Ministra pojawiła się i zniknęła. Jak meteorytka. Ciekawe dlaczego lokalne media nie zostały poinformowane przez Urząd Miasta, że ministra Mucha odwiedzi szkołę na bydgoskim Szwederowie? Czy jest coś wstydliwego w tym, że prowadzi ona akcję ?Stop zwolnieniom z lekcji WF-u?? Przecież od chwili kiedy została ministrem w rządzie Donalda Tuska, Joanna Mucha najadła się już tyle wstydu, że to jest dla niej chleb powszedni. Zresztą nie ma powodów do zawstydzenia w związku z akcją zachęcającą dzieci do aktywności fizycznej. Dlaczego więc skrywano wizytę pani ministry w bydgoskiej podstawówce?

Odpowiedzi nasuwają się dwie. Prezydent Bruski obawiał się, że dziennikarze zaczną wypytywać Joannę Muchę o to, jak idzie jego byłemu zastępcy, Sebastianowi Chmarze, uzdrawianie polskiego sportu. A ministra, mimo iż bardzo rezolutna, mogłaby mieć kłopoty ze wskazaniem sukcesów na tym odcinku.

Druga odpowiedź jest jednak prawdopodobnie bliższa prawdy. To ministra nie życzyła sobie, żeby informować dziennikarzy. Obawiała się, że straci posadę ministerialną, gdy premier dowie się z doniesień mediów, że przebywając w Bydgoszczy Joanna Mucha odwiedziła salę gimnastyczną, a ominęła orliki. To mogłaby być kropla przepełniająca kielich wpadek pani ministry.