Posłanka Sojuszu Lewicy Demokratycznej Anna Bańkowska i specjalistka od organizacji transportu Joanna Sobczak przedstawiły dzisiaj podczas konferencji prasowej pomysł, jak zagospodarować część terenów po zakładach chemicznych ZACHEM.
- Teraz jest tak, że jak ktoś przewozi ładunek stricte niebezpieczny, parkuje tam, gdzie jest miejsce. Skutki tego mogą być tragiczne – powiedziała Anna Bańkowska. – A mamy teren po ZACHEM-ie z drogami dojazdowymi, z dostępem do obwodnicy – dodała.
Zaproszona przez posłankę SLD Joanna Sobczak, specjalistka od logistyki i organizacji transportu powiedziała, że na terenie Parku Przemysłowego mamy docelowego klienta i lokalizacja na części terenów po byłym ZACHEM-ie parkingu dla pojazdów wielkogabarytowych jest bardzo dobrym pomysłem. Na przeszkodzie stoi co prawda uchwała Rady Miasta z 2005 roku zakazująca organizowania tego rodzaju parkingów na terenie Bydgoszczy, ale gdyby propozycja została pozytywnie oceniona można zakaz uchylić, szczególnie dla wskazanego miejsca. Zdaniem Joanny Sobczak zapotrzebowanie na parking dla co najmniej 50 samochodów o ładowności powyżej 16 ton byłoby duże. Anna Bańkowska dodała, że na tego rodzaju proekologiczny projekt powinny znaleźć się w Urzędzie Marszałkowskim pieniądze z unijnych funduszy. Podobne parkingi na obrzeżach miast w zachodniej Europie to już norma, u nas takie inwestycje są dopiero planowane.
Anna Bańkowska poinformowała również o swoich działaniach związanych z ustaleniem, dlaczego nie został ustanowiony fundusz likwidacyjny po upadłym ZACHEM-ie. – Dostałam tylko pismo od wiceministra środowiska, że fundusz powinien powstać, ale nie powstał – poinformowała i dodała, że 8 września br. Ministerstwo Środowiska w jej imieniu wystąpiło do Ministerstwa Skarbu z pytaniem o przyczynę nieutworzenia funduszu likwidacyjnego ze środków pochodzących ze sprzedaży spółki, w szczególności ze sprzedaży przez CIECH linii technologicznej. – Upłynął już miesiąc i nie mam odpowiedzi – stwierdziła posłanka.
Wystąpiła również do syndyka masy upadłościowej po dawnych zakładach chemicznych z pytaniem, jak on sobie wyobraża unieszkodliwienie niebezpiecznych odpadów. – Czy syndyk wystąpił do CIECH-u i czy jest gotów wyasygnować pieniądze na ten cel? Syndyk został z terenami z bombą ekologiczną i czy ma on świadomość, że na nim spoczywa obowiązek rekultywacji. A słyszę, że on nie chce przyjąć tej odpowiedzialności i chce się odwoływać – tłumaczyła Bańkowska.
Zdaniem Anny Bańkowskiej miasto nie udźwignie tego ciężaru i teraz wszyscy powinni działać, by zapobiec potencjalnej ekologicznej katastrofie. – Ja jestem tylko posłem, a inni, wojewoda, rząd, też powinni dołożyć cegiełkę, co robić – zakończyła posłanka SLD.