Mieczysław Franaszek, aktor, podróżnik i fotograf. Absolwent Wydziału Aktorskiego PWST Kraków, 1968. Debiut ? 1966 w Teatrze ?STU?. Teatry: Nowa Huta, Kraków, Sosnowiec, Opole, Koszalin, Szczecin, Poznań, Bydgoszcz. Ważniejsze role: Popryszczyn ? ?Pamiętnik wariata? M. Gogola; Asesor Kowalew ??Nos? wg M. Gogola; Jimmy ? ?Szklana menażeria? T. Williamsa; Sindbad Żeglarz ? ?Sny Sindbada Żeglarza? wg B. Leśmiana; Leon ? ?Sen srebrny Salomei? J. Słowackiego; Car ? ?Kordian? J. Słowackiego; von Kostryn, Kirkor ? ?Balladyna? J. Słowackiego; Papkin ? ?Zemsta? A. Fredry; Albin ? ?Śluby panieńskie? A. Fredry; Hrabia Henryk ? ?Nie-boska komedia? Z. Krasińskiego; Kola Brynion ? ?Lęki poranne? S. Grochowiaka; Mackie Majcher ? ?Opera za 3 grosze? B. Brechta; Cień ? ?Cień? Szwarca/Młynarskiego; Kreon (dwie różne inscenizacje) ? ?Antygona? Sofoklesa; Średni ? ?Na pełnym morzu? Sł. Mrożka; XX, YY ? ?Emigranci? Sł. Mrożka; Ojciec ? ?Pieszo? Sł. Mrożka; Majster ? ?Terminator? P. Handke; Kuźma ? ?Czapa? J. Krasińskiego; Bohater ? ?Kartoteka? T. Różewicza; Reżyser ? ?Nasze miasto? T.Wildera; Clarin ? ?Życie snem? P. Calderona de la Barca; Feuerbach ??Ja, Feuerbach? T. Dorsta. Współpracował w latach 60. z ośrodkiem TVP Kraków. Od czterdziestu lat współpracuje z redakcjami radiowymi wielu miast. W 1986 zagrał główną rolę w filmie ?Bohater roku? F. Falka. Brał udział w krajowych i międzynarodowych festiwalach teatralnych, na których otrzymywał nagrody aktorskie, m.in. w Enlangen (Niemcy), Zagrzebiu (Jugosławia), Szczecinie, Krakowie.
Zajmuje się fotografią reportażową, dokumentując swoje podróże: Europa, Afryka (Egipt, Maroko, Tunezja), Azja (Chiny, Indie, Iran, Izrael, Jemen, Jordania, Liban, Nepal, Syria, Turcja, Uzbekistan) i Ameryka Południowa (Boliwia, Peru).
O POSZUKIWANIU RÓWNOWAGI (refleksje podróżnego)
O powrotach
Nie, ja nie lubię powrotów. To jest tak, jak bywa z ludźmi, których kiedyś kochaliśmy i chcemy do nich na nowo wrócić, ale oni się w międzyczasie zmienili. Nie są tymi ludźmi i my też nie jesteśmy tymi samymi ludźmi. Stąd też i miejsca nie są tymi samymi miejscami. Ale takie doświadczenie, od czasu do czasu, może zaistnieć.
O zmianach
Widać to, chodząc ulicami. Kiedyś rzucało się w oczy straszliwe ubóstwo. Bez porównania do tego, które zdarza się w Europie. Teraz, jakby się pomniejszyło. Nie ma też tego brudu. Kiedyś zatykałem nos, przechodząc przez pewne dzielnice Delhi, bo nie mogłem normalnie oddychać. Teraz jest inaczej. Widać wyraźną zmianę na lepsze.
O kastach
Wiadomo, jak to w Indiach. Nie ma oficjalnie kastowości, ale tak naprawdę ciągle jest. Każda kasta inaczej jest ubrana. Trzymają się między sobą. Związek małżeński poza kastą jest nadal mezaliansem. Widząc, jak ktoś jest ubrany, mogłem się założyć, jaką ten człowiek ma twarz. Odwraca się, i rzeczywiście ? ma twarz przynależną do stroju. (śmiech)
O Kaszmirze
Tak, to jest przepiękny region kraju: Ladakh, Kaszmir czy Tybet. Ale bardzo malutki. I boję się, że zostanie zadeptany przez turystów. Ladakh stał się niesłychanie modny, ze względu na modę na buddyzm. Turyści od dawna przylatują do Indii masowo. Jest tylko jedno połączenie z Delhi do stolicy Ladakh ? Leh. Trudno się więc dostać do tego samolotu. Są jeszcze jakieś połączenia lokalne, jeżdżą tam jeszcze jakieś autokary… przez te góry. Ale tu też się długo czeka. Trudności komunikacyjne są ogromne. Dzięki temu przepływ ludności jest niewielki. To dobrze.
O przekroczeniu progu buddyjskiej świątyni
Czułem się niewątpliwie obco. Jak człowiek, który przychodzi z innej kultury, z daleka. Ja nie przygotowywałem się do tej wyprawy pod względem poznania buddyzmu. Jest to dla mnie bardziej filozofia niż religia. Tam jest pewnego rodzaju negacja Boga jako Stwórcy… Czułem się trochę zagubiony. Dochodziła do mnie raczej ta egzotyka zewnętrzna.
O specyfice podróżowania zbiorowego
Wszystko było ?pod komendą?. Nie miałem czasu skupić się. To było bardziej powierzchowne. Nastawione na szukanie atrakcji. Co mnie, w dłuższej skali, szybko męczy i wcale nie cieszy. Poza tym, jest to dla mnie bardzo nieładne ? polowanie na człowieka z obiektywem. To jest takie safari.
O spotkaniu z Dalajlamą
Chciałem za wszelką cenę go sfotografować. To na pewno przeżycie ? spotkanie z tak wyjątkowym człowiekiem. Nie udało mi się to do końca, była zbyt duża odległość. Zdarzenie to robiło ogromne wrażenie, ze względu na ilość ludzi. I dlatego, że oni tak go słuchali. Dalajlama wydaje z siebie taki charakterystyczny chichot, który jest rodzajem przerywnika. To dziwne, bardzo.
O tożsamości
Mnie zdziwiła jedna sprawa. Młody, dwudziestoparoletni człowiek ? Polak, który teraz studiuje w Anglii… Ja zaczynałem oglądanie świata od Europy. Chciałem poznać kontynent, na którym żyję, skąd ?się biorę?. Jest tu kwestia całej kultury śródziemnomorskiej, chrześcijańskiej. To jest nasze dziedzictwo, nasze miejsce urodzenia, nasz dom. I nagle słyszę, młody człowiek mówi: Aaa, Londyn mnie nie interesuje. Nie byłem w Londynie. W ogóle Europa mnie nie ciekawi. To dla mnie było szokujące. Człowiek mieszka w Anglii, a nie był w Londynie! Nie myśli, żeby zobaczyć na przykład National Gallery?
O fotografowaniu ludzi
Jak to mówią w kulturach plemiennych ? fotografując kogoś, zabiera mu się duszę. Więc nie chcę zabierać tej duszy. Poza tym człowiek, który ma świadomość, że jest obiektem zainteresowania, albo się odwraca, bo jest ?na nie?, albo robi z siebie innego człowieka. To znaczy ? chce być lepszy niż jest. Uśmiecha się, jest dobry, jest serdeczny. A nie zawsze taki właśnie jest. A mnie chodzi o prawdziwą twarz człowieka. Taką ?złapaną na prawdzie?.
wypowiedzi Mieczysława Franaszka spisała Hanna Strychalska