Według definicji “toast” to krótka przemowa. Zgodnie z tym popularne ?na zdrowie?, ?żeby nam się? i nad wyraz rzeczowe ?no to się napijmy?, nie są toastami. Członkowie klubu Toastmasters zaprezentowali wczoraj kilkanaście kilkuminutowych przemów i nie potrzebowali uprzednio znieczulać się alkoholem. Jak sami twierdzą, występowanie publiczne ich stresuje, ale to nie jest powód, by tego nie robić. Jeden z nowicjuszy powiedział, że przyszedł do klubu właśnie po to, by zacząć lepiej panować nad swoimi emocjami. Wszyscy musimy na co dzień prezentować się w różnych sytuacjach społecznych. Po prostu większość robi to nieświadomie, a to wpływa na jakość naszej komunikacji i na naszą skuteczność w osiąganiu zamierzonych celów.

Niektóre przemowy były improwizowane, a inne członkowie ćwiczyli przed wystąpieniem wiele razy. Na stole stało kilka brytfanek domowych wypieków. Członkowie klubu byli bardzo otwarci. Sami nawiązywali rozmowy ze swoimi gośćmi. Panująca atmosfera musiała przemówić do ludzi, którzy coś takiego widzieli po raz pierwszy. Większość osób została do końca i wspólnie pozowała do pamiątkowego zdjęcia.

Spotkanie pokazowe rozpoczęło się szkoleniem, które prowadził gość specjalny z Poznania, Jerzy Zientkowski, profesjonalny mówca. Kiedyś informatyk, pracownik korporacji. Dziś jest mentorem, trenerem, prowadzi własną firmę. Uczy ludzi komunikacji i sztuki przemawiania. Jak sam twierdzi, zmienił zawód, bo dzięki temu więcej zarabia. Napisał też książkę pod tytułem ?Przygotowanie? – o tym, jakie kroki należy podjąć przed wystąpieniem publicznym. Opowiadał między innymi o lęku. O tym, że brak pewności siebie w komunikacji jest w naszych czasach irracjonalny. Zazwyczaj najbardziej obawiamy się ośmieszenia, ale nie sposób tego w życiu uniknąć. Zdarzyło się to każdemu, a konsekwencje tego są zawsze błahe albo żadne.

Po przerwie odbył się pokaz właściwy. Uczestnicy dostali kartkę papieru ze szczegółowo określonym planem wieczoru. Wyznaczony członek klubu ? chronometrażysta ? mierzył czas. Opóźnienia były niewielkie. Jednemu uczestnikowi zwrócono uwagę, że mówił o 8 sekund za krótko? Koniecznie na kurs do toastmasterów trzeba wysłać pracowników spółek transportu kolejowego.

Celem każdego klubowicza jest wygłosić 10 mów na dowolny temat. Na każdym etapie kursu zwraca się szczególną uwagę na inny element wystąpienia: gesty, modulację głosu, strukturę wypowiedzi i tak dalej. Przejście tych dziesięciu kroków zająć może nawet ponad rok. W międzyczasie jest wiele okazji, by ćwiczyć się w mówieniu. Spotkanie klubu zorganizowane jest tak, że każda jego część jest małą przemową. Osoba, która mierzy czas poszczególnych wystąpień ma obowiązek zdać raport i robi to w formie przemowy. Jeśli zacznie się jąkać, inny uczestnik dźwiękiem dzwonka zwróci jej uwagę na ten błąd. Uczestników oceniał też gramatyk i zaproszeni goście. Ci ostatni na małych kartkach pisali, co im się w wystąpieniu podobało, a co nie.

Uczestnicy klubu zgadzają się na to, że będą im rygorystycznie liczone błędy. Oceniający zwracają też jednak wiele uwagi na pozytywne aspekty wystąpienia. Przy tym wszystkie wystąpienia okraszone były humorem. Dwugodzinne spotkanie pokazowe prowadzili Marcin Monarcha i Bartłomiej Płochacki. Duet, który mógłby z korzyścią dla widowni zastąpić niejednych polskich konferansjerów. Po spotkaniu uczestnicy przenieśli się do jednego z bydgoskich klubów, gdzie odbywało się spotkanie integracyjne.