Wypowiedzi o św. Jane Pawle II: Wojciech Banach, Małgorzata Grajewska, Krzysztof Grzechowiak, Grzegorz J. Grzmot-Bilski, Jarosław Jakubowski, Jan Kaja, Grzegorz Kalinowski, Maciej Krzyżan, Krzysztof Kuczkowski, Wojciech Nadratowski, Bartłomiej Siwiec, Mark Kazimierz Siwiec, ks. Jan Sochoń, Jacek Soliński, Mariusz Stoppel, Hanna Strychalska, Wiesław Trzeciakowski, Jan Wach i Roma Warmus.

---------------------------------------------------------------------------------------------------------------------------

*       *       *

Mam wrażenie, że św. Jan Paweł II, podczas pielgrzymek do Polski, był bardziej oglądany niż wysłuchiwany ze zrozumieniem. Chciałbym się mylić. Jednakże trudno sobie wyobrazić w jakim miejscu bylibyśmy współcześnie gdyby Jego obecność nie zaistniała w historii naszej Ojczyzny.

Wojciech Banach

 

*       *       *

            Miałam 12 lat, gdy w 1978 roku Karol Wojtyła został papieżem. Nie rozumiałam wówczas, co ten fakt może znaczyć dla Polaków, Ojczyzny i świata. Gdy umarł św. Jan Paweł II, nasza córka kończyła 13 lat i w dniach żałoby narodowej zmagała się z egzaminem – pierwszym ważnym na drodze edukacji. Setna rocznica urodzin naszego Papieża zbiega się z radosnym powitaniem na świecie naszej wnuczki, w burzliwym roku 2020.

            Co z nami będzie?                                                                              

                                                                                              Małgorzata Grajewska

 

*       *       *

Święty Jan Paweł II czasem dobrotliwy a czasem gniewny pasterz przemawiający do swojego stada, tych tłumów które się gromadziły wokół Niego. A gdy nie stało człowieka, Osoby, to słowami zapisanymi w Liście do artystów, wierszami, gdy w pamięci szukam tych o Źródle.

Krzysztof Grzechowiak

 

*       *       *

Pamiętajcie o źródle. Jan Paweł II, „Tryptyk rzymski. Medytacje”

Poemat św. Jana Pawła II pt. Tryptyk rzymski. Medytacje można rozumieć jako zaproszenie do wewnętrznej pielgrzymki, w głąb samego siebie. Podróż ta jest niebezpieczna i pełna duchowych przygód. Papież-poeta zapytuje: Gdzie jesteś, źródło?... Gdzie jesteś, źródło wszelkiej radości? I subtelnie podpowiada. Dojdziesz do niego nocą, gdy opuścisz swoje ego, a wszystko co ziemskie będzie pogrążone w głębokiej ciszy.

                                                                                                                  Grzegorz J. Grzmot-Bilski

 

*       *       *

Jan Paweł II i czerwony smok

Kiedy Karol Wojtyła został papieżem Janem Pawłem II, miałem cztery lata. Towarzyszył mi przez całe dzieciństwo, okres dorastania i spory kawałek dorosłości. Być może „towarzyszył” to słowo trochę na wyrost, bo widziałem go tylko w telewizji. Kiedy późną wiosną 1999 roku przyjechał do Bydgoszczy, jako reporter lokalnej gazety dostałem zadanie sprawdzić, jak przestrzegana jest wprowadzona na ten dzień prohibicja. Zamiast z papieżem spędziłem więc ten dzień w różnych zakazanych miejscach, ale pamiętam, że wtedy nawet menele byli uroczyści.

A jednak towarzyszył mi, bo każda jego wizyta w Polsce była dla mnie wielkim przeżyciem. Pierwszej pielgrzymki nie pamiętam, kolejne już tak. Zwykle w mojej szkole podstawowej pozwalano nam oglądać transmisje z powitania. Siedziałem w świetlicy i patrzyłem na człowieka w bieli, który schodzi po trapie z samolotu i całuje ziemię, a ściślej rzecz biorąc płytę lotniska.

Już jako dorosły człowiek zacząłem interesować się twórczością literacką papieża Polaka. Poznawałem jego sztuki teatralne i w ogóle związki z teatrem, jego poezję, w tym „Tryptyk rzymski”. Ta postać odsłaniała przede mną całą swoją złożoność i wielkość. Patrząc na przekazy telewizyjne z Ojcem Świętym modlącym się w różnych miejscach próbowałem sobie wyobrazić te modlitwy. Czego dotyczyły, z czego się składały, czy były słowami, czy może samą medytacją? Skupienie na twarzy św. Jana Pawła II kazało mi sądzić, że znajduje się on w jakiejś innej rzeczywistości, skąd powraca do nas i znowu jest przywódcą Kościoła, wielkim oratorem i charyzmatycznym pasterzem.

W późniejszych latach pontyfikatu św. Jan Paweł II stopniowo gasł fizycznie, ale nie tracił nic ze swojej mocy duchowej. Może nawet wtedy oddziaływała ona intensywniej. Widok starego człowieka, który mimo dolegliwości znosi trudy kolejnych spotkań z tłumami i mężami stanu wzruszał, ale i kazał z dystansem patrzeć na własne słabości i problemy. Przy nim zwykle wyglądały żałośnie.

A potem dzień 2 kwietnia 2005 roku i pamiętne słowa, że „odszedł do Domu Ojca”. Wielkie poruszenie, tłumy w kościołach, skupiona modlitwa, płacz. I powracające natrętnie pytanie: co po nim zostanie? Co po nim w nas zostanie? Lubiliśmy traktować go jak naszą własność, jak oczywistość naszego życia. Mam wrażenie, że kiedy odszedł, każdy z nas został z tym odejściem sam. Nie było już spoiwa, nie było komu napomnieć, po ojcowsku huknąć z polowego ołtarza w falujący tłum.

W końcu przyszła rzeczywistość po Nim. Coraz podlejsze zachowania. Zło coraz bardziej zuchwałe. Operujące obelżywym bluzgiem, krwawą symboliką, wciągające do swoich rozgrywek dzieci. Jednak jestem spokojny. Święty Jan Paweł II zmiażdżył głowę czerwonego smoka i zmiażdży każdą kolejną odrośl.

Jarosław Jakubowski

 

*       *       *

Po wyborze kardynała Karola Wojtyły na stolicę papieską, „Tygodnik Powszechny” wydrukował wiersz Juliusza Słowackiego z 1848 roku Papież słowiański. Ten wiersz po stu trzydziestu latach niemal wszyscy odczytywali, nie wdając się w interpretacyjne spory, dosłownie jako spełniające się proroctwo. Oto trzy ostatnie strofy:

(...)
On rozda miłość, jak dziś mocarze
Rozdają broń,
Sakramentalną moc on pokaże,       
Świat wziąwszy w dłoń;
Gołąb mu słowa w hymnie wyleci,
Poniesie wieść,
Nowinę słodką, że duch już świeci
 I ma swą cześć;       
Niebo się nad nim piękne otworzy
Z obojga stron,
Bo on na świecie stanął i tworzy
I świat i tron.
 
On przez narody uczyni bratnie,       
Wydawszy głos,
Że duchy pójdą w cele ostatnie
Przez ofiar stos;
Moc mu pomoże sakramentalna
 Narodów stu,       
Moc ta przez duchy będzie widzialna
Przed trumną tu.
 
Takiego ducha wkrótce ujrzycie
Cień, potem twarz:
Wszelką z ran świata wyrzuci zgniłość,       
Robactwo, gad,
Zdrowie przyniesie, rozpali miłość
I zbawi świat;
Wnętrze kościołów on powymiata,
Oczyści sień,       
Boga pokaże w twórczości świata,
Jasno, jak dzień.

 

A jak odczytujemy go dziś w 2020 roku w setną rocznicę urodzin św. Jana Pawła II?

 

Grzegorz Kalinowski

 

*       *       *

Dzięki słowom wyłowionym kilkadziesiąt lat temu z homilii św. Jana Pawła II, – „człowieka nie można zrozumieć bez Chrystusa” ujrzałem nagle tę oczywistą prawdę, która w tym właśnie momencie mojego życia była jak otwarcie przejścia we właściwym kierunku. Droga ta jest zadaniem ciągłej przemiany. W liście do artystów Święty papież napisał: „Jezus Chrystus objawia nie tylko Boga, ale objawia w pełni człowieka samemu człowiekowi”.

Jan Kaja

 

*       *       *

               Nauczanie Świętego Jana Pawła II bywa dziś zapoznawane i lekceważone, a osoba Świętego brutalnie i obrazoburczo atakowana przez skrajnie lewicowe i lewackie środowiska wrogie Kościołowi. Jakże daleko od wysokiej, ożywionej duchem prawdziwego humanizmu kultury leży owa prostacka, barbarzyńska wulgarność.

            Tymczasem w centrum nauki głoszonej przez polskiego Papieża sytuują się wiara i kultura – On sam jako aktor i poeta łączy w sobie doskonale te sfery ludzkiej aktywności w świecie. Nie ma bowiem prawdziwej i głębokiej wiary bez kultury, nie ma też prowadzącej ku Prawdzie kultury bez żarliwej wiary. One dwie w nauczaniu Ojca Świętego dopełniają się i wzajemnie oświetlają, budując w ten sposób wspólnie fundamenty cywilizacji miłości, do uczestnictwa w której powołany jest każdy stworzony przez Boga człowiek.

Maciej Krzyżan

 

*       *       *

Jestem przekonany, że Święty Jan Paweł II był, i jest, jednym z Wielkich Duchów polskiego narodu. Wielkimi Duchami nazywam tych ludzi, którzy budują i cementują wspólnotę kulturową, są potężnymi słupami, na których kładzione są kolejne kondygnacje gmachu nazywanego Ojczyzną. Są też czytelnymi znakami wskazującymi na tego, Który jest, i Który był i który Przychodzi, słowem, Który był, kiedy nas tutaj jeszcze nie było, i pozostanie, kiedy już nas tutaj nie będzie. Żeby te Wielkie Duchy wypełniły swoją dziejową misję, są im potrzebne nasze serca, nasze myśli i nasze usta. Dopóki ich kochamy, myślimy o nich i z nimi rozmawiamy, dopóty trwamy jako wspólnota wartości. Jeśli przestaniemy się z nimi komunikować, albo co gorsza, jeśli zafałszujemy ich naturę i zamażemy ich obraz, utracimy sens naszego tutaj bytowania i zaczniemy umierać. Wiedzą o tym ci, którym zależy na naszej śmierci duchowej i dlatego dniem i nocą krzątają się nad umniejszaniem wartości świętych symboli i narodowych tradycji. Krążą wokół nas, rycząc jak lwy, pohukując jak puszczyki. My jednak wolimy wsłuchiwać się w czyste głosy naszych zmarłych, bo to od nich dowiadujemy się po co żyjemy, jaki jest sens naszego istnienia, wokół jakiego środka, jakiej osi orientować fundament kultury, żeby nie dać się rozproszyć, zatomizować, i ostatecznie „poddać dyktaturze panujących większości bądź przypadkowych ludzkich miar” (Kard. J. Ratzinger). Tak właśnie, jako Wielkiego Ducha, postrzegam dzisiaj Świętego Jana Pawła II, i po to, żeby z Nim rozmawiać, próbuję dostroić swój lichy głos do Jego głosu.

Krzysztof Kuczkowski

 

*       *       *

Święty Jan Paweł II potrafił w różnorodnej działalności człowieka dostrzec i rozeznać potrzeby oraz dążenia jego ducha. Rozumiał złożoność i bogactwo ludzkiego wnętrza. Swoje słowa kierował zawsze ku jego rozwojowi i umocnieniu.

Wojciech Nadratowski

 

*       *       *

Latem 2018 r., podczas rodzinnego pobytu na Westerplatte, przypłynęły do mnie dwa wiersze migawki, poetyckie slajdy, liryczne zauroczenia, które później weszły do książki Przepompownia.

 

* * *
na górze przy pomniku
słyszy niemiecki szwargot
poniżej krzewy przycinają
ukrainki ich radosny gwar 
rozlewa się po okolicy 
 * * *
później z dzieckiem na plaży
buduje zamek
powtarza myśl jana pawła II
każdy w życiu ma swoje
westerplatte

Bartłomiej Siwiec

 

*       *       *

12 czerwca 1987 

Oglądam transmisję ze spotkania z Janem Pawłem II na Westerplatte. Na dworze cudowny dzień wiosny, 12 czerwca 1987. Wyraziste światło wpada do pokoju. Mała, półtoraroczna Ania z burzą ciemnych kręconych włosów bawi się beztrosko w dużym kojcu. Rok wcześniej obroniłem na Uniwersytecie Warszawskim rozprawę doktorską z amerykańskiego filozofa, estetyka, Monroe C. Beardsleya. Ale po zwolnieniu z pracy na WSP w 1985 roku i wielu odmowach zatrudnienia jestem bez szans na pracę w zawodzie nauczyciela filozofii, bo nie zgadzam się na paskudztwo rządów komuny.     

I wówczas słyszę te słowa.

To, cośmy tutaj rozważali, odnosi się do każdego i do wszystkich. I dobrze będzie chyba, jeżeli po tylu latach, które dzielą nas od wydarzeń na Westerplatte, każdy młody Polak, każda młoda Polka rozważy w sercu, że każdy i każda ma w swoim życiu podobne „Westerplatte”, może mniej sławne, mniej historyczne, powiedzmy, na mniejszą skalę zewnętrzną, ale czasem może na większą jeszcze skalę wewnętrzną, i że tego swojego „Westerplatte” nie może oddać!”

Poczułem dziwne szarpnięcie. Jakby ktoś uderzył w napiętą do granic wytrzymałości wewnętrzną strunę.

Jakby ugodził mnie dziwny promień. I przebił się przez wyczerpanie i beznadzieję, przez osaczenie i osamotnienie.

Nie mogłem się uspokoić. Chodziłem po pokoju i korytarzu.

            Gdy skończyła się transmisja zadzwoniłem do Andrzeja Mikulskiego, przyjaciela, który znalazł się w podobnej sytuacji. „Słyszałeś?” – „Słyszałem”. Obaj czuliśmy, że stało się coś wyjątkowego, że otrzymaliśmy wsparcie w naszym oporze.              

Marek Kazimierz Siwiec

 

*       *       *

Należę do szczęśliwego pokolenia Polaków, którzy dostąpili łaski, o której z nieukrywaną tęsknotą marzyli romantycy, na czele z Juliuszem Słowackim. Oto św. Jan Paweł II włączył nas w krwioobieg chrześcijańskiej Europy i świata, w tym mianowicie sensie, że staliśmy się jako nadwiślańska wspólnota szerzej widoczni w ziemskich krajobrazach, a sporo aspektów słowiańskiego kulturowego dorobku okazało się własnością całej ludzkości. My, niestety, nie zawsze dawaliśmy i wciąż chyba nie dajemy, należytego zrozumienia idei Piotrowego Namiestnika, skoro wiele wpływowych środowisk naszego kraju (nie wyłączając tych mieniących się katolickimi) z lekceważeniem, a nawet z obojętnością reaguje na papieskie orędzie. Osobiście, do końca swoich dni będę czerpał odwagę z pisarsko-duszpasterskiego dzieła autora „Tryptyku rzymskiego”, a zwłaszcza z Jego wielkich encyklik, by pozostawać wiernym Chrystusowi oraz ewangelicznemu stylowi życia. Bez św. Jana Pawła II byłbym jednoręki i słabowidzący. 

ks. Jan Sochoń

 

*       *       *

Był dzień 16 października 1978 roku, godzina 18:18 z komina kaplicy Sykstyńskiej wydobył się biały dym, a o godzinie 18:45, kardynał protodiakon Pericle Felici ogłosił wybór kard. Karola Wojtyły, który przyjął imię Jan Paweł II. Został wybrany 264 papież.

Ten dzień przeżyłem, jako dzień wyjątkowy, nieporównywalny z żadnym innym dniem. Tak czuję do dziś, to był przełom. Wybór polskiego kardynała na Stolicę Piotrową wpłynął znacząco na całe moje życie. Jego pontyfikat, kolejne pielgrzymki do Polski, otworzył przede mną nową przestrzeń, stając się inspiracją i natchnieniem.

Święty Jan Paweł II doczekał się przydomku Wielki, i słusznie, bo jak inaczej oddać wyjątkowość tego wspaniałego pontyfikatu? Przez blisko dwadzieścia siedem lat nauczał nas i umacniał wprowadzając w nowe tysiąclecie. Tak wielu rodaków słuchało papieża Polaka w skupieniu i z uwagą.

Dziś wypada zapytać, co z tego ocalało? Pokolenie św. Jana Pawła II otrzymało od niego ten szczególny dar duchowego poruszenia. Dar, który stał się wyzwaniem, czytaniem życia, jako zadania. Podobnie jak talenty z ewangelicznej przypowieści, które należy pomnażać, bo inaczej stajemy się nieużyteczni. Jakże potrzeba nam dziś twórczej aktywności, przecież nic nie jest dane raz na zawsze.

Przypomnijmy sobie, jako przestrogę, co stało się z owym sługą, który zakopał powierzony mu kapitał.

                                                                                                          Jacek Soliński

 

*       *       *

Rolę milczenia w życiu codziennym i kulturze doceniłem tak naprawdę 2.04 AD 2005. Doceniam ją również i dziś, kiedy stoję co roku z zapalonym zniczem na Alejach Jana Pawła Wielkiego. Spieszę się na to coroczne spotkanie właśnie o 21.37.  Stoję wtedy nieruchomo przy krawężniku. Kierowcy zatrzymują się, włączają światła awaryjne, w rękach Zawiszaków płoną czerwone, jak Jego Serce, race. Czas się zatrzymuje, powietrze traci poczucie ruchu. Tylu „popsutych” aut nie widzę nigdzie indziej. Cisza krzyczy głośniej niż kiedykolwiek, z roku na rok nawołując,, byśmy otworzyli drzwi Chrystusowi. Pamiętam Go, gdy był „Przytulony do Pastorału”, „Przytulony do Księgi” i „Przytulony do Krzyża”. Tak Go kiedyś opisałem. A gdy redagowałem specjalny numer „Posłańca Ducha Świętego” po Jego śmierci, o. Ryszard Sum powiedział, czego nie zapomnę: „Żadnych słów. Tylko zdjęcia”. Więc PATRZĘ… uczę się z dnia na dzień, mozolnie,  DOSTRZEGAĆ …

Mariusz Robert Stoppel

 

*       *       *

Fotografia

            Patrzę na zdjęcie św. Jana Pawła II, oprawione w „srebrną” ramkę, które – jeśli dobrze pamiętam – zakupione zostało w czasie parafialnego odpustu, czyli 13 czerwca 1983 roku, przy naszym kościele, pw. Świętego Antoniego z Padwy w Bydgoszczy. Okazją była, trwająca właśnie, „Druga Pielgrzymka Papieża Jana Pawła II do Polski. 16-22 VI 1983 r.” – jak czytam u dołu fotografii.

            To znany kadr, wykonany podczas Jego pierwszej pielgrzymki do Polski. Pamiętam, że obchodziłam wtedy uroczystą, pierwszą rocznicę przyjęcia Pierwszej Komunii Świętej, a transmisję z historycznej Mszy św. w Warszawie, na ówczesnym Placu Zwycięstwa, 2 czerwca 1979 roku, oglądałam wraz z Mamą, ubrana w długą, białą sukienkę, tuż po przyjściu z kościoła. Zdjęcie przedstawia popiersie Papieża, ujęte z profilu, idealnie wkomponowane w prostokąt; wzorcowe, dla powstałych później obrazów i rzeźb. Święty Jan Paweł II ubrany jest w białą sutannę i czerwoną pelerynę, a na głowie ma białą piuskę, co będąc dzieckiem, podświadomie kojarzyłam, jako strój w barwach narodowych. Ma wyjątkowo kształtną głowę, harmonijne rysy, charakterystyczny „wąski” uśmiech i przenikliwe spojrzenie. Dawno stwierdziłam, że był pięknym człowiekiem i mężczyzną, że biła od niego wyraźnie intelektualna, emocjonalna i duchowa siła – i widać to na tej pamiątkowej, a teraz spłowiałej już fotografii.

            Uważnie przyglądam się Jego twarzy i myślę, jakie to zastanawiające, że właśnie w 100-lecie urodzin św. Jana Pawła II, „cały świat rzucony jest na kolana”. Czy więc, ze względu na te głęboko bolesne okoliczności, nie został nam wskazany jako szczególny patron i orędownik? Ja, proszę go o wstawiennictwo. Dla mnie jest i zawsze będzie wielki, święty i nasz.

Hanna Strychalska

 

*       *       *

W „Liście do artystów” św. papież Jan Paweł II stanął po latach na gruzach „antysztuki” i minionych „nowoczesności” (modernizm, „czysta sztuka”, „nowatorstwo”, inspiracji  materializmem i naturalizmem XX-wiecznej kultury) i zaczął od utraconego już dla wielu widoku fundamentów, oświetlając to wszystko od początku światłem Chrystusa (bez Niego nic nie jest zrozumiałe): zreferował relacje Bóg-artyści, czym jest sztuka, twórczość, jakie im towarzyszą cele i wartości. Według tych zasad i warunków godności sztuki i artysty jest nade wszystko duch moralny chrześcijaństwa i służba dobru powszechnemu. Artysta świadomy tego wszystkiego, o czym pisze św.  Jan Paweł II, wie także, że musi działać nie kierując się dążeniem do próżnej chwały ani żądzą taniej popularności, ani tym mniej nadzieją na osobiste korzyści.

Wiesław Trzeciakowski

 

Oprócz

Oprócz tych wszystkich licznych nadzwyczajnych osiągnięć, wynikających pewnie ze świętości ducha, z genialności umysłu i ogromnego szczęścia w nadzwyczajnie trudnych okolicznościach był jeszcze jeden, niezwykle cenny dla mnie drobiazg. Karol Wojtyła w pewnym momencie stanowczo oświadcza „ jestem poetą” i wprawia wielu w zdumienie. Dzieje się to bowiem w kulturze, w kraju, w czasie kiedy wieszczów postrzega się jako omdlewających nadwrażliwców, a wszystkich pozostałych piszących prosty lud ładuje do jednego worka z napisem „poeta ale głowa nie ta” i odstawia na bok. Z Papieżem nikt jednak nie śmie podejmować dyskusji. Pisanie jawi się więc znów błogosławionym i poważnym zajęciem, a ludzie pracujący nad słowem zyskują tymczasową moralną ochronę i trochę wymuszony, ale jednak szacunek.

Jan Wach

 

*       *       *

"Miłość mi wszystko wyjaśniła, Miłość wszystko rozwiązała" – pisał młody poeta Karol Wojtyła, późniejszy św. papież Jan Paweł II. Rozumiał życie, rozumiał człowieka. Jego wiedza płynęła ze Źródła, z Ewangelii, Źródła Miłości i Pokoju. Uczył nas jak czuły ojciec. I dziś potrzebujemy tej wiedzy. Tylko ona może uczynić nas radosnymi i spełnionymi ludźmi.

Roma Warmus