Kampania wyborcza nabiera tempa. Główni kandydaci na urząd prezydenta prowadzą ją zresztą nieoficjalnie już od wielu miesięcy. Zaprawiony w bojach sztab wyborczy Rafała Bruskiego konsekwentnie realizuje przyjętą strategię. Ale zalicza też wpadki.
Celem strategicznym jest oczywiście reelekcja, a ma do niej doprowadzić przekonanie bydgoszczan, że Rafał Bruski sprawdził się jako prezydent: ma sukcesy, buduje (inni obiecują), jest też otwarty na ciekawe propozycje.
Ma sukcesy
Przekonaniu wyborców, że obecnie urzędujący prezydent może poszczycić się wieloma osiągnięciami, miały służyć spotkania z mieszkańcami, które zostały na początku roku zorganizowane w sześciu okręgach wyborczych na terenie Bydgoszczy pod pretekstem konsultowania zmian w strategii rozwoju Bydgoszczy do roku 2030.
Sztabowcy Bruskiego mogli odczuwać zadowolenie że wpadli na ten pomysł promocyjny. Prezydent jeździł do kolejnych dzielnic miasta, opowiadał najpierw o swoich dokonaniach, następnie o tym, co jeszcze zamierza zrobić, a potem ukazywały się w mediach relacje z tych spotkań.
W tej akcji nie uwzględniono jednego, tego mianowicie, że w dzisiejszych czasach relacjom pisanym towarzyszy bogaty materiał zdjęciowy. I mleko się wylało. Oglądając zdjęcia, bydgoszczanie zobaczyli na własne oczy, kto uczestniczy w spotkaniach z prezydentem. 80 procent uczestników stanowili pracownicy ratusza albo spółek komunalnych oraz działacze Platformy Obywatelskiej.
Buduje (inni obiecują)
Znakomitą prezentację multimedialną przygotowali współpracownicy Rafała Bruskiego na udowodnienie aktualności jego hasła wyborczego „Inni obiecują, ja buduję”. Ale przedobrzyli. Przypisali prezydentowi nie jego zasługi.
Dworzec Bydgoszcz Główna powstał, co prawda, w trakcie prezydentury Bruskiego, ale inwestorem była niezwiązana z naszym miastem spółka PKP. Dlaczego ma udowadniać prawdziwość twierdzenia, że Bruski buduje, a inni obiecują, nowa siedziba Akademii Muzycznej?
Nadmuchana prezentacja mogła niektórych bydgoszczan wkurzyć.
Podział zadań
Prezydent Bruski nie atakuje swojego głównego rywala. To zadanie zostało powierzone radnym i parlamentarzystom.
Niedawno bydgoscy posłowie Platformy Obywatelskiej zabrali się za rozliczanie Tomasza Latosa z działalności i realizacji obietnic. Z całym szacunkiem do wysiłków wkładanych przez sztab wyborczy Rafała Bruskiego w realizację zaplanowanej strategii, ale wybór posła Pawła Olszewskiego na rozliczanie kogokolwiek w sprawie budowy S5 zakrawa na ponury żart.
Dr. Zbigniewowi Pawłowiczowi z kolei nie przystoi oskarżanie Latosa o brak „decyzji politycznej większości parlamentarnej w sprawie utworzenia samodzielnej uczelni medycznej w Bydgoszczy”. Po pierwsze, mógł zacząć starania o utworzenia uniwersytetu medycznego w naszym mieście, kiedy w Polsce rządzili jego partyjni koledzy. Tymczasem wpadł na ten pomysł, gdy wiadomo było, że Platforma straci władzę. Po drugie, to sympatycy PO zbierają się na pikietach pod hasłem obrony konstytucji. A Konstytucja RP zapewnia szkołom wyższym autonomię. Może nawet dojść do tego, że członkowie KOD-u z Torunia pojawią się pod biurami posłów Olszewskiego i Pawłowicza z planszami z napisem „ konstytucja”.
Tartak
Kiedy w Bydgoszczy pojawił się dziennikarz telewizyjnego programu „Alarm”, sztab wyborczy Bruskiego podjął decyzję, że powinno odbyć się spotkanie z Krzysztofem Pietrzakiem. Prezydent został nauczony, co ma mówić i jak się zachowywać, żeby dobrze wypaść na filmie, który następnego dnia zostanie zaprezentowany bydgoszczanom.
Sztabowcy Rafała Bruskiego nie rozumieją najwyraźniej, że mieszkańcom zależy przede wszystkim na tym, żeby jak najszybciej została oddana do użytku rozbudowana Trasa Uniwersytecka. Powinni się zastanowić, jak w takim wypadku zachowałby się prezydent Michał Zalewski, który w odróżnieniu od Rafała Bruskiego dwukrotnie wygrywał wybory w pierwszej turze.
(Tak na marginesie, skoro urząd miasta i miejskie firmy współpracują bez oporów z Marcinem Kowalskim, prowadzącym działalność gospodarczą jako firma Markomedia, prezydent jak ognia powinien unikać wypowiadania się na temat nieetycznych zachowań dziennikarzy.)
Horyzonty
Zarzucano wielokrotnie urzędującemu prezydentowi, że brakuje mu wizji. W obecnej kampanii sztabowcy chcą go pokazać jako osobę otwartą na nowe pomysły i inspiracje. Z przeniesienia pomnika Kazimierza Wielkiego na Stary Rynek nic nie wyszło. Ale może przynajmniej jakieś drzewo stanie na najważniejszym miejskim placu. Taką informację podał przedwczoraj Maciej Bakalarczyk. Pewnie nie wszyscy wiedzą, kto to jest. To menedżer Śródmieścia i Starego Miasta. Sprawuje tę funkcję od sierpnia. Prezydent podpisał z nim umowę zlecenia do końca roku.
Kampania wyborcza potrwa jeszcze kilka tygodni, więc na pewno czekają nas jeszcze jakieś niespodzianki.