Sporo nerwów kosztował Pawła Wojciechowskiego awans do poniedziałkowego finału.

Zawodnik Zawiszy przyjechał na mistrzostwa opromieniony nowym rekordem Polski, który ustanowił 15 sierpnia w Szczecinie. Jego rezultat 5,91 m jest najlepszym tegorocznym wynikiem na świecie.

W eliminacjach trzy razy jednak strącił poprzeczkę na 5,60 m, zaliczając wcześniej 5,35 oraz 5,50 m i wydawało się, że odpadł z rywalizacji.

Po zakończeniu eliminacji Wojciechowski powiedział:

- Dzisiaj miałem straszne problemy z bieganiem. Kompletnie nie mogłem się połapać na rozbiegu. Zresztą wiele osób miało z tym problem. Podczas rozgrzewki nie oddałem żadnego skoku. Dopiero w konkursie zaliczyłem dobrą próbę na 5,35 m. Na 5,50 m też było super, a na 5,60 m nie wiem, dlaczego zeszła para. Nie było biegania i nie było skakania. Szukałem czegoś, kombinowałem, ale całe szczęście, że wszystko dobrze się skończyło.

Inni zawodnicy, którzy mogli mnie wyrzucić z finału także nie dali rady na 5,60 m i tak awansowałem. Wszystko zależało jeszcze od ostatniego skoku Francuza Jerome Claviera na 5,65 m. Był on nieudany i to dało mi finał. Jestem bardziej wkurzony niż zawiedziony. Nerwy jednak wzięły górę. Straszliwie się stresowałem. Całe szczęście, że jestem w tym finale, bo chyba bym się załamał – stwierdził tyczkarz Zawiszy.

Na szczęście problemu z awansem nie miał Łukasz Michalski.

Wielką sensacją było odpadnięcie mistrza olimpijskiego i mistrza świata Australijczyka Steve?a Hookera, który nawet nie próbował zaliczyć żadnej próby na wysokości 5,50 m, przebiegając jedynie przez rozbieg.

Krok w kierunku finału zrobił na 800 metrów Marcin Lewandowski. Kontrolował w biegu eliminacyjnym sytuację na bieżni i pewnie awansował do półfinału. Bydgoski lekkoatleta zajął w swoim wyścigu drugie miejsce z rezultatem 1.46,73 s. Najszybszy w eliminacjach był Sudańczyk Abubaker Kaki – 1.44,83 s.

- Eliminacje miałem pobiec spokojnie i tak też było. Chciałem awansować dalej jak najmniejszym kosztem energii. I to się udało. Bieg nie był za szybki. Szczerze mówiąc myślałem, że będzie szybszy, skoro biegał z nami David Rudisha. Dawno nie startowałem i bardzo się cieszę z tego przetarcia – ocenił po biegu Lewandowski.