Muszla koncertowa, atrakcyjnie usytuowana w samym centrum miasta, przez dziesięciolecia tętniła życiem. W połowie lat 90. przeszła remont generalny i została przekazana w użytkowanie Miejskiemu Ośrodkowi Kultury. Wtedy zwielokrotniła się liczba organizowanych tutaj imprez. Od maja do października kilka razy w tygodniu coś się działo. Odbywały się festiwale, koncerty, występy zespołów folklorystycznych i pantomimistów, pikniki, konkursy, projekcje filmów, festyny rodzinne, warsztaty dla dzieci.

Od roku 2002 roku organizowany był tutaj Muszla Fest – festiwal promujący miejscowe zespoły, reprezentujące różne gatunki muzyki. Ostatni raz impreza ta odbyła się w parku Witosa dwa lata temu. W zeszłym roku przeniosła się do Myślęcinka. – Pewnie dla grających z nami zespołów i stałej publiczności to nieprawdopodobna i martwiąca wiadomość, ale możliwość eksploatacyjne muszli się wyczerpały i nie da się tam zorganizować festiwalu – wyjaśnił mediom Krzysztof Kornak, główny organizator przeglądu Muszla Fest.

Od 2012 roku było wiadomo, że stan techniczny obiektu jest fatalny. To dlaczego nie przeprowadzono remontu? Nie stać było ratusza? Jaka kwota wchodziła w grę? Urząd Miasta zlecił wykonanie ekspertyzy. – Już wiemy, że muszla – by mogła funkcjonować – wymaga remontu, którego koszt oszacowano na blisko 100 tys. zł – poinformowała ?Gazetę Wyborczą? Anna Strzelczyk-Frydrych.

To w czym problem? Nie jest to koszt, który przekracza możliwości finansowe bydgoskiego magistratu. Jednak modernizację obiektu uzależniał ratusz od planów MCK. A szefową tej instytucji jest osoba nietuzinkowa, która nie znosi zwykłych działań. Gdyby zrobić remont za 100 tys. zł, muszla mogłaby funkcjonować jak dawniej. Jak dawniej! To było dla Marzeny Matowskiej nie do przyjęcia. Muszla koncertowa miała się stać miejscem unikalnym w skali kraju.

- Dobrze byłoby, żeby muszla funkcjonowała cały rok. Zaplecze z pomieszczeniami na działalność warsztatową, a może nawet przezroczysta kurtyna, która tworzyłaby na dotychczasowej scenie zamkniętą przestrzeń w chłodniejsze dni, mogłaby sprawić, że to miejsce zyskałoby na funkcjonalności -ujawniła swoje plany ?Gazecie Wyborczej?.

Ratusz otrzymał koncepcję, której realizacja wymagałaby zdobycia środków pomocowych, tak była kosztowna. Ale muszla koncertowa przestałaby być zwykłą muszlą koncertową. – Powinna stać się lokalnym centrum kultury, w którym odbywać się będą działania i projekty przez cały rok. Program działalności kulturalnej w tym miejscu mógłby być realizowany na przecięciu dwóch obszarów: ekologii i nowych technologii – napisała Marzena Matowska w przedłożonej w Urzędzie Miasta koncepcji.

Jak sama nazwa wskazuje, muszla koncertowa służy w pierwszym rzędzie działalności artystycznej. Do takiej roli jest ten obiekt przystosowany. Zadaszona estrada to miejsce dla występujących artystów, a amfiteatr może pomieścić 5 tys. widzów. Inaczej widzi przeznaczenie muszli koncertowej Marzena Matowska. Jej zdaniem, powinno się tutaj przede wszystkim prowadzić działalność warsztatową. – Uczniowie i studenci kierunków artystycznych uczyliby się tu wykorzystywania nowych technologii, a młodzi z kierunków technicznych dowiedzieliby się, jak wykorzystać technologie w sztuce współczesnej – czytamy w koncepcji szefowej MCK-u.

No cóż, nie ma koncertów w parku Witosa. Koncepcja Marzeny Matowskiej trafiła w zeszłym roku do Biura Kultury Bydgoskiej. I pomyśleć, że starczyłoby 100 tys. zł, żeby przywrócić normalność.