Tego spotkania w galerii przy ul. Chocimskiej nie otworzył jak zwykle Jacek Soliński. Rozpoczął je Mieczysław Franaszek, odczytując utwór ?Zapobiegliwość? Wojciecha Kassa, który nie jest na tyle długi, żeby go nie można przytoczyć w całości.
Obudził się któregoś ranka i poczuł, że krew w żyłach inaczej krąży. Zrozumiał, że od teraz zaczyna się pora szronu i nagle to wszystko czego dotąd dokonał zrobiło się małe jak w odwróconej lunecie, nawet największe budowle tego świata: podwodne i naziemne tunele, zapory, wysokościowce sięgające chmur, porty, platformy, tajne laboratoria, lotniska i bazy wojskowe, nawet one zmalały do nic nie wartej kropki. A może wręcz przeciwnie, była to kropka wielce znacząca, lecz tego ranka jeszcze o tym nie wiedział. Jednakże najmniejszym z tego wszystkiego wydało mu się działanie. Tak, działanie i ludzka zapobiegliwość.
Dopiero gdy wybrzmiały oklaski, których goście Galerii Autorskiej nigdy, nie bez przyczyny, nie skąpią Mieczysławowi Franaszkowi, Jacek Soliński zdradził, dlaczego pragnął, żeby ten właśnie utwór otwierał spotkanie. Otóż, jego lektura bardzo go poruszyła, bo przypomniała mu sen, jaki miał jako trzynastolatek. – I poczułem rodzaj nieprawdopodobnej bliskości, zażyłości z Wojciechem Kassem – wyznał Jacek Soliński.
Przybyły z Mazur artysta usłyszał od niego bardzo wiele ciepłych słów. Został nazwany poetą uwodzicielskim i porywającym, a nawet wprawiającym w uniesienie. Wojciech Kass znajduje się zresztą w tej szczęśliwej sytuacji, że nie musi przyjeżdżać do Bydgoszczy, żeby usłyszeć pochwały. Jego kolejne zbiory poezji wywołują duży rezonans i zbierają entuzjastyczne recenzje. Zdobył wiele cennych nagród i innych dowodów uznania.
- Zawsze miałem wrażenie, że aparat poznawczy, jakim się posługuje i przy pomocy którego zapisuje świat, czyli poezja, u Wojciecha Kassa jest czymś na wzór mostu, który jest przerzucany ku metafizycznej rzeczywistości, by ją bliżej rozpoznać – scharakteryzował istotę twórczej działalności goszczącego w bydgoskiej galerii poety Jacek Soliński.
Trudno nie odnieść wrażenia, że tego rodzaju mostem jest dla drugiego bohatera spotkania w Galerii Autorskiej rzeźba. Jacek Soliński nazwał Gracjana Kaję poetą-rzeźbiarzem. W jego realizacjach czuje się przekraczający realność kontakt ze sferą duchową.
Z podziwem wypowiadał się na temat dzieł młodego rzeźbiarza Wojciech Kass. Tworząc rzeźbę Konstantego Ildefonsa Gałczyńskiego, Gracjan Kaja pokazał prawdziwe mistrzostwo. – Śledziłem dokładnie reakcję córki Kiry Gałczyńskiej. Zareagowała bardzo entuzjastycznie. Powiedziała, że jest to właściwie pierwsza realizacja rzeźbiarska, która oddaje ojca, oddaje podobieństwo – relacjonował poeta i stwierdził, że to największy komplement, jaki może sobie rzeźbiarz wyobrazić.