Marcin Heymann preferuje pracę umysłową, ceni efekty wysiłku intelektualnego. Świadczy o tym jego droga życiowa (pomijając etap, kiedy sprzedawał samochody w salonie Gąsiorka w Brzozie). Najpierw licencjat w bydgoskiej filii łódzkiej Wyższej Szkoły Humanistyczno-Ekonomicznej. Następnie praca w charakterze analityka giełdowego na Wall Street, a po powrocie do kraju założenie bankowych agencji AIG w Nakle i Swarzędzu.

Praca umysłowa wiąże się z siedzącym trybem życia. Taki analityk giełdowy to nic tylko siedzi i kombinuje. Prowadzenie firmy, której podlegają agencje bankowe, też wymaga siedzenia za biurkiem. No a przyzwyczajenie staje się drugą naturą człowieka. Marcin Heymann został prezesem Leśnego Parku Kultury i Wypoczynku i czas pracy spędza nadal wyłącznie za biurkiem. Z czego to można wywnioskować? Z tego mianowicie, że kompletnie nie wie, co się na terenie parku dzieje.

Swojej niewiedzy dał dowód całkiem niedawno. Dowiedział się o fatalnym stanie sceny na Różopolu dopiero z lektury tekstu na naszym portalu. Latami straszyła swoim wyglądem, ale Marcin Heymann zajmujący od grudnia 2010 roku stanowisko prezesa LPKiW nie miał o tym bladego pojęcia. Tak to jest, kiedy się nosa nie wyściubia z gabinetu. Na szczęście, siedząc za biurkiem, używa czasami komputera i na zdjęciu ilustrującym naszą publikację zobaczył, jaka scena na Różopolu jest szpetna. A jak zobaczył, natychmiast wydał polecenie, żeby ją nareperować i pomalować.

Skoro Marcin Heymann czerpie wiedzę o terenie, za który odpowiada, z naszych publikacji, to pokażemy mu parę miejsc w LPKiW wartych obejrzenia. Taki na przykład Wakepark poza sezonem. Teraz jest tutaj gwar, muzyka, ludzie, stoliki z parasolami, słowem miejsce tętniące życiem. Ale po sezonie wygląda bardzo przygnębiająco.

Czy nikt w LPKiW nie myśli o osobach, które nie przychodzą tutaj, żeby wydać pieniądze? Tak się składa, że bydgoszczanie robią spacery Myślęcinku przez okrągły rok. Marcin Heymann grał w piłkę razem z Arturem Babickim w drużynie Rafała Bruskiego, więc chyba może poprosić kolegę, żeby troszkę przynajmniej dbał o estetykę terenu, który dzierżawi od LPKiW spółka Wakepark Bydgoszcz? S.C. Babicki&Śmiglewski.

To nie jest jedyne miejsce, które prezes Marcin Heymann powinien obejrzeć. Ktoś z podwładnych chciał ukryć wygląd parowozu, dopóki nie zostaną usunięte ślady pozostawione przez płomienie. Tak właśnie wygląda w LPKiW troska o estetykę. Owinięty ?bandażami? parowóz na zaniedbanym terenie. Miejsc czekających na gospodarską rękę jest tutaj bardzo wiele.

- Ma pasję, pomysły i jest nieskażony myśleniem urzędniczym, co w przypadku Myślęcinka powinno okazać się atutem – zachwalał Heymanna w grudniu 2010 roku prezydent Rafał Bruski.