Rzadko mówi się o Bydgoszczy w ogólnopolskich mediach. Ale dzisiaj mamy swój wielki dzień. Jest o nas głośno. Wszystko za sprawą Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej. Firma ta dba o interesy rowerzystów i dlatego nowo budowane ulice są wyposażone w ścieżki rowerowe. Ale nie wszystkie. Najdłuższy ciąg uliczny, który zostanie wkrótce oddany do użytku, a nazwany został Trasą Uniwersytecką, ścieżki rowerowej jest pozbawiony. Chodnika również nie ma. Jak droga to droga. Bez rozdrabniania.
Nasi drogowcy postanowili rozweselić mieszkańców i ścieżkę rowerową zaplanowali w formie malowniczej serpentyny biegnącej pod Trasą Uniwersytecką. To dlatego od dzisiaj nie mówi się już: proste jak drut. Należy mówić: proste jak ścieżka rowerowa w Bydgoszczy. Tak czyni np. TVN 24.
?Wprost? uważa, że nasza ścieżka może śmiało pretendować do najbardziej absurdalnej w Polsce, ale tygodnik ten nie zna bydgoskich realiów, a tutaj konkurencja w zakresie absurdów jest duża. Dla przykładu, głównym zadaniem ZDMiKP nie jest budowa i remontowanie dróg miejskich, ale rozbawianie mieszkańców.
Żeby dobrze wypełniać to zadanie, Zarząd Dróg musi mieć odpowiednie kierownictwo. Dlatego władze Bydgoszczy postawiły na jego czele emerytowanego lotnika. Zapowiadało się wesoło, bo nowy dyrektor, nie mając pojęcia o drogownictwie, zajmował się tym, na czym się znał, czyli musztrą. Odwiedzał też miejsca, gdzie toczyły się prace drogowe i pilnował, by robotnicy nie robili w jednym czasie przerwy obiadowej, bo, jak twierdził, robi złe wrażenie, gdy miejsce budowy całkowicie pustoszeje.
Lotnik w końcu przegiął z żartami. Kiedy zapowiedział, że do końca roku nie będzie na drogach miejskich żadnej dziury, został zdymisjonowany, bo żartowanie też ma swoje granice.
Prezydent Bydgoszczy początkowo sądził, że najweselszym rozwiązaniem będzie powierzenie funkcji szefa drogowców wiceprezydentowi. Ale to się nie sprawdziło, bo vis comica jego zastępcy jest niewielka, żeby nie powiedzieć żadna. Łatwiej sobie Łukasza Niedźwieckiego wyobrazić w zakładzie pogrzebowym niż kabarecie.
Ale pomysł był naprawdę odlotowy, bo poza Bydgoszczą nikt nie wpadł na to, że wiceprezydenci mogą jednocześnie być szefami firm miejskich. Okazało się jednak, że można wymyślić coś jeszcze bardziej odlotowego. Na nowego dyrektora Zarządu Dróg Miejskich i Komunikacji Publicznej wybrano osobę, która od czasu ukończenia studiów pracowała jedynie w firmie zajmującej się sadzonkami kwiatów. Co nie oznacza, iż to rozwiązanie nie wywołało wesołości.
Najbardziej stara się rozśmieszyć mieszkańców prezydent Bydgoszczy. Częścią Trasy Uniwersyteckiej jest most. Prezydent Bruski wpadł na pomysł, żeby na najwyższym pylonie mostu umocować gondolę widokową. To nic, że budowa gondoli pochłonęłaby 10 mln zł. Ale jaki byłby widok z wysokości 70 metrów na Trasę Uniwersytecką! Niestety, wiadukt zasłania, a więc uniemożliwia podziwianie absurdalnie urodziwej ścieżki rowerowej, wiodącej serpentynami… wprost do rzeki.