Przedstawiciele naszego miasta w sejmiku województwa: Dorota Jakuta, Roman Jasiakiewicz, Zbigniew Pawłowicz i Andrzej Walkowiak (Michał Krzemkowski – nieobecny usprawiedliwiony), dali wyraz swojemu niezadowoleniu i zaniepokojeniu w związku z poczynaniami zarządu województwa, którym kieruje marszałek Piotr Całbecki. Wczoraj spotkali się z prezydentem Rafałem Bruskim i dowiedzieli się, co przejdzie Bydgoszczy koło nosa po uszczegółowieniu zapisów RPO. Nie będą miały szans na unijne dofinansowanie cztery ważne bydgoskie inwestycje (II etap budowy Trasy Uniwersyteckiej budowa ścieżek rowerowych, budowa szkoły i przedszkola w Fordonie, działania z zakresu przeciwdziałania zagrożeniom powodziowym) tylko z tego powodu, że zarząd województwa przyjął takie a nie inne kryteria.

Wzburzeni tą informacją radni przygotowali wspólne stanowisko, które przekazali marszałkowi województwa i przewodniczącemu sejmiku, a do wiadomości minister infrastruktury i rozwoju. Bardzo krytycznie ocenia ono SzOOP (Szczegółowy Opis Osi Priorytetowych) i zawiera apel o ?nadanie zasadom wynikającym z RPO właściwej rangi?.
Pismo do marszałka Calbeckiego jest stonowane w tonie, ale podczas dzisiejszego spotkania z dziennikarzami padały ostrzejsze sformułowania.

Roman Jasiakiewicz mówił, że działania zarządu województwa w odniesieniu do środków unijnych pozostają poza społeczną kontrolą. Były przewodniczący bydgoskiej rady miasta przypomniał, że w minionych latach wielokrotnie wykazywano, iż nasze miasto traktowano niesprawiedliwie przy dzieleniu funduszy europejskich. – Dzisiaj z całą odpowiedzialnością chcę przekazać moje odczucie, że ta sytuacja z podziału środków unijnych 2007-2013, może się dla miasta Bydgoszczy powtórzyć – alarmował Jasiakiewicz, a następnie opisał, w jaki sposób zarząd województwa zastąpił akt najwyższego rzędu własną uchwałą.

Regionalny Program Operacyjny był wynegocjowany z Komisją Europejską. A potem doszło przy pomocy uchwały o SzOOP-ie do brutalnej ingerencji zarządu województwa w zatwierdzony kształt RPO . – I w tej uchwale stwierdza: ty jesteś dobry, ty jesteś zły, tobie damy, tobie nie damy. Za trzy, za pięć lat się powie, że wnioski Bydgoszczy były źle napisane. Ba! Wnioski Bydgoszczy nie mieściły się w uchwale województwa – ironizował Jasiakiewicz, zwracając uwagę na perfidię obecną w tym postępowaniu.

Drwił też z zachowania Zbigniewa Ostrowskiego w czasie wczorajszego spotkania. – Pan marszałek Ostrowski w swojej łaskawości, w potędze władzy i funkcji, oświadcza nam: dostaniecie pieniądze na ścieżki rowerowe. Na Boga! Albo jest uchwała, albo jest prawo, albo jest widzimisię – skomentował radny SLD obietnicę członka zarządu województwa i dokonał podsumowania sytuacji: – Na jednej szali mamy RPO, ważny dokument, na drugiej widzimisię zarządu województwa.

Zdaniem Romana Jasiakiewicza, trzeba czym prędzej zmienić potworka, jakim jest ustawa o samorządzie województwa, gdyż marszałek województwa czuje się dzisiaj jak udzielny książę i nawet premier nie ma takiej władzy w dysponowaniu środkami, jaką ma będący pod presją marszałka zarząd województwa. Radny SLD stwierdził , że w liście do Piotra Całbeckiego pojawiło się oględne określenie arbitralność, a powinno zostać użyte słowo despotyzm.

Po emocjonalnie zabarwionym, ale dotykającym istoty problemu wystąpieniu Romana Jasiakiewicza, krótko wypowiedzieli się też pozostali uczestniczący w konferencji prasowej radni sejmikowi.