Trwa konkurs na stanowisko dyrektora ZDMiKP. Jak wiadomo, w ramach podziału sfer wpływów w mieście, ta firma znalazła się pod skrzydłami koalicyjnego SLD. Jej pracownicy są więc pełni obaw o to, czy o obsadzie nie zadecydują ponownie względy pozamerytoryczne.
Obawy te uległy wzmocnieniu, gdy ukazało się ogłoszenie o naborze. Od kandydatów na dyrektora ZDMiKP w Bydgoszczy nie wymagano np. doświadczenia w drogownictwie czy w kierowaniu firmami, które prowadzą inwestycje. Wskazany był natomiast trzyletni staż pracy w administracji publicznej. Czy prawdziwe są w związku z tym przypuszczenia, że ten konkurs jest przeprowadzany pod kogoś?
Marta Stachowiak podała nam skład zespołu kwalifikacyjnego (czyli komisji konkursowej). Zasiadają w nim: Edward Dobrowolski (przewodniczący), Wojciech Jazdon (zastępca przewodniczącego), Mirosław Kozłowicz (członek), Mirosław Jagodziński (członek) i Małgorzata Kęsik (sekretarz). To oni odbędą rozmowy z kandydatami, a następnie jednego z nich zarekomendują prezydentowi.
Poprzednie rekomendacje na stanowiska dyrektora nie były zdaniem pracowników ZDMiKP zbyt szczęśliwe (używają ostrzejszych słów na ich określenie).
Po odwołaniu Jana Siudy, zdolnego inżyniera i projektanta, stanowisko dyrektora Zarządu Dróg otrzymał emerytowany wojak. Kiedy Witold Antosik się nie sprawdził, szefem bydgoskich drogowców w wyniku wygranego konkursu został szef koła SLD na Bartodziejach. Wcześniej Mirosław Kozłowicz pracował w spółce Vitroflora, która jest znanym producentem sadzonek, siewek i nasion.
Czy na czele ZDMiKP ponownie stanie osoba nie mająca pojęcia o drogownictwie?