…jeśli ktoś ma w swoim repertuarze piosenkę o powyższym tytule, sławiącą zjawiskowość i niepowtarzalność rodzimych dziewczyn, jak nikt inny zasługuje, aby wystąpić ku ich chwale, z koncertem…

                                                            …w przeddzień ich Święta!

7 marca 2019 roku Czerwone Gitary po raz kolejny wystąpili w Bydgoszczy, nie pierwszy też raz, w sercu naszej muzycznej dzielnicy, w Filharmonii Pomorskiej, słynącej z akustyki i… owacyjnych przyjęć artystów!

Od czasów Jurasa Koseli, Henia Zomerskiego, Krzysztofa Klenczona, Seweryna Krajewskiego, Benka Dornowskiego i nadal obecnego w zespole Jurka Skrzypczyka, dziewczyny, panie, kobiety zajmują szczególne miejsce w ich twórczości. Już w połowie lat 60. polscy Beatlesi wzdychali do „Dziewczyny z moich snów”, wydziwiali nad zawiłością kobiecej duszy w utworach „Co za dziewczyna” i „Rok z kapryśną dziewczyną”. Podziwiali „Annę Marię” i zastanawiali się, gdzie się podziała „Anna M.”? W jedynie słusznym internacjonalistycznym duchu, tęsknili do „Lili” pozostawionej nad brzegiem Wołgi! A gdzież tu miejsce dla „Consueli”, „Florentyny”, nie mówiąc już o rozdartym na pół sercu w piosence „Kocham dwie dziewczyny naraz”…

Czy któraś z Pań, które zasiadły na bydgoskim koncercie Czerwonych Gitar nosiła imię jedno z tych popularnych, lub raczej rzadko używanych? Niewątpliwie tak, a Anie jak to zwykle w Polsce bywa, być może dominowały również w sali filharmonii.

                                                                         Koncert…

Rozpoczęli „Historią jednej znajomości”, czyli tym niemalże młodzieżowym hymnem połowy lat 60. Na marginesie chociażby warto pamiętać, że historia znajomości zespołu z bydgoską publicznością trwa już 52 lata, bo rozpoczęła się 19 marca 1967 roku w hali „Astoria”.

Zaraz potem medley, czyli składanka porywających melodii i rytmów z dawnych czasów, a więc wspominana „Lili”, „Moda i miłość”, ”Nie licz dni”, „Gdy kiedyś znów zawołam cię”, popularne „…myszy” i „Kwiaty we włosach”. Jurek wiedząc co mówi, stwierdził, że „tworzymy dla Państwa te składanki, bo alternatywą byłoby wysłuchiwanie nas przez 17 godzin bez przerwy!!!” Po przedstawieniu składu grupy, który dzisiaj tworzą Darek Olszewski, Mietek Wądołowski, Arek Wiśniewski, Marek Jabłoński i oczywiście lider Jurek Skrzypczyk, czas na dowcip, z którego dowiedzieliśmy się, że bociany przynoszą noworodków, za wyjątkiem przyszłych perkusistów, którzy dostarczani są przez... dzięcioły !

W tak zwanym ”kąciku krzyśkowym” usłyszeliśmy zarówno podniosły „Biały krzyż”, jak i nieco infantylnego dla niektórych „Małego misia”, ale ten kawałek właśnie pozwolił być zauważonym na Festiwalu Młodych Talentów w Szczecinie roku 1962 i dla Krzysztofa Klenczona stał się ważnym w jego karierze.

Nie zabrakło hołdu dla autorów tekstów Agnieszki Osieckiej, Krzysztofa Dzikowskiego, Marka Gaszyńskiego, Janusza Kondratowicza…

W tym bloku utwory tak ważne w ich dorobku jak „Nie spoczniemy”.

Stali bywalcy koncertów Czerwonych Gitar wiedzą doskonale, kiedy nagle temperatura na widowni skacze do 42 kresek, oczywiście za sprawą melodycznego geniuszu Seweryna. Właśnie hity takie jak „Takie ładne oczy”, „Tak bardzo się starałem” czy też „Dozwolone od lat 18”, powodują entuzjazm i chóralne śpiewy (zdaniem Jurka Skrzypczyka, jedne z najczystszych w Polsce oczywiście!).

Równie genialnie zabrzmiały słowa podejrzane przez Jurka gdzieś w gablocie na szkolnym korytarzu, które brzmią „Świat bez kobiet, byłby jak ogród bez kwiatów”. Te słowa zostały przyjęte przez Panie entuzjastycznie, a wraz z nimi od całego zespołu otrzymały piękne życzenia w przeddzień 8 Marca właśnie.

Muzyczny dodatek mógł być tylko oczywiście ten jeden, jedyny, czyli w postaci piosenki „Najpiękniejsze są polskie dziewczyny”!

Nie brakowało na widowni młodzieży i właśnie ona chyba najgoręcej reagowała na te 21-wieczne hity zespołu jak „Lecz tylko na chwilę”, „Senny szept”, czy rewelacyjnie jak zwykle zagraną „Czerwoną gitarę” z ostatniego albumu. Miłą niespodzianką brzmieniową była, moim zdaniem, kompozycja Skrzypczyka „Tak jak wtedy”, też z 2015 roku.

Dobrze skonstruowany show wymaga „czadu” na koniec i taki też jak zwykle był. Doskonale, że z rezerwowej ławki powrócił do łask utwór „Baw się razem z nami”, 100 procent rocka zawiera oczywiście kultowa kompozycja „10 w skali Beauforta” i tyleż rock`n`rolla jest w „Nikt na świecie nie wie”. Odrobina obyczajowego, subtelnego pieprzu jest z kolei w utworze „Powiedz stary, gdzieś ty był”. Do tego oczywiście coś wolnego w rytmie walca „Podajmy sobie ręce”.

Koniec koncertu jest co najmniej tak nieuchronny jak podatki, więc Czerwone Gitary pożegnały nas  zaśpiewem na „do zobaczenia”, tym razem na bazie utworu „Miasta i ludzie”. Zabrzmiało to świeżo i atrakcyjnie, ale ja i tak tęsknić będę za tym „jedynie słusznym” opartym na legendarnym „What`d I Say”.

Cóż na bis? Tutaj bez eksperymentu – 54. podejście do „Matury” i ponownie „Podajmy sobie ręce”, chyba z powodu tego ograniczonego zaufania w roku wyborczym!                                         

                                                                            A po występie…

Co prawda nie odnotowałem szturmowania garderob Jurka, Mietka, Darka, Arka i Marka przez oszalałe z uwielbienia fanki, ale ich serca na pewno biły mocniej po tej dawce miłych słów, komplementami zwanymi. a przede wszystkim po tej dwugodzinnej porcji sprawdzonych pięknych dźwięków, rymów i rytmów spod znaku "czerwonej gitary". Parę minut wyczekiwania i do foyer wchodzą bohaterowie wieczoru. Przez prawie godzinę podpisywali, uśmiechali się, pozowali do zdjęć i z wielką uwagą wysłuchiwali miłych słów, próśb, często zaprawionych dużą fantazją!

                                                                           O nich i dla nich

Zapytałem Jurka Skrzypczyka, czy na koncercie takim jak ten i i każdym innym, grają głównie dla miłych i pięknych Pań...

- Granie dla dziewczyn, to nieskończenie przyjemna rzecz - odpowiedział z uśmiechem i dodał: - Jeśli jeszcze mamy od kilkudziesięciu lat w repertuarze tak odpowiedni utwór, to znaczy, że robimy to szczerze.

Jak kobiety Twojego życia mama, żona i córka odbierały muzykę Czerwonych Gitar? Czy sądzisz, że one czuły, że to w dużej mierze o nich i dla nich?

- Wiesz,  nie zadałem im takiego pytania wprost, ale życie potwierdziło to jak mocno Czerwone Gitary wrosły w ich życie. Moja mama to zapewne marzyła, abym grywał poważną muzykę, w wielkich salach koncertowych, ale uszanowała mój wybór. Żonę poznałem przecież gdy grywaliśmy w sopockim „Non Stopie” i przetrwaliśmy w naszej miłości. W tym roku obchodzimy „Złote Gody”!!! Córka Ania, która teraz wrosła w tę showbiznesową pracę, właśnie przy naszym zespole, kiedy jeszcze chodziła do liceum, ubrała kiedyś do szkoły mój sweter. Kiedy, jak to dziewczyny, zobaczyły na Ani nowy efektowny ciuch, zapytały skąd go ma. Gdy dowiedziały się, że pożyczyła go ode mnie, zaczęły go delikatnie, wręcz "nabożnie" dotykać i z przejęcia zamilkły. Kiedy Ania mi to opowiedziała, zrozumiałem jak działa czar Czerwonych Gitar!!!

Czego chciałbyś życzyć Paniom w Bydgoszczy i całej Polsce w dniu ich święta?

- Zdrowia to oczywiste, ale przede wszystkim dobrze dobranych partnerów życiowych, którym będą mogły zaufać, wesprzeć się na nich i nie zawodzić się często, najlepiej wcale. I właśnie tego życzę Paniom w dniu ich święta i na co dzień!

Dziękuję bardzo i do zobaczenia.