Zanim jeszcze zdążyłem bigbit-jazzowej publiczności powiedzieć choćby słowo, z ekranu wybrzmiała muzyka grupy Cream.
“Sunshine Of Your Love” to jeden z muzycznych symboli tamtej epoki. Oddaje atmosferę przełomowych lat 1968-1973. Wiele w muzyce się wówczas kończyło i rozpoczynało. Beatlesi byli na samym szczycie, wytyczali nadal kierunki, ale tuż obok szła wielka fala muzyki hardrockowej, hardbluesowej i progresywnej. Cream, Led Zeppelin, Free, Deep Purple, Jethro Tull, Black Sabbath, Emerson, Lake & Palmer, Ten Years After… Długo można by wymieniać nazwy grup i kierunków muzycznych. Tym co się wówczas działo, byliśmy pozytywnie zszokowani, nadeszła bowiem era niewiarygodnie ważnej i efektownej muzyki. W dużej mierze zaważyła ona na następnych dziesięcioleciach, dnia dzisiejszego nie wyłączając…
Jeśli po tym wszystkim wspomnę, że może jeszcze większe wrażenie niż to wszystko zrobiła na mnie wówczas muzyka bydgoskiej grupy Rekonesans, która pod wodzą Zbyszka Kaute grała w bydgoskim “Energetyku”, w roku 1971, to wielu z państwa pomyśli, że to gruba przesada… Tym wszystkim, którzy jednak pamiętają i czują tak jak ja, dedykuję tę relację z 15. wieczoru w Big Beat Jazz Clubie w Bydgoszczy…
Sir George Martin
Znowu, wielcy odchodzą. George Martin urodzony w 1926 roku, zmarł 8 marca tego roku. On wychowany na muzyce poważnej, przeszedł do historii jako twórca brzmienia The Beatles. Zwany często właśnie piątym beatlesem, będąc dyrektorem wytwórni Parlophone, ale przede wszystkim producentem i inżynierem nagraniowym, stworzył muzyczny fenomen czwórki z Liverpoolu. Od “Love Me Do” począwszy do albumu Abbey Road przeprowadził Johna, Paula, George`a i Ringo przez kilka muzycznych epok i wykuł tę artystyczną nieśmiertelność dla zespołu i siebie.
Wspominając, wspólnie wysłuchaliśmy “Love Me Do” i “Strawberry Fields Forever”. Warto to robić częściej, aby wiedzieć, jaką artystyczną drogę przebyli mistrz George i jego pojętni uczniowie w latach 60.
-
Jimi Hendrix klawiatury!
Różne barwne przydomki mieli i mają w zwyczaju nadawać dziennikarze muzyczni gwiazdom muzyki rozrywkowej.
Porównanie Keitha Emersona, genialnego klawiszowca, do boskiego Jimiego, na pewno jest jednym z efektowniejszych!
Lider The Nice, a potem Emerson, Lake and Palmer był kochany przez publiczność, ale krytykom muzycznym zdarzało się (chyba trochę przekornie) nie rozumieć tego artysty. Greg Lake, Carl Palmer i właśnie Keith Emerson, byli wzorcową supergrupą.
Na początku lat 70. nagrali kilka wielce efektownych albumów, które przeszły do historii rocka nie tylko progresywnego.
Keith Emerson 10 marca 2016 roku gwałtownie zakończył swoje życie, ginąc śmiercią samobójczą. Pozostanie bezmiar muzyki, którą to będziemy mogli delektować się bardzo, bardzo długo. W ElJazzie wysłuchaliśmy fragmentów suity “Tarkus”, a zaraz potem utworu z taką potęgą basu i głosu Grega Lake`a, czyli “Knife Edge” i na zakończenie “Lucky Man”. Emerson, Lake & Palmer wystąpili w Polsce w 1997 roku w katowickim “Spodku”. Cała widownia, łącznie z piszącym te słowa, nie żałowała gardeł w refrenie… “Oh Lucky Man he was”…
Pierwsza złota rocznica
50 lat temu, w marcu 1966 roku nasz kraj odwiedziła brytyjska grupa The Hollies. Wraz z nimi gościliśmy szkocką piosenkarkę Lulu i towarzyszącą jej grupę The Luvvers. Wszyscy oni wystąpili w Warszawie, Gdańsku i kilku innych miastach Polski.
Młodziutka Lulu zachwycała swoim pierwszym wielkim hitem, piosenką “Shout”. The Hollies, pomimo swojego ogromnego potencjału, jakoś nie złapali “kontaktu” z polską publicznością, a bezceremonialna krytyka w brytyjskiej prasie muzycznej Polski i Polaków po powrocie dopełniła całości. Na wielkich The Hollies polska publiczność się nie poznała i… z wzajemnością… Zabrakło tej popularnej chemii, może komuś tutaj nie chciało się chcieć! Andrzej Sieradzki wspomina tamte koncerty z olbrzymim sentymentem.
Podczas spotkania wysłuchaliśmy oczywiście “Shout”, a zaraz potem z ekranu w ElJazzie wybrzmiały dwa wspaniałe hity The Hollies “I`m Alive” i “On A Carousell”.
Kultowi The Artwoods i reszta
21 kwietnia 1966 roku w bydgoskiej “Astorii”, nieco wcześniej i trochę później w kilku innych miastach Polski, można było wysłuchać i obejrzeć brytyjską grupę The Artwoods oraz główną gwiazdę tej trasy koncertowej, czyli Billy J. Kramera wraz z towarzyszącymi jemu The Dakotas. Byli również Elkie Brooks i kompletnie nieznany wówczas i teraz Rod Hanson, czarnoskóry folkowiec z gitarą.
Po 50 latach skromnie odnotowaliśmy ten fakt pod halą bydgoskiej Astorii i na naszym bigbit-jazzowym spotkaniu. Z ekranu Elkie Brooks zaśpiewała “Nothing Left To Do But Cry”, kultowi The Artwoods zagrali “Down In The Valley” i “I Feel Good”. Dorobek artystyczny Billy J. Kramera przypomnieliśmy piosenką “Do You Want To Know A Secret”, a grupa The Dakotas znowu zachwyciła swoim legendarnym “The Cruel Sea”(Okrutne Morze). Wszystkim fanom Merseybeatu i Billy J. Kramera warto zaanonsować jego książkową autobiografię, która właśnie pod tytułem “Do You Want To Know A Secret” ukaże się na półkach księgarskich już za parę dni, 3 maja 2016 roku.
Szkoda, że nie w Polsce, a może jeszcze bardziej szkoda, że nie po polsku…
Zapowiedzieć Ten Years After!
-
Kilka minut technicznej przerwy i na estradę wskakują muzycy z Widoku na Bluesa. Pokornie jednak pokołysali się jeszcze przez chwilę w rytm muzyki Ten Years After, grających i śpiewających “Rock Your Mama”. Od lat chodziło za mną takie chłopięce jeszcze marzenie – zapowiedzieć występ Alvina Lee i kolegów!!!
Przysiadłem wraz z bratnią muzyczną duszą, Wieśkiem Morawskim z Warszawy (wielkim fanem Beatlesów i muzyki lat 60.) nad zapowiedzią konferansjera, zarejestrowaną na takiej rozszerzonej wersji albumu “Undead”. Wiesiek, anglista przełożył literalnie, mocno zanurzoną w londyńskim dialekcie (Cockney) zapowiedź i oto 26 kwietnia 2016 spełniam swoje marzenie i zapowiadam jedną z moich ukochanych grup i to jeszcze z cockneyowskim akcentem. Co prawda, nie na Woodstock, nie w klubie Klooks Kleek w Londynie, ale za to w przyjacielskim gronie w ElJazzie w Bydgoszczy – bezcenne!!!
Koncert rusza
Po spełnieniu tego mojego niewątpliwego kaprysu ruszamy z główną atrakcją wieczoru. Grupa Widok na Bluesa, która tak chętnie podjęła hardrockowe wyzwanie, rozpoczęła mocno i efektownie, biorąc na warsztat repertuar wielkich Deep Purple. “Black Night” moim zdaniem jakby stworzona dla Detlefa, wokalisty. Całkiem niedawno Widok na Bluesa miał ciekawą sesję nagraniową w studio Mirka Cichego na ulicy Gajowej w Bydgoszczy. Również ten kawałek Purpli tam zarejestrowali. Koncertowa wersja zabrzmiała równie znakomicie!
Zaraz potem “Demon`s Eye” ze słynnego albumu Fireball z roku 1971.
Pamiętacie państwo tych młodzieńców szlifujących Aleje 1 Maja, z płytą pod pachą? 65 centymetrów na dole nogawek swoich “dzwonów”, włosy często do pasa! Maszerowali a to z “dwójką Zeppelina”, a innym razem z jakąś ważną płytą “Henia” lub “Janis”, a i albumów Purpli nie brakowało w tych pochodach. Oczywiście, taki pochód z płytą od Klarysek do “Słowianki” lub “Teatralnej” lokował właściciela płyty na szczycie hierarchii towarzyskiej, bo przecież każda oryginalna, zachodnia płyta to był niemalże tylko przedmiot westchnień…
Nocą puka ktoś, kto zaraz przyjdzie tu!
“Nocą puka ktoś” i “Oni zaraz przyjdą”, dwie wielkie kompozycje z repertuaru naszych Breakoutów mocno zrosły się już zespołem Widok na Bluesa. Detlef Hoeltken, Andrzej Markuszewski, Waldek Wamiński, a szczególnie Grzegorz Marciniak, szanują zespół Tadeusza Nalepy niezmiernie. Grzegorz Marciniak zaśpiewał “Nocą puka ktoś” bardzo zadziornie, stylowo, niemal na pograniczu pastiszu, ale właśnie w tym chyba siła tej interpretacji. Nieco “przesterowany” wokalista, naprawdę, niemal uzależnia, od swojego spojrzenia na ten kawałek – super! Tak trzymać!
‘
Mistrzowie hardbluesa
Jest kilka takich rockowych hymnów, które rozpoznajemy po pierwszym takcie, niczym uczestnicy muzycznego teleturnieju “Jaka to melodia”. Do nich należy niewątpliwie “All Right Now” z dorobku brytyjskiej grupy Free. W wykonaniu Widoku na Bluesa zabrzmiało to mocno, tak jak trzeba. Detlef Hoeltken ponownie w swoim żywiole, to jego wokalna półka, a i z gitarą wie co zrobić! Andrzej Markuszewski supersolidny basista i taki duch akuratności w zespole. Fałsze, niestrojenie on wyłapie jako pierwszy! Waldek Warmiński perkusista i lider. Szef pragmatyczny i sympatyczny. Jednym słowem grupa przyjaciół z widokami na długie granie! Życzę im podobnie jak wierna bigbit-jazzowa publiczność wszystkiego dobrego! Oni sami również dobrze życzą wszystkim, szczególnie kiedy interpretują utwór “Wishing Well” z albumu “Heartbreaker”, który Free nagrali na końcu swej wspólnej drogi w roku 1973.
Grupa Free grała jedynie 5 lat, ale Paul Rodgers, Simon Kirke i nieżyjący niestety Paul Kossoff i Andy Fraser stali się ikonami hardrocka, czy melodyjnego hardbluesa – punktem odniesienia dla następnych, kilku pokoleń muzyków.
Jimi i inni…
Czyż mógłby zaistnieć ten koncert przełomowej muzyki bez jednego choćby kawałka z katalogu króla elektrycznej gitary, Jimi Hendrixa? Nie tylko moim zdaniem, nie, i dlatego “Little Wing” było w wykonaniu Waldka i kolegów jak najbardziej na miejscu! “Sweet Home Alabama” z repertuaru Lynyrd Skynyrd, tylko pozornie nie pasowała do tematu bigbit-jazzowego spotkania.
Widok na Bluesa swoją chropawą, energetyczną wersją tego southern rockowego szlagieru wpisał się doskonale w te mocne i głośne dźwięki, które zawładnęły ElJazzem we wtorkowy wieczór. “Sweet Home …” to taka niemal wizytówka grupy z bydgoskiego Miedzynia. Publiczność też bawi się przy nim doskonale!
Podobnie było z “Whisky In The Jar”. Kolejna dynamiczna interpretacja, ze sporą ilością decybeli. Przed laty utwór ten zaistniał w wykonaniu Phila Lynotta i grupy Thin Lizzy. Granie Widoku na Bluesa było jednak dużo bliższe zespołowi Metallica, który scoverował to przed laty również.
Purpurowy hołd
-
Kiedy wiele tygodni wcześniej wspólnie układaliśmy koncertową setlistę, Prince jeszcze żył. “Purple Rain” był jedynie (i aż!) wyrazem uwielbienia dla talentu wykonawcy. Kiedy “Książę” zmarł parę dni temu, jego sztandarowy hit, wykonany publicznie, to jakby kolejny hołd dla tego wielkiego artysty.
Bluesowa w klimacie interpretacja, wyzwoliła z Widoku na Bluesa olbrzymie zaangażowanie. Detlef odśpiewał to także od serca.
Joe czyli Józek
,
Joe Bonamassa już tak wiele razy gościł w naszym kraju, że coraz częściej o nim (może kiedyś i do niego) fani mówią “Józek”! Jeśli ktokolwiek aktualnie może czuć się dziedzicem, spadkobiercą muzyki przełomu, którą uczciliśmy na 15. spotkaniu Big Beat Jazz Clubu, to Joe jest tego najbliższy. Detlef i pozostali koledzy są pod wielkim urokiem Bonamassy. Kolejnym tego przykładem jest pieśń “Different Shades Of Blue”, którą zagrali na zakończenie zasadniczej części półtoragodzinnego występu.
Grudziądzka bigbeatowa inwazja!
Zanim zabrzmiał “ustawowy” bis, na estradę poprosiłem przyjaciela Big Beat Jazz Clubu, naszego miłego gościa z Grudziądza, Edmunda Otrembę.
Edek odwiedza nas już powtórnie, tym razem aby potwierdzić nasze wspólne, muzyczne zamierzenie. 7 czerwca 2016 roku, na naszym najbliższym 16. bigbit-jazzowym spotkaniu w ElJazzie, nastąpić ma wielka inwazja polskiego big-beatu
właśnie z Grudziądza. Usłyszymy słynne przeboje Heleny Majdaniec, Kasi Sobczyk, Karin Stanek, Macieja Kossowskiego, Wojtka Kordy i Ady Rusowicz, Czerwonych Gitar i innych!
Edek Otremba, 6 lutego 1966 roku ( jako wokalista) wraz z kolegami z grudziądzkiej grupy Demony, wygrał słynną bydgoską Gitariadę w Kinoteatrze “Adria” na ulicy Toruńskiej, organizowaną przez redaktora Zbigniewa Gapińskiego i redakcję Ilustrowanego Kuriera Polskiego.
7 czerwca 2016 roku o godzinie 19.00 w Klubie ElJazz, wraz z Teresą Chodyną, przeniosą nas w świat polskiego mocnego uderzenia z pierwszej połowy lat 60. Już powiadomcie Państwo wszystkich przyjaciół i znajomych. Będzie wielka wspólna zabawa i zespołowe śpiewanie. Tego nie można przegapić!!! Zapraszamy!
Bis i przenikająca się sztuka
,
Widok na Bluesa, kończąc doskonały koncert, pożegnał nas bisowym “Sweet Home Alabama”, publiczność rozbawiona i rozkołysana, muzycy zmęczeni, ale bardzo zadowoleni! Jeszcze trochę wspólnych zdjęć i podziękowań. Miło, że poczynania kolegów muzyków obserwowali i świetnie się bawili również Beata Lewińska, Andrzej Tasarek, Leszek Agaciński, Mirosław Balbuza…
Mieliśmy również przyjemność gościć inną, miłą parę artystów. Panią Małgorzatę Mówińską-Zyśk, skrzypaczkę, kameralistkę z Capelli Bydgostiensis, jednocześnie poetkę, malarkę i Pana Waldemara Jana Zyśka, artystę malarza. Bydgoscy artyści nie tylko doskonale się bawili, ale chyba trochę polubili nasz Big Beat Jazz Club.
Pan Waldemar stworzył również sympatyczną pamiątkę w postaci ilustracji lawowanej grupy Widok na Bluesa! Powstający na oczach publiczności portret, budził powszechne zainteresowanie i sympatię, w tym i fotoreporterów, którzy niemalże
dokumentowali kolejne fazy powstawania ilustracji. Widok na Bluesa swoją podobiznę podpisał i zapewne muzycy przyjęli to ze wzruszeniem! Pan Waldemar Zysk wyraził zgodę na publikację swojego sympatycznego dzieła.
Bigbitowo-rockowa pamięć
.
W ostatnich tygodniach udało się dotrzeć do kilku fascynujących zakamarków naszej bydgoskiej bigbitowo-rockowej spuścizny z lat 60. i wczesnych 70. Moje rozmowy ze Stefanem Gołatą (kiedyś muzyk Trioli i Troudomu) oraz Markiem Wróblewskim (perkusistą Rekonesansu i nie tylko) dostarczyły niesamowitych szczegółów do kompletowanej systematycznie historii bydgoskiej muzyki rozrywkowej.
Marek Wróblewski przypomniał kompletnie zapomniany rozdział. Pod koniec lat 60. w bydgoskim Cechu Rzemiosł, Wiesław Konikowski (pilnie poszukuję możliwości porozmawiania z Wiesławem, proszę o kontakt lub pomoc w tym) grała grupa Pustelnicy Szczęścia, która z czasem, po dokooptowaniu Zbyszka Kaute stała się Rekonesansem. Jeśli ktoś pamięta czasy i muzyków grupy Pustelnicy Szczęścia, czekam na sygnał w tej sprawie…
Czy wiecie Państwo, że grupę Triole poprzedzała grupa Wodniacy??? Liczę, że po rozmowie z Andrzejem Rzepeckim (gitarzysta Wodniaków i Trioli), wiedza moja wzrośnie, a z czasem i ta wspólna także! Trzeba wyjaśnić na przykład, jak to było z bydgoskimi grupami Exodus, True i Horyzonty? Czy ktoś chciałby pomóc wspomnieniami, skanami zdjęć, a może nawet nagraniami (nawet w bardzo złym stanie technicznym)??? Chcących pomóc, proszę o kontakt na mój adres e-mailowy: michalski.z@poczta.onet.pl
Kompletujmy wspólnie tę historię. Nie ma nic cenniejszego od relacji świadków historii.
Zbigniew Michalski