słowa, a w wolnej Polsce nauczał, jak z tej wolności korzystać. Chciał by profesjonalizm wygrywał nad emocjami. Z jego doświadczenia czerpałem pełnymi garściami – wspomina zmarłego szefa Andrzej Walkowiak, były redaktor naczelny Radia PiK.

Swoje wspomnienie przekazał nam także Konstanty Dombrowicz: – Na każdym z przypadkowych spotkań, przez kilka lat umawialiśmy się na dłuższą rozmowę i jakoś nigdy do niej nie dochodziło. Teraz już na pewno sobie nie porozmawiamy. Po raz ostatni widziałem Michała na niedawnym przecież jubileuszu Jego, a i mojego przed laty radia. Wiedząc, że Rada Nadzorcza nie wybrała go prezesem na kolejną kadencję , godnie wytrzymał na estradzie kaskadę pochwał na swój temat z ust przedstawicieli tejże Rady i innych oficjeli.

Prawie równocześnie debiutowaliśmy w Polskim Radiu Bydgoszcz. Przez rok czy dwa robiliśmy nawet wspólną audycję. Taki kabarecik oparty na grze skojarzeń tekstowych i muzycznych, choć obydwaj pracowaliśmy w poważnych redakcjach. Potem ja zająłem się telewizją , On dalej radiem. W stanie wojennym wylądował w więzieniu. Do radia wrócił po ustrojowych zmianach i ponownie skrzyżowały się nasze zawodowe ścieżki, gdy udało się mi oderwać redakcję telewizyjną z OTV Gdańsk i do Bydgoszczy ją sprowadzić. Pewnie gdyby nie wyrzucił mnie z mojej ukochanej telewizji nie zostałbym prezydentem Bydgoszczy… Było,minęło.

Czasem podczas spotkań się podśmiewałem, że ciągle te swoje radio remontuje. W końcu wyremontował. I odszedł. Na zawsze. Powiedzieć: szkoda, za wcześnie, żal ? to zbyt proste, zbyt konwencjonalne. Może więc po radiowemu: do usłyszenia Michale.