Konferencja gospodarcza PiS w Bydgoszczy podzielona była na dwie części. W pierwszej o budżecie państwa mówił były poseł do Parlamentu Europejskiego, a obecnie poseł na Sejm RP dr Zbigniew Kuźmiuk. W drugiej części konferencji bydgoski radny Marek Gralik przedstawił prelekcję poświęconą budżetowi Bydgoszczy.

Łukasz Schreiber, szef bydgoskiego PiS-u, otwierając konferencję powiedział, że partia musi się przygotowywać do rządzenia, zwłaszcza że stan finansów Polski jest coraz bardziej dramatyczny. – Nasz budżet jak szwajcarski ser: Z samych dziur, z samych zer – zacytował poetę i satyryka Jana Sztaudyngera.

Jan Kuźmiuk w wystąpieniu przedstawił trudną sytuację w gospodarce, dramatyczną sytuację w finansach publicznych i problemy, jakie powstaną w związku wykorzystywaniem środków unijnych do 2020 roku. – Różnica miedzy tym, co w gospodarce jest wytwarzane a dzielone jest coraz większa. W 2012 roku było to 70 mld zł. To widać w portfelach gospodarstw domowych. Od 2000 roku ta różnica miedzy tym, co wytworzyliśmy, a tym co wyjechało za granicę sięgnęła 500 mld zł. Dlatego wzrost gospodarczy nie przekłada się na odczucia zwykłych obywateli – powiedział Kuźmiuk.

Poseł PiS przypomniał, że od 2009 r. mamy w kraju symboliczny wzrost gospodarki, na poziomie 1-3%. Na wzrost PKB wpływ ma konsumpcja, inwestycje i eksport netto. Przywołał w tym kontekście wzrost gospodarki na poziomie 7% w latach 2005-2007, gdy rządziło PiS. Stwierdził, że obniżenia wskaźników nie można tłumaczyć kryzysem światowym, bo na dwa pierwsze czynniki, czyli konsumpcję i inwestycje największy wpływ ma rząd, a nie sytuacja na świecie. Tymczasem mizerny wzrost w Polsce, mimo miliardów z Unii Europejskiej na inwestycje, utrzymywany jest na dodatnim poziomie tylko dzięki eksportowi. Inwestycje, a zwłaszcza konsumpcja są tłumione, a zyski wielu firm transferowane za granicę.

Jako przykłady tłumienia konsumpcji wskazał na podwyżkę podatku VAT w 2010 r. o 1%, która miała być wprowadzona na 3 lata. Wiadomo już że rząd okres ten przedłużył na kolejne 3 lata. – Liberalne rządy chętnie podnoszą ten podatek, bo on obciąża tę część podatników, którzy nie mają oszczędności – powiedział i do ograniczania konsumpcji dodał jeszcze podwyższenie składki rentowej i faktyczną podwyżkę podatku PIT, wskutek corocznego zamrożenia stawek podatkowych. – Rośnie opodatkowanie, spada konsumpcja, spada zatrudnienie – wyliczał skutki takiej polityki gospodarczej. – Bezrobocie byłoby dużo wyższe, gdyby nie to, że 2 do 3 mln młodych Polaków wyjechało. Część czasowo, ale ok. 1,5 mln przebywa już za granicą ponad rok – dodał.

- Mówi się, że PiS jest partią nieodpowiedzialną, ale tylko przez jeden rok – w 2007, mieliśmy nadwyżkę w finansach publicznych, skromną, bo 1,6 mld zł – stwierdził. – Jeśli chodzi o sam deficyt budżetowy ten był zawsze. Ciągle żyjemy na kredyt – skomentował.

Kuźmiuk poinformował, że zbliżamy się do 1 biliona długu publicznego, na koniec roku wzrośnie on już do kwoty ok. 950 mld zł. – Gdy oddawaliśmy władzę w 2007 r. zadłużenie wynosiło 530 mld zł. W ciągu 6 lat doszło netto 420 mld. Gdy do tego dodamy 50 mld z prywatyzacji i 50 mld z dywidendy i że w tym czasie rząd miał do dyspozycji 95 mld euro, bo tyle uzyskał rząd PiS w negocjacjach z Unią to efekty rządzenia są nad wyraz mizerne – kontynuował poseł Kuźmiuk. Zwrócił uwagę, że w 2013 roku same odsetki od długu kosztować będą budżet państwa 43 mld zł, gdy całość wydatków na ochronę zdrowia nie przekroczy 63 mld zł.

Polityk PiS orzekł, że w takim tempie Polska dalej nie może się zadłużać. Z tego względu mogą nastąpić duże komplikacje z wykorzystaniem pomocy unijnej w latach 2014-2020. – Pożyczanie pieniędzy nie jest złe. Ważne jest jednak na co przeznaczane są pożyczki, czy na cele rozwojowe, czy nie. Prosty przykład: zakup pociągu Pendolino to źle wydane pieniądze – orzekł. Wskazał również, jak tragiczne w skutkach może okazać się przyjęcie przez Polskę paktu klimatyczno-energetycznego. – Będziemy ponosić tego konsekwencje. Jeśli te obowiązki wynikające z paktu będą od nas egzekwowane, to ja śmiem twierdzić, że pod koniec 2020 r. bilans może być dla Polski ujemny, mając na uwadze skutki paktu i korzyści z unijnych dotacji. Nie mówię nawet o kosztach wdrożenia tego programu – podsumował.

Na postawiony problem unikania podatków przez hipermarkety orzekł, że nie jesteśmy w stanie upilnować pokazywanych przez te firmy kosztów uzyskania przychodów. – Mamy gotowy projekt ustawy o podatku obrotowym. To jedyne wyjście w tej sytuacji – dałoby od 1 do 2 mld zł dochodu rocznie – poinformował. Za jeden z najbardziej istotny problem do rozwiązania uznał kurczący się rynek pracy. – Bez zwiększenia zatrudnienia zawali się system emerytalny. Tego nie da się długo utrzymać.

W drugiej części konferencji bydgoski radny Marek Gralik przedstawił prelekcję o planowanym budżecie Bydgoszczy na 2014 rok, którą zatytułował: “Budżet realny czy budżet wyborczy”. Szczegółowo przedstawił główne założenia odnoszące się do dochodów i wydatków Bydgoszczy. Wskazał, że dla zadłużenia miasta rok 2014 będzie kolejnym okresem wzrostu zadłużenia naszego miasta. – Tak jak zadłużenie kraju przekroczy bilion złotych, to naszego miasta przekroczy miliard. Na koniec 2014 roku będzie to już 1 mld 115 mln zł – poinformował. Gralik uznał przyszłoroczny budżet miasta z wielu powodów za wyborczy. – W 2014 roku odbędą się wybory samorządowe i z wielu względów, mając na uwadze radykalny w porównaniu z innymi latami wzrost zadłużenia, ale i planowanych wydatków inaczej tego budżetu nie można określić – powiedział.

Zaskoczeniem dla zebranych było zabranie głosu przez skarbnika miasta Piotra Tomaszewskiego. – Nie jestem politykiem, ale urzędnikiem – tłumaczył swoją obecność. – Materiał został przez pana radnego bardzo dobrze przygotowany. Pogratulować panu radnemu. Sam nie wiem, czy przed prezentacjami nie będę się musiał uczyć od pana radnego, bo materiał bardzo merytoryczny. Z przyjemnością się tego słuchało – chwalił i dodał: – Ale zdanie mamy inne. Tomaszewski nie określił, na czym polega różnica zdań miedzy nim i radnym Gralikiem. Ograniczył się jedynie do wyjaśnienia kilku spraw m. in., że podatki i opłaty w przyszłym roku nie wzrosną w Bydgoszczy i dlaczego dobrze się stało, że zmienił się sposób naliczania dopuszczalnego zadłużenia przez miasto.

Marek Gralik zapowiedział, że PiS do budżetu zgłosi poprawki. – Staramy się przekonywać władze Bydgoszczy do pewnych działań. Na przykład udało się nam doprowadzić do budowy szkoły w Fordonie. W tym roku przekonywać będziemy, że warto pomóc “Wiatrakowi”, któremu już niewiele brakuje do zakończenia najważniejszej dla Fordonu inwestycji w dziedzinie kultury.