Odczytaniem przez Mieczysława Franaszka fragmentu „Placu Wolności” - ostatniej książki, która wydana została za życia jej autora, rozpoczęło się w Galerii Autorskiej Jana Kaji i Jacka Solińskiego spotkanie wspomnieniowo-poetyckie poświęcone Krzysztofowi Derdowskiemu.
Wspominanie rozpoczął prezes oddziału Stowarzyszenia Pisarzy Polskich i opowiedział o jednym ze swoich ostatnich spotkań z przedwcześnie zmarłym twórcą. - Na początku lipca wylądowaliśmy po moim spotkaniu na Wyspie Młyńskiej. Krzysztof zapytał wtedy: „Dlaczego nigdy nie zadedykowałeś mi żadnego swojego wiersza?” Zapytałem: „A dlaczego ja nie mam twojej ostatniej książki, którą ilustrują pocztówki z mojej kolekcji?” - relacjonował Wojciech Banach, dodając, że bardzo szybko dostał egzemplarz „Placu Wolności” z dedykacją autora. On z kolei kilka dni później napisał wiersz i dedykował go Krzysztofowi. Zaczynał się słowami „No więc masz ten swój ulubiony Plac Wolności”.
Mieczysław Franaszek przywołał zasłyszaną relację ze spotkania Krzysztofa z jednym z aktorów Teatru Polskiego. Zmarły przedwcześnie krytyk teatralny osobiście nie znał Mirosława Guzowskiego, ale cenił jego kreacje aktorskie i kiedy wsiadł do tramwaju, natychmiast go rozpoznał. Aktor, widząc faceta słusznej postury, który na jego widok zaczyna podnosić rękę, był święcie przekonany, że zaraz oberwie. Tymczasem Krzysztof chciał się przywitać i złożyć wyrazy uznania.
- Krzysztofa Derdowskiego znałem od wczesnych lat 80. Wynika to z tego, że Marek i Krzysztof byli przyjaciółmi, a ja jako mały chłopiec biegałem między nimi - wspominał Bartłomiej Siwiec. Opowiedział też o ostatniej z nim rozmowie telefonicznej: - Musimy, Krzysiu, o tym porozmawiać. A on: - Tak, tak, porozmawiamy o tym, jak wrócę z Pragi. Mówię: - Musimy jeszcze to załatwić. A on: Tak, tak, załatwimy, tylko jak wrócę z Pragi… Potem Bartłomiej Siwiec odczytał swój wiersz dedykowany zmarłemu pisarzowi.
Poetyckie wspomnienia poświęcone Krzysztofowi wygłosili także Grzegorz J. Grzmot-Bilski, Maciej Krzyżan oraz (bardzo osobiste w tonie) Hanna Strychalska i Krystyna Wulert.
Zamiast wiersza ks. Franciszka Kameckiego niezawodny jak zwykle Mieczysław Franaszek odczytał homilię wygłoszoną przez kapłana podczas mszy żałobnej, w której znalazły się słowa: „Nikt z nas nie żyje dla siebie i nie umiera dla siebie. Żyjemy dla innych. Każdy z nas sam o sobie zda sprawę Bogu. Śp. Krzysztof Derdowski przed Bogiem położył swoje życie i swoje książki, i swoje rozmaite wypowiedzi artystyczne, i swoją troskliwość.”
Głos zabrali również „galernicy”. Jan Kaja powiedział, że dla niego Krzysztof Derdowski był osobą bardzo wyrazistą i trudno mu mówić o nim w czasie przeszłym. - Jest we mnie na trwale wpisany. Galeria bez niego jest jakoś taka niepełna dla mnie - wyznał współgospodarz spotkania. - Co prawda nie poświęciłem mu żadnego utworu, bo nie piszę, ale od jakiegoś czasu przymierzam się do sportretowania go. Odczuwam taką potrzebę - zdradził Jan Kaja. – Miałem wiele istotnych i serdecznych rozmów z Krzysztofem i zawsze pozostawało wrażenie niedosytu - wtórował mu Jacek Soliński.
- Nasza przyjaźń z Krzysztofem polegała na ciągłych dyskusjach, debatach, rozmowach o poezji, o sztuce, o życiu - zwierzał się Marek K. Siwiec. Poeta-filozof postanowił upamiętnić przyjaciela w sposób niezwykły. Zamierza do poematu „Blask”, do którego wstęp napisał Krzysztof Derdowski, dołączyć artystycznie przetworzoną korespondencję SMS-ową, którą z nim prowadził.
- Znałem Krzysztofa jak na moje krótkie życie długo, około 15 lat. Dla mnie był człowiekiem integralnym, artystą pełnym, w którym nie było szczelin, fałszerstw, półprawd - charakteryzował zmarłego twórcę Jarosław Jakubowski. Szczególne wrażenie wywarł na nim Krzysztof jako krytyk teatralny. - To nie było recenzenctwo. To za małe słowo. To była krytyka filozoficzno-socjologiczno-teatralna - stwierdził wieloletni dziennikarz „Expressu Bydgoskiego”. Jego zdaniem, Krzysztof był niepogodzony ze światem i płacił za to wysoką cenę. Został niejako wykluczony przez luminarzy kultury bydgoskiej z jej głównego nurtu. Dla przykładu, Teatr Polski przestał go zapraszać na przedstawienia rozdrażniony krytycznymi tekstami na temat linii programowej.
Nawiązując do pasji teatralnej Krzysztofa i mając w pamięci jego artykuły na temat monstrualnej wydmuszki, jaką był Kongres Kultury Bydgoskiej oraz jego emanacja w postaci Obywatelskiej Rady Kultury, Jarosław Jakubowski przygotował teatralny dwugłos na podstawie wypowiedzi upublicznionych przez portal bydgoszcz.24.pl, które padły podczas tzw. konsultacji w sprawie Strategii Rozwoju Bydgoszczy do 2030 roku. ("To się spodoba Krzyśkowi".)
Znalazły się w nim słowa dr. Grzegorza Kaczmarka (m.in. „stanowimy arystokrację”) i dyrektor Marzeny Matowskiej (m.in. „bez synergii to miasto nie istnieje”), z których do dzisiaj naśmiewają się samodzielnie myślący bydgoszczanie. Z podziałem na role tekst ten odczytali Jan Kaja (jak na malarza znakomicie) i Mieczysław Franaszek (to było coś niesamowitego, przeszedł samego siebie!).
Jako ostatnia zabrała głos żona zmarłego w sierpniu twórcy. - Dziękuję za poezję, wspomnienia, cytaty z „Placu Wolności”. Chciałabym też bardzo podziękować panu Jankowi Kaji i panu Jackowi Solińskiemu, którzy zorganizowali wraz z przyjaciółmi ten wieczór - dziękowała Elwira Derdowska. - Kiedy po śmierci Krzysztofa wróciliśmy z Pragi do domu, na jego biurku leżał tom wierszy Herberta. Był otwarty na wierszu zatytułowanym „Ballada o tym że nie giniemy” – poinformowała żona Krzysztofa i odczytała ten utwór.
Którzy o świcie wypłynęli
ale już nigdy nie powrócą
na fali ślad swój zostawili -
w głąb morza spada wtedy muszla
piękna jak skamieniałe usta
ci którzy szli piaszczystą drogą
ale nie doszli do okiennic
chociaż już dachy było widać -
w dzwonie powietrza mają schron
a którzy tylko osierocą
wyziębły pokój parę książek
pusty kałamarz białą kartę -
zaprawdę nie umarli cali
szept ich przez chaszcze idzie tapet
w suficie płaska głowa mieszka
z powietrza wody wapna ziem
zrobiono raj ich anioł wiatru
rozetrze ciało w dłoni
będą
po łąkach nieść się tego świata