Pomysł zrobienia spektaklu ?Zachem. Interwencja? wydawał mi się znakomity. Oto zobaczymy na scenie rzeczywistość zza okna, nasze miasto, nasze życie, konkretnych ludzi w działaniu, błędy, krętactwa rządzących – słowem thriller polityczno-gospodarczy z tysiącami bezrobotnych, arogancję rządzących i niegospodarność do samego nieba. A w tle interpelacje poselskie, doniesienia do prokuratur, zapowiedzi procesów. Już czekałem na te scenki ? robotnicy na bruk, a członkowie zarządu po setki tysięcy złotych do kasy! Już widziałem te migaweczki z lokalnymi politykami rozdającymi gospodarcze synekury! Słowem ? sceny ucieszne z czasów współczesnych.
Tymczasem, Teatr Polski w Bydgoszczy, w innych realizacjach teatralnych lewicowy do szpiku kości (Festiwal Prapremier jest festiwalem lewackiego środowiska ?Krytyki Politycznej? o czym szerzej już niebawem w bydgoszczy24.pl) zaprezentował widowisko sentymentalno?nostalgiczne, o tym jak to bywało w wielkim niegdyś Zachemie. Dowiedzieliśmy się, że Zachem to były wielkie przestrzenie, dziesiątki kilometrów dróg, że to było dla wielu ludzi rodzinne przedsiębiorstwo, a więc przyjaźnie, miłości, wspólne wczasy, tysiące zakładowych mieszkań, a po leśnych terenach Zachemu hasały sarenki, koziołki i jelenie. Spektakl zdominowany został przez poczucie nostalgii i utraty, przyniesionej przez upadek socjalistycznego PRL-u. Kiedyś, panie, to było tu zatrudnionych siedem tysięcy ludzi, władza dawała mieszkania, dbała o ofiary wypadków, a teraz, panie, kapitalizm i nic ni ma! Taka jest mniej więcej wymowa bydgoskiego spektaklu. Na widowni siedzi sobie zastępca prezydenta Grażyna Ciemniak niczym towarzyszka-matrona partyjna z lat siedemdziesiątych i widowisko gotowe.
I żadnej próby odpowiedzi na pytania o to, kto konkretnie odpowiada za upadek Zachemu, kto rozsprzedawał majątek zakładu po rażąco niskich cenach? W programie Teatru Polskiego zamieszczonym na stronie internetowej znajduje się anons zapowiadający, że spektakl prezentuje mechanizmy transformacji ustrojowej. Ambitnie, prawda? Otóż nie pokazuje się w tym spektaklu żadnych mechanizmów transformacji ustrojowej. Przeciwnie, ukrywa się prawdę, w komitywie z rządzącymi nie próbuje się nawet do prawdy zbliżyć. A przypomnę – Zachem wszedł w kapitalizm z sukcesem. Nie upadł w latach dziewięćdziesiątych, i pierwszych dwutysięcznych, kiedy, w okolicznościach często dość kryminalnych padały takie zakłady w naszym województwie jak Tormięs, Autotrans, Romet czy Kobra. Los Zachemu rozstrzygnął się w ostatnich latach, pod rządami tych a nie innych ludzi ? nie jakiegoś tam, mitycznego kapitalizmu, ale konkretnych prezesów, dyrektorów, menedżerów. A że mowa o rządach i nominatach PO, więc powstaje oczywiste pytanie – Czy Teatr Polski w Bydgoszczy, który też przecież znajduje się pod kuratelą PO mógł swobodnie, niezależnie, wnikliwie podjąć temat upadku Zachemu? Nie sądzę. I w związku ze swoją zależnością od rządzącej w Bydgoszczy PO nie powinien próbować? No, ale spróbował i dostaliśmy widowisko o nostalgii za socjalizmem i młodością. Sarenki. Jelenie. I dobrze. Należało jednak nie tytułować spektaklu: “Zachem. Interwencja”, bowiem nie ma w tym spektaklu mowy o żadnej interwencji. Tytuł powinien brzmieć: “Zachem. Wzruszenia” albo bardziej dobitnie “Zachem. Jelenie”.
Zachem. Interwencja
Teatr Polski w Bydgoszczy
reżyseria i scenariusz: Aleksandra Jakubczak, Małgorzata Wdowik, Krzysztof Szekalski
wideo: Mikołaj Walenczykowski
muzyka: Maciej Szymborski
obsada:
Julia Wyszyńska
Jarosław Kaczmarek
Piotr Kuzimski
Jakub Ulewicz