Bez fachowości polityków totalnie opozycyjnych, wiele spraw nie zostałoby odpowiednio naświetlonych.
Od czasu zmiany ekipy rządzącej krajem zaczęto Bydgoszczy przyznawać podejrzanie wysokie kwoty na realizację ważnych dla naszego miasta inwestycji. Lokalny lider PiS naświetlił dziennikarzowi „Wyborczej” w czym rzecz. - Oczywiście, że miasto dostaje dofinansowanie dzięki konkursom, ale każdej takiej sprawy należy pilnować. To dotyczyło Grunwaldzkiej, Muzeum Okręgowego czy Szpitala im. Jurasza - wyznał poseł Tomasz Latos.
Natychmiast zareagował na to stwierdzenie poseł Paweł Olszewski. - Czy rząd PiS ustawia punktowane konkursy? - zastanawiał się głośno szef bydgoskich struktur PO.
Jak to miło trafić na fachowca! Na kilometr wyczuwa na pewno nie tylko ustawione konkursy, ale także nepotyzm i kumoterstwo w obsadzie stanowisk.
Jego nowy kolega partyjny jest z kolei fachowcem od nieujawniania powodów zmiany współpracowniczek. Pomija milczeniem pytania na ten temat. A przecież co do liczby dokonanych zmian poseł Michał Stasiński należy do grupy krajowych rekordzistów. Ciągle zawiadamia marszałka Sejmu o potrzebie uaktualnienia listy swoich współpracowników na stronie sejmowej.
Ostatnio zaproszenia na konferencje prasowe posła Stasińskiego podpisuje Katarzyna Zwierzchowska. Nie wiadomo wszakże, czy zbieżność nazwisk z bydgoską radną PO jest przypadkowa, czy też nie. Naocznie tego stwierdzić się nie da, ponieważ poseł spotyka się z dziennikarzami poza swoim biurem. Natomiast na liście znajdującej się na stronie Sejmu figurują wyłączne „wycofani” współpracownicy: Michał Grzybowski, Daria Kwiatkowska, Klaudia Klimek i Katarzyna Głowacka.
Kiedy wojewoda Mikołaj Bogdanowicz odwołał generalną dyrektor urzędu wojewódzkiego Paulinę Wenderlich, gdyż, jak wyznał, stracił do niej zaufanie, poseł Stasiński zwołał konferencję prasową w jednym tylko celu: - Chciałbym zapytać, jakie były realne powody tej decyzji. Nikt nie może powiedzieć, że konferencję zorganizował dyletant, niemający pojęcia na temat kulisów wymiany współpracownic.
Ostatnio poseł Stasiński spotkał się z dziennikarzami w sprawie za niskiej wyceny działek podlegających wywłaszczeniu w związku z budową drogi ekspresowej S5. Na pewno dobrze zna się na cenach i wysokości opłat. Nawet wygrał proces, gdyż potrafił udowodnić przed sądem, że miał prawo za wynajmowany lokal o powierzchni 52 m² płacić tyle samo, co za wynajem pokoju 12-metrowego w tym samym budynku.