W ciągu minionych tygodni przeprowadzałem fikcyjne wywiady z ?jedynkami? na listach wyborczych do Parlamentu Europejskiego. Wpadłem na ten pomysł podczas spotkania z kumplami w końcu marca. Była beka, bo okazało się, że kandydat Platformy Europejskiej z naszego okręgu wyborczego nie wie, jakiego rodzaju jest największe miasto regionu kujawsko-pomorskiego i zastanawia się, czy zamieszkać po wygranych wyborach w Bydgoszczu. Pomyślałem, że można w związku z tym pożartować sobie z niego, a przy okazji z innych kandydatów i wprowadzić do drętwoty kampanijnej ton satyryczny.

Jak pomyślałem, tak zrobiłem, a portal bydgoszcz24 publikował przez minione tygodnie fikcyjne rozmowy z kandydatami, zaznaczając, że są nieprawdziwe i niepoważne. Żeby wszyscy mieli jasność, iż mają do czynienia z satyrą, każdy wywiad poprzedzony był następującym wstępem: ?Razem z kumplami postanowiliśmy sprawdzić wiedzę kandydatów do Parlamentu Europejskiego na temat naszego miasta. Żeby nie dawać im powodów do zawstydzenia, sami odpowiedzieliśmy na zadane pytania. Mniej więcej wiemy, na co kogo stać ;)?

Wszyscy kandydaci, z którymi rzekomo rozmawiałem, rozumieli, że mają do czynienia z satyrą. Tylko jedna osoba nie zrozumiała, chociaż nosi tytuł doktora. Redaktor naczelny portalu bydgoszcz24 poinformował mnie, że otrzymał mail następującej treści:

“Szanowny Panie,
Na podstawie artykułu 31a Prawa Prasowego oczekuję,

iż w związku z pojawieniem się na bydgoszcz24.pl fikcyjnego wywiadu udzielonego jakoby przeze mnie, a także w formie i treści przeczącemu mojemu argumentowaniu, słownictwu, sposobowi przekazywania informacji i szkalującego moje dobre imię, umniejszającego mój dorobek, moje intencje i działania zostanie zamieszczone stosowne sprostowanie oraz przeprosiny.
Tym samy daję Państwu szansę naprawienia szkody nim podejmę decyzję o ewentualnych kolejnych krokach prawnych.

Marta Cywińska”

Nie rozumiem, dlaczego pani Cywińska czuje się obrażona informacjami, które znajdują się w Wikipedii. Przecież to nic zdrożnego interesować się filozofią rumuńską, a zaszczytem jest nosić tytuł członka honorowego Związku Podoficerów Włoskich. Przyznam bez bicia, że jej tego tytułu przeraźliwie zazdroszczę. Jeżeli jednak żąda przeprosin, nie ma sprawy. Bardzo przepraszam, że napisałem o pani osiągnięciach.

Nawet mnie specjalnie nie martwi, że pani Cywińska poda mnie do sądu. Mam nadzieję, że wyląduję w jednej celi z Robertem Górskim z Kabaretu Moralnego Niepokoju. Słyszałem, że premier ma zamiar wytoczyć mu sprawę sądową za skecz, z którego wynika, że najbardziej lubi haratać w gałę.