Reżyser wielokrotnie w telewizji powtarzanego filmu ?Miś? już od wielu lat nie żyje. Żyją jednak jego komediowe pomysły. Jest ciąg dalszy ?Misia? i to w nowej, bardziej okazałej odsłonie. I to nie film, a rzeczywistość. Przypomnę: w kinowym pierwowzorze w gabinecie prezesa sportowego klubu stała okazała szafa. W jej drzwiach był mikrofon, a w środku magnetofon. Lizusy, oczywiście podczas nieobecności prezesa, wygłaszały, nagrywały peany na jego cześć ze słynnym utworem: ?Łubu dubu, łubu dubu, niech nam żyje prezes naszego klubu, niech żyje nam”, a laurki kończyło przedstawienie się. Potem prezes odsłuchiwał, kto go docenia.

Wersja współczesna. Na rynek jednego z największych polskich miast wjeżdża autobus. Pusty autobus Bronkobusem zwany. Zbierają się partyjni działacze PO i wygłaszają czołobitne deklaracje wsparcia dla kandydującego prezydenta. Mikrofony i magnetofony pewnie są, bo przecież tak ważkie wyznania nie mogą ulecieć bezpowrotnie i pozostać niezauważone przez fetowaną osobę.

Przed pustym Bronkobusem: i legenda Solidarności Jan Rulewski, i była działaczka PZPR Grażyna Ciemniak, i była szefowa Fundacji Demokracji Lokalnej Elżbieta Rusielewicz i kilkunastu niższej rangi partyjnych funkcjonariuszy. Pełna zgoda. Wspólne interesy ponad dawnymi podziałami.

A może podziałów nigdy nie było i tylko niepotrzebnie pamięć za dobra? Brakuje tylko wspomnianej już pieśni: łubu dubu, łubu dubu? E tam brakuje, przecież to jeszcze nie koniec kampanii.