Pamiętam, jak w przedszkolu pani uczyła nas nowej piosenki. Pokazywała, że kiedy pojawi się słowo ?duży?, mamy podnosić rączki do góry, a gdy będziemy śpiewać o przyjaźni, mamy się chwycić za rączki z dziećmi stojącymi obok nas po lewej i prawej stronie. W sposób zrozumiały dla parolatków tłumaczyła w ten sposób znaczenie używanych w piosence słów.
Minęło trzydzieści lat i teraz politycy tłumaczą mi wszystko jak dziecku. Żebym się nie pogubił. Gawkowski jest spadochroniarzem, w związku z tym reklamuje się razem ze spadochronem, żebym wiedział, co się kryje za określeniem spadochroniarz. Schreiber chce popłynąć do gmachu na Wiejskiej w Warszawie, więc organizuje konferencję prasową na mostku albo na dachu, dając do zrozumienia, że przewyższa konkurentów.
Politycy prowadzą zajęcia edukacyjne z prawdziwego zdarzenia, na przykład Walkowiak. Konferencję zrobił przed domem, na fasadzie którego wisi jego baner, żebyśmy wiedzieli, co to takiego baner. Żeby nauczyć nas, że zawiadomienie o przestępstwie składa się w prokuraturze, przedstawiciele partii Korwin zaprosili dziennikarzy przed gmach prokuratury, kiedy składali swoje zawiadomienie. Nie zdziwię się, gdy w najbliższych dniach Paweł Olszewski pokaże się w pobliżu znaków drogowych na Dworcowej, żebyśmy pojęli, jakie trudne zadanie wziął na swoje barki tuż przed wyborami.
Kiedy lokalni politycy krytykują Bruskiego za nieutwardzanie ulic osiedlowych, działają podwójnie na zmysły odbiorców komunikatu. Organizują konferencję na dziurawej ulicy o nazwie Bruska. O doprowadzeniu do upadku Zachemu mówią oczywiście przed bramą zbankrutowanego przedsiębiorstwa.
Bydgoszczanie wiedzą aż za dobrze, że drogi osiedlowe są w strasznym stanie. Nie trzeba im pokazywać ani dziur, ani wybojów, ani kałuż wielkości bajora. Wiedzą też, co znaczy słowo spadochroniarz i czym zajmuje się prokuratura. W wyborach uczestniczą ludzie pełnoletni, a nie dzieciaki. Dlatego nie ogarniam metody na małolata. Chyba, że chodzi o odwrócenie uwagi. Wyborcy skoncentrują się na obrazku i zapomną, że po oddaniu głosu przestają się liczyć. Mogą składać petycje z milionami podpisów, a laska marszałkowska pozostanie nieczuła jak głaz, a właściwie jak drewno.