Po 31 sierpnia mieszkańcy Łęgnowa mogą zostać odcięci od dostaw wody z dawnego Zachemu. Zapowiedział to syndyk Infrastruktury Kapuściska S.A. w upadłości likwidacyjnej Grzegorz Floryszak. W związku z takimi planami osoby, która ma za zadanie jak najszybsze zlikwidowanie majątku upadłego Zachemu, później krótko zarządzanego przez Infrastrukturę Kapuściska S.A., przewodniczący rady Roman Jasiakiewicz zaprosił dzisiaj na sesję Grzegorza Floryszaka, by przedstawił radnym bardziej szczegółowe informacje dotyczące przebiegu likwidacji i podjąć próbę przedłużenia terminu dostarczania wody dla mieszkańców Łęgnowa.
Kto liczył na to, że możliwe będzie podjęcie z syndykiem Infrastruktury Kapuściska S.A. negocjacji musiał przeżyć rozczarowanie. Syndyk Grzegorz Floryszak stanął nieugięcie na gruncie obowiązującego prawa, zwłaszcza upadłościowego i naprawczego. – Ja nie kandyduję do rady czy sejmu, więc nie mogę składać deklaracji bez pokrycia – oświadczył Floryszak i dodał, że jego zadaniem jest reprezentacja interesów upadłego i wierzycieli. Poinformował, że przejął majątek spółki i dokumenty. Na ich podstawie ustalił, że od 1969 roku Zachem dostarczał do 172 gospodarstw w Łęgnowie darmowo wodę. Zobowiązał się do darmowego świadczenia, bowiem przedsiębiorstwo doprowadziło do katastrofy ekologicznej, zanieczyściło wody podziemne i właściciele gospodarstw nie mogli korzystać ze studni i własnych ujęć wody. Teraz zadaniem syndyka jest jak najszybsza sprzedaż majątku, a wszelkie umowy obciążające ten majątek zostały wypowiedziane, w tym darmowa dostawa wody dla mieszkańców Łęgnowa. Poszkodowanym właścicielom gospodarstw doradził, by do niego zgłosili wszystkie szkody i w ten sposób dochodzili rekompensaty za koszty związane z przyszłym dostarczeniem wody przez MWiK do ich gospodarstw.
Miejskie Wodociągi i Kanalizacja wyraziły gotowość dostarczania wody mieszkańcom Łęgnowa, ale zastrzegły, że nie mogę tego uczynić nieodpłatnie, a koszt budowy jednego przyłącza wyceniły od 5,5 do 8,5 tys. zł w zależności od lokalizacji gospodarstwa, czy usytuowane jest przy drodze asfaltowej czy gruntowej.
- Katastrofa ekologiczna wywołana przez Zachem pozbawiła mieszkańców Łęgnowa z korzystania z własnych ujęć, dlatego czują się oni teraz pokrzywdzeni przez syndyka i MWiK – powiedział Stanisław Garstka, przewodniczący Rady Osiedla Łęgnowo-Wieś. – MWiK wyliczył całość nakładów na 1 mln 113 tys zł netto i dlaczego to mieszkańcy mają za to płacić. Prosimy prezydenta o wsparcie i chcemy mieć pewność, że od 1 września nie zabraknie nam wody. Do czasu ustania skażenia woda powinna być dostarczana za darmo – dodał.
- Nie mogę sobie pozwolić na dostarczanie wody pitnej za darmo. Muszę odstąpić od tej niekorzystnej dla upadłej spółki praktyki, a mieszkańcy mają przecież świadomość, że po sprzedaży majątku nikt im wody nie będzie dostarczał za darmo – komentował Grzegorz Floryszak.
Wtedy Roman Jasiakiewicz postanowił wynegocjować wydłużenie terminu dostarczanie wody do końca sierpnia przyszłego roku tak, by w tym czasie problem mogły rozwiązać Miejskie Wodociągi i Kanalizacja. Syndyk zaproponował wtedy, że termin może zostać wydłużony, ale tylko do czasu zlikwidowania majątku spółki i że z wnioskiem o odpłatną dostawę wodę wystąpiliby wszyscy, 172 gospodarze.
- Pomija pan całkowicie bandycką politykę, jaką państwowy Zachem i Ciech prowadziły na tym terenie – zdenerwował się Jasiakiewicz. – Kto zapłaci za degradację terenu po Zachemie?
Negocjacji z syndykiem spróbował również prezydent Rafał Bruski. Dobry grunt dla nich chciał stworzyć, powołując się na dobro publiczne, zasady współżycia społecznego i interes społeczny. Zapytał, czy gdyby Bydgoski Park tego Przemysłowo-Technologiczny kupił od syndyka działki to można byłoby liczyć na to, że pozyskane przez syndyka pieniądze mogły być przeznaczone na wypłatę rekompensat dla poszkodowanych właścicieli gospodarstw w Łęgnowie. – Nie mogę tego obiecać, bo prawo upadłościowe dokładnie określa zasady i kolejność zaspokajania wierzycieli upadłej spółki. Ośmieszyłbym się przed sądem – orzekł Floryszak. Anna Mackiewicz (SLD) widząc brak postępu w negocjacjach z syndykiem zaproponowała, by te rozmowy toczyły się w innym miejscu i w innym gronie.
Zastępca prezydenta Grażyna Ciemniak wyliczyła pisma władz miasta do wielu instytucji państwowych, w których sformułowano żądania, mające zabezpieczyć interes miasta w dochodzeniu odszkodowań za zanieczyszczenie terenu pozostawione przez Zachem. Zakomunikowała, że prawo upadłościowe nie uchyla odpowiedzialności za degradację terenu, określoną w stosownych przepisach prawa chroniącego środowisko. – Zasada zanieczyszczający płaci obowiązuje – stwierdziła.
Dyskusja na sesji nie przyniosła żadnych konkretnych efektów. Należy liczyć się z kolejną wymianą wielu pism, a także spotkań zainteresowanych stron. Prezes MWiK-u, Stanisław Drzewiecki zapewnił, że mieszkańcy Łęgnowa pozbawieni wody nie zostaną.