Minister - członek Rady Ministrów Łukasz Schreiber powiedział, że Bydgoszcz jest jednym z największych beneficjentów rządowego wsparcia w ramach Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych, a kreowana przez media odmienna narracja nie odnosi się do rzeczywistości.
Politycy i samorządowcy Platformy Obywatelskiej od ponad tygodnia krytykują podział pieniędzy z Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych. Zarzucają mu brak przejrzystości podjętych decyzji i nierówności w traktowaniu samorządów w kujawsko-pomorskim. Prezydent Rafał Bruski tłumaczył, że przyznanie Bydgoszczy rządowej dotacji w wysokości 25 mln zł na termomodernizację 75 obiektów publicznych, ze szczególnym uwzględnieniem budynków oświatowych oraz placówek opiekuńczych, nie zmienia jego krytycznej oceny, gdyż pieniądze rozdzielane przez rząd pochodzą od podatników i powinny być wydawane tak, aby każdy miał pewność, że procedury są jasne, przejrzyste i uczciwe.
Z takim postawieniem sprawy nie zgadzają się minister - członek Rady Ministrów Łukasz Schreiber i podsekretarz stanu w Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Jarosław Wenderlich. - Nie mogę zrozumieć oburzenia w sprawie Rządowego Funduszu Inwestycji Lokalnych, artykułowanego m.in. przez prezydenta Bydgoszczy, bo to miasto jest jednym z największych beneficjentów tego programu - powiedział dzisiaj w Kujawsko-Pomorskim Urzędzie Wojewódzkim minister Łukasz Schreiber, dodając, że jest to "fałszywa teza medialna rzekomego pokrzywdzenia dużych miast przez rząd". - Ta teza jest odmieniana przez media przez wszystkie przypadki, a dobrze byłoby, gdybyśmy w tej sprawie operowali na faktach - wskazał Schreiber.
Minister Schreiber przywołał kryzys lat 2008-2009, kiedy w Polsce rządziła Platforma Obywatelska. - Wtedy samorządy otrzymały od rządu równe zero złotych - podkreślił Schreiber, dodając, że pomoc rządu dla przedsiębiorców w tym czasie wyniosła 7-8 mld zł. - Obecnie jest to 160 mld zł na ratowanie miejsc pracy, a z tego 12 mld zł dla samorządów - wyliczył Schreiber.
- Nie mogę tego już zupełnie zrozumieć w przypadku Bydgoszczy, która jest jednym z największych beneficjentów tej pomocy w kraju. Zajmuje bowiem siódme miejsce na liście podmiotów, do których skierowano najwyższe wsparcie (88,3 mln zł). Różnica między Łodzią, Krakowem, Warszawą i Poznaniem wynosi raptem 5 mln zł, a są to znacznie większe miasta. Nie wielkość miast i liczba mieszkańców jest tu jednak najważniejsza, a zrównoważony rozwój, bo w wyniku pandemii ucierpiały także małe samorządy i one również muszą dostać wsparcie, o którym przez lata zapominano - podkreślił Łukasz Schreiber.
Obrazowo i przedświątecznie pomoc rządu dla Bydgoszczy opisał wiceminister Jarosław Wenderlich. - Gwiazdor do Bydgoszczy przyszedł wcześniej - mówił Wenderlich i podkreślił, że pomoc rządu w wysokości 88 mln zł dla Bydgoszczy to znacząca kwota. - Takiego wsparcia Bydgoszcz nie miała za rządów Platformy Obywatelskiej - dodał bydgoski radny, wzywając jednocześnie prezydenta Bydgoszczy do współdziałania z opozycją w bydgoskim samorządzie. - Jest hasło prezydenta Rafała Bruskiego - "Bruski buduje". Przypomnę, że jest stare powiedzenie - "To zgoda buduje, a niezgoda rujnuje". Wspólnie możemy wiele osiągnąć i wspólnie możemy działać dla dobra Bydgoszczy i regionu - wskazał Wenderlich.
Wojewoda Mikołaj Bogdanowicz przedstawił skalę rządowego programu - Funduszu Dróg Samorządowych dla województwa kujawsko-pomorskiego. Wojewoda stwierdził, że Rządowy Fundusz Inwestycji Samorządowych zmienił Polskę. Pozwolił, dzięki 660 mln zł rządowego wsparcia, na realizację przez samorządy 897 zadań inwestycyjnych wartości ponad miliarda złotych.
Minister Łukasz Schreiber odniósł się również do likwidacji blisko 40% lokalnych połączeń kolejowych przez marszałka województwa kujawsko-pomorskiego. - To absolutny skandal, bo jest to wykluczanie szeregu mieszkańców z dostępu do komunikacji. Rozmawiałem w tej sprawie m.in. z samorządowcami i wiem, że jest to problem dotykający ogromnej grupy ludzi. Jeżeli mamy zmniejszoną liczbę wozokilometrów o 40 procent, to oznacza, że tyle ludzi będzie miało problem z dojechaniem do pracy, bo to nie jest głównie kwestia odwiedzania rodzin. Nie ma żadnego wytłumaczenia dla tej decyzji - powiedział minister Schreiber.
Zdjęcia: Jacek Nowacki