Dlaczego warszawiacy zabierają się za integrowanie bydgoszczan? Ano dlatego, że Stowarzyszenie Edukacji i Postępu STEP z Warszawy otrzymało sporą kwotę z Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego w ramach priorytetu, którym jest dla tego resortu: ?wspieranie innowacyjnych zadań z obszaru edukacji kulturalnej, ważnych dla rozwoju kapitału społecznego i intelektualnego społeczeństwa? (informacja ze strony internetowej MKiDN).

- Nie chciałbym, żeby minister kultury był osobą, która wskazuje: pan jest artystą, a pan nie – powiedział Bogdan Zdrojewski tygodnikowi ?Wprost?. Minister prowadzi w związku z tym taką politykę, że artyści strajkują, a zadowolone są różne stowarzyszenia i fundacje, otrzymujące z jego resortu finansowe wsparcie. Wcale niemałe. Od kilkudziesięciu do kilkuset tys. zł rocznie.

Innowacyjnym zadaniem, jakie sobie STEP postawił w projekcie Sesilus, uznanym przez resort kultury za wart mocnego wsparcia finansowego, jest aktywizacja społeczności lokalnych za pomocą działań edukacyjnych i artystycznych. Projekt polega na podróżowaniu Wisłą, zatrzymywaniu się w przybrzeżnych miejscowościach i aktywizowaniu ich mieszkańców.

Przykładem ulica Cieszkowskiego, że mieszkańcy Bydgoszczy umieją dogadywać się między sobą bez pomocy z zewnątrz. Ale tego STEP nie wie, więc przysłał z Warszawy osobę, żeby bydgoszczan integrowała.

Nie wiemy, jak to wyglądało w innych nadwiślańskich miastach, ale w Bydgoszczy przybrało postać akcji pt. ?Sąsiad na widoku?. Punktem wyjścia było stwierdzenie, że ludzie żyją dzisiaj odizolowani od otoczenia. Media otrzymały informację: ?Sytuacja skłoniła do refleksji artystkę Paulinę Braun, która na jeden dzień postanowiła wzmocnić bydgoskie relacje sąsiedzkie i zintegrować lokalną społeczność z kwadratu ulic: Marcinkowskiego, Dworcowej, Warmińskiego i Obrońców Bydgoszczy. Od rana do wieczora, mieszkańcy wybranej okolicy będą odwiedzać się w swoich mieszkaniach i miejscach pracy.?

Skontaktowaliśmy się z Pauliną Braun, która z ramienia STEP-u realizuje bydgoski epizod programu Sesilus. Tak jak przypuszczaliśmy, mieszkańcy nie zaczęli się sami z siebie odwiedzać. Pracownice Miejskiego Centrum Kultury w Bydgoszczy przeczesywały kamienice, szukając chętnych do wzięcia udziału w projekcie warszawskiego stowarzyszenia. Paulina Braun poinformowała nas uszczęśliwiona, że w środę udało się im namówić trzy osoby.

Zapytaliśmy artystkę z Warszawy, czy otrzyma wynagrodzenie za przeprowadzenie akcji ?Sąsiad na widoku?. Usłyszeliśmy twierdzącą odpowiedź z natychmiastowym zastrzeżeniem, że nie będą to wielkie pieniądze, a jednocześnie dowiedzieliśmy się, że pracownicy MCK nie dostaną za swoją pracę ani złotówki. Dlaczego trudzą się za friko? Bo MCK został partnerem programu ?Sąsiad na widoku? i wszedł barterem w postaci sprzętu do filmowania oraz usług świadczonych przez pracowników MCK. Co dostał w zamian? Barter to przecież wymiana bezgotówkowa. MCK może w sprawozdaniu z działalności dopisać do długiej listy swoich osiągnięć to, że był partnerem projektu ?Sąsiad na widoku?.

Spróbowaliśmy ustalić, dlaczego właśnie Bydgoszcz została wybrana do realizacji tego programu. Paulina Braun wyjaśniła z rozbrajającą szczerością, że z tego powodu, iż nie była nigdy w tym mieście i chciała je poznać.

Reasumując tę część opowieści, warszawskie stowarzyszenie otrzymało pieniądze z ministerstwa, współpracująca ze stowarzyszeniem artystka dostała gażę i zadanie wymyślenia jakiejś formy, która pasuje do projektu Sesilus, następnie MCK bez gaży dostał zadania do wykonania.

Myliłby się jednak ktoś, kto sądzi, że Paulina Braun ograniczyła swoją działalności do wymyślenia akcji ?Sąsiad na widoku?. Ona przecież wynalazła miejsce akcji, zupełnym przypadkiem – podwórko obok siedziby MCK. To tam ma w sobotę odbyć się wielka kulminacja akcji: ?Wieczorem sąsiedzi spotkają się na podwórku przy ulicy Obrońców Bydgoszczy 16, gdzie na ścianach okolicznych budynków zobaczą projekcję video – bezpośrednią relację z tego, co wydarzyło się w życiu każdego z nich tego dnia. Integracyjnym deserem będzie grill u Pana Franka?.

- Dlaczego Obrońców Bydgoszczy 16? ? zapytaliśmy warszawiankę.

- Popatrzyłam na to podwórko i od razu się w nim zakochałam – wyznała Paulina Braun.

Chcieliśmy też dowiedzieć się, dlaczego grill ma się odbywać u pana Franka.

- To trochę prezent dla niego. Wypatrzyłam go siedzącego na balkoniku, z którego ma idealny punkt obserwacyjny. Bardzo szybko wszedł w interakcję. Jakby czekał na ten projekt. Wykazał się dużą inicjatywą. Powiedział, że powiadomi sąsiadów – uzasadniała artystka.

Trochę inaczej przedstawił to nam pan Franciszek. Grill nie może odbyć się u niego, bo ma tylko dwa małe ośmiometrowe pokoiki na piętrze. Podwórka nie można całkiem opróżnić. We wnęce jakiś bezdomny urządził sobie sypialnię, a samochodu obok nie da się uruchomić, bo jest zepsuty. Pan Franciszek powiedział sąsiadom, że w sobotę ma być na podwórku jakaś impreza, potwierdził też, że rozmawiała z nim jedna pani. Wyjaśniała mu, że wszyscy sąsiedzi powinni się poznać.

- Nie zna pan sąsiadów?

- Wszyscy się znamy, mieszkamy tu od lat.

- Powiedział jej pan, że się znacie?

- Powiedziałem.

- Co ona na to?

- Nic. Zapytała, czy mam grilla. Powiedziałem, że mam elektrycznego. To ona zapytała, czy pozwolę się do prądu przyłączyć. Powiedziałem, że tak, jeśli za prąd zapłaci. Nie będę przecież dokładać z moich pieniędzy do tej imprezy.

Na prąd dla pana Franciszka na pewno wystarczy. Stowarzyszeniu Edukacji i Postępu STEP, z działki edukacja kulturalna zadania wieloletnie, ministerstwo przyznało: na Sesilus 2013 ? 97 tys. zł, na Sesilus 2014 ? 97 tys. zł, a na Sesilus 2015 ? 97 tys. 500 zł.

?Byliśmy życzliwie przyjmowani, a proponowane przez nas działania artystyczne i edukacyjne okazały się potrzebne, skuteczne i pobudzały lokalną dyskusję” – czytamy w sprawozdaniu z przebiegu Sesilusa w minionych dwóch latach.

Zapytaliśmy pana Franciszka, czy uważa za normalne, że warszawskie stowarzyszenie dostaje pieniądze publiczne na integrowanie mieszkańców Bydgoszczy.

- To granda. Lepiej by nam do emerytury dorzucili – stwierdził 67-letni bydgoszczanin.