Szefowa MOK-u tak powiada o bydgoszczy24: “Wkurza mnie i boli. Piszący w nim ludzie nic o mnie nie wiedzą. Diagnozują mnie tam jako potwora, ale ? powtarzam ? nigdy mnie nie zapytano, dlaczego taka jestem, dlaczego to czy tamto zrobiłam Nigdy! Kiedyś usłyszałam: ?Marzena, ty jesteś kimś ważnym w tym mieście.? A ja w ogóle nie mam takiego poczucia! Robią mi też niekiedy zdjęcia na imprezach, wybierając ujęcia z minami pasującymi do obrazu potwora. Matko Boska! Ja taka nie jestem!?
Po czymś takim popadliśmy w depresję i głęboką rozpacz odrzuconych wielbicieli. My przecież uwielbiamy Marzenę Matowską.
Uwielbiamy kiedy macha dłońmi na konferencjach prasowych niczym Telimena po zetknięciu pupy z mrowiskiem. Do uwielbienia nie potrzebujemy fotoshopa, bo nasze zdjęcia oddają ducha pani dyrektor jak żadne inne. Jak nikt inny również informujemy o tym, co się dzieje w MCK-u. Zbiera się jakieś grono w Szpulce ? już o tym posłusznie piszemy. MCK pozbywa się niepotrzebnych festiwali, Węgliszka, Pianoli ? już spieszymy z informacją. Piszemy prawie o wszystkim. No, taka to już nasza adoracja. Matko Boska! Kiedy związki twórcze narzekają na współpracę z MCK-iem, ledwie o tym wspomnimy, ale, słowo honoru, z bólem i troską. Niech marudzą ci malkontenci Lebiody, Banachy? Kiedy taki Zdzicho Pruss marudzi na to, że MCK wyprowadził jego szopkę i go nie lubi, to nam w to graj, to my na to ani mru mru (tu bez słowa honoru). Niech dziadyga wystawia swoje nie wiadomo czemu tak lubiane przez bydgoszczan szopki, nad czym prawie szczerze ubolewamy, w pięknej sali hotelu ?Pod Orłem?. Szopka z MCK-u, Matowskiej lżej. Co pochwalamy całym naszym impetem!
Nasz zachwyt jest tak bezinteresowny, że kiedy ledwie pojawiła się obok naszej ulubienicy Olga M. oskarżana przez prokuraturę o wyłudzenia i szwindle, natychmiast pospieszyliśmy do naszej adorowanej z wieściami o tym, że ktoś taki znalazł się tuż obok jej świetlistej postaci. Minęło ładnych kilka tygodni nim Olga M. opuściła sama i dobrowolnie przedmiot naszego zachwytu. Marzena Matowska nie potrafiła podjąć w tej sprawie decyzji. Szkoda. Może uważała, że to towarzystwo w sam raz dla niej. Czemu wiary nie dajemy. W naszych zaślepionych oczach dyrektor(ka) nie traci ni szczypty ze swego uroku.
Nie inaczej rzecz się ma ze zmuszaniem ludzi do podpisywania deklaracji lojalności wobec MCK-u i pani dyrektor. No, komu właściwie szkodzi, że podpisze lojalkę, ukorzy się jak trzeba. I Marzena Matowska powiada, zapewne machając dłońmi jak gęś lub łabędzica przed odlotem: ?Słowo lojalność wywodzące się z łacińskiej praworządności jest niezbywalnym warunkiem dobrej współpracy. Byłam zdumiona zestawieniem lojalności z lojalką! Oniemiałam!? No, czy nie urocze wykształcenie pani dyrektor? Łacińskie, rzec można. W MCK-u jak na audiencji u cesarza ? lojalność musi być.
Jesteśmy w swoim uwielbieniu czasem bezkrytyczni. Kiedy Marzena Matowska przed laty zrazu jest podczas wyborów prezydenckich przy Kośmie Złotowskim z okropnego PiS i potem jest już w PO razem z córką zresztą, to my nie wydziwiamy. Źli ludzie szepczą nam, że to karierowiczostwo, brak wartości w życiu, że Matowska popędziła do partii władzy z przyczyn koniunkturalnych. I popędziłaby do każdej innej. O, nie! My temu wiary nie dajemy. Marzena Matowska nie uganiała się za stanowiskiem. O, nie! To samo niebo chciało jak się stało. I wierzymy pani dyrektor, kiedy mówi: ?Słyszałam, że tylko dlatego znalazłam się w MCK, że jestem koleżanką partyjną prezydenta. Co za idiotyzm!? Potwierdzamy. To, że Marzena Matowska jest w PO nie ma nic wspólnego z jej stanowiskiem w MCK. Gdzie tam! Jak mogło komuś coś takiego przyjść do głowy! Ależ ci ludzie są okropni!
Uczucia nasze są tak gorące, że nie wypominamy Marzenie, że wyrzuciła swoją poprzedniczkę łamiąc prawo. Kapryśna jest, co dodaje jedynie uroku. Nigdy też nie przyszłoby nam do głowy, o co podejrzewa nas Marzena Matowska, że jest potworem. O, nie. Potworami to byli Stalin, Kim Ir Sen, Kuba Rozpruwacz. Słowem, żeby być potworem trzeba mieć pewną klasę i rozmach w złu, które się czyni. Nie pomylimy cwaniaczka z mafiozem, Matowskiej z potworem.
Marzena Matowska w cytowanym wywiadzie w Expressie Bydgoskim zastanawia się, dlaczego jesteśmy tacy jacy jesteśmy: ?Może to kwestia polityczna, a może towarzyska?? Nie, pani dyrektor, to zachwyt i uwielbienie dla osoby i dokonań, a jakakolwiek krytyka, wszak nieśmiała, to z miłości, żeby było jeszcze lepiej, bo świetnie już jest.