Pod koniec roku minie piąta rocznica zakupu przez miasto młyna z dwoma spichrzami na Wyspie Młyńskiej. Prezydent chciał przed wyborami samorządowymi oddać ten kompleks do użytku, ale to się nie uda.
Dwa lata temu prezydent Rafał Bruski oprowadzał dziennikarzy po Młynach Rothera. Mimo że na własne oczy widzieli, w jakim katastrofalnym stanie znajduje się ten obiekt, prezydent zapewnił ich, że miasto sobie z tym problemem dość szybko poradzi. - Chciałbym, żeby w 2018 roku Młyny Rothera były już wizytówką Bydgoszczy – wyznał Rafał Bruski. Wszystkiego jednak nie przewidział.
Otóż, zakup zdewastowanego kolosa oznacza kolosalne wydatki. Trudno zliczyć, ile milionów wypłynęło już z miejskiej kasy na prace porządkowe i zabezpieczające, wzmocnienie i oczyszczanie ścian, restaurację konstrukcji budynku, wymianę pokrycia dachu. W samym roku 2016 na sfinansowanie różnych robót w Młynach Rothera zarezerwowano w budżecie miasta 15 mln zł.
Po zakończeniu prac porządkowych i zabezpieczających, miasto ogłosiło przetarg na wykonanie robót budowlanych polegających na przebudowie, rozbudowie i zmianie sposobu użytkowania obiektów kompleksu Młyna Rothera wraz z infrastrukturą towarzyszącą na Wyspie Młyńskiej w Bydgoszczy.
Koperty otwarto 18 maja. Oferty złożyły trzy firmy. Najkorzystniejszą warszawska spółka Budimex - 92,1 mln zł. Pozostałe były o przeszło 5 mln droższe. Tymczasem miasto zamierzało przeznaczyć na sfinansowanie zamówienia jedynie 54 mln zł.
Rozpisanie kolejnego przetargu niczego by w kwestii cen za wykonanie zamówienia nie zmieniło. Jedynym wyjściem było dorzucenie prawie 40 mln zł z kasy miasta na realizację tej inwestycji. Kilka dni temu radni przegłosowali autopoprawkę prezydenta do budżetu na rok 2018, zwiększającą plan wydatków o kwotę 38.500.000 złotych.
Teraz już wiadomo, dlaczego spółka Nordic Development chciała się pozbyć tego obiektu.